Domyślne zdjęcie Legia.Net

Wymarzony scenariusz

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

14.10.2009 08:54

(akt. 17.12.2018 01:40)

Przez 4,5 roku pobytu w naszym kraju stał się najlepszym bramkarzem polskiej ekstraklasy i etatowym reprezentantem Słowacji. Od dwóch sezonów kierowana przez niego obrona Legii traci najmniej goli w lidze. Ale to wszystko niewiele w porównaniu z tym, co <b>Jan Mucha</b> może osiągnąć dzisiaj wieczorem, czyli wywalczyć pierwszy w historii słowackiego futbolu awans do mistrzostw świata. I to w Polsce, na Stadionie Śląskim.
- Rzeczywiście, tak to się wszystko ułożyło - mówi Mucha. - Do Polski mogliśmy przyjechać będąc w zupełnie innych nastrojach. Niestety, nie wykorzystaliśmy pierwszej okazji. Ale nic straconego, nadal wszystko zależy tylko od nas, nie musimy liczyć na niczyją pomoc. I nie ma sensu rozpamiętywać tego co już za nami, bo nic z tym nie zrobimy. Szkoda, że nie udało się wywalczyć awansu przed własną publicznością. Tego najbardziej żałuję, ale z tego co słyszę, nasi fani wcale nie muszą być w mniejszości, bo wasi bojkotują ten mecz. Sam jestem ciekawy, jak to będzie wyglądało. Przecież te zapowiadane 10 tysięcy publiczności na tym obiekcie nie będzie widoczne. Nie czytam komentarzy w internecie, ale podobno ludzie życzą mi awansu. Chociaż podchodzę do tego z dystansem. Oczywiście cieszę się, że mnie doceniają. Ja dla was zawsze miałem ogromny szacunek, spędziłem w tym kraju kawał życia. Wszystkich znam, a wszyscy znają mnie. Nigdy nie powiedziałem nawet jednego złego słowa w waszym kierunku. Bo jesteście porządnymi ludźmi, zawsze chętnymi do pomocy. Jeśli kiedyś wyjadę, to pozostaną wspaniałe wspomnienia. Jestem Słowakiem, gram dla swojego kraju i zrobię wszystko żeby w środę zwyciężyć. Nikt z nas innego scenariusza nawet nie przewiduje. Oczekiwania wobec nas są naprawdę duże trzeba sobie z nią poradzić. Jeszcze nigdy nie grałem z tak dużym obciążeniem psychicznym, jak w sobotę przeciwko Słowenii. A przecież w Chorzowie będzie jeszcze większe. Tyle, że nie ma sensu o tym myśleć. Mamy tutaj pewną robotę do wykonania i tylko na tym się koncentrujemy. Przeciwko Słowenii nie wytrzymaliśmy, zagraliśmy nie tak, jak powinniśmy. My uwielbiamy atakować, strzelać bramki i sami się zaskoczyliśmy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby to zdarzyło się w drugim meczu z rzędu. Trzeba wygrać, ale macie naprawdę dobrych piłkarzy, grających w niezłych klubach. Tyle, że nowy zespół, z którym nic rewelacyjnego przez te kilka dni zgrupowania nie można zrobić. A wiadomo, jak ważne jest zgranie zawodników. Dla mnie oczywiście najważniejsze jest to, kto wybiegnie w ataku. Brożek jest zdrowy? Tak? Znaczy, że wystąpi. To klasowy zawodnik, kilka razy zmierzyliśmy się w lidze, czasem było ciężko. Z kim wystąpi? Pewnie z Jeleniem? Zresztą, już w poniedziałek wspólnie z naszym trenerem analizowałem każdego polskiego piłkarza i wyszło nam, że w pierwszej linii macie w kim wybierać. Niewiele więcej mogę na wasz temat powiedzieć. Może jak skończę kurs trenerski w Polsce, to będę mądrzejszy. Każdy trener ma swoją koncepcję, podobnie jest z waszym. My już zapomnieliśmy o Słowenii, ja kilka minut po tamtym meczu. Trener powiedział, że nie będziemy nawet analizować tego spotkania. Bo to co najważniejsze, czeka nas w Polsce. Tak wszystko się poukładało, że mamy drugą szansę, którą musimy wykorzystać. Mam tylko nadzieję, że wszystko odbędzie się w duchu fair play. Nie byłem przy tym, jak Mariusz Lewandowski wypowiadał się, że oczekuje motywaq'i ze strony Słowenii, nie słyszałem tego, jedynie czytałem. Jeśli rzeczywiście tak było, to jestem mocno zdziwiony. Podobnie, jak wszyscy moi koledzy z reprezentacji, ale słowa waszego kapitana tylko nas zmotywowały do lepszej gry. Wiem, że takie rzeczy się już zdarzały. Chyba to nie jest korupcja. Nie wiem, jak to traktuje się na świecie. To nie jest fair play. Ludzie, to sport, piłka nożna. Niech wygrywają lepsi, a nie bogatsi. Proszę spojrzeć na nasz mecz ze Słowenią. Z pięciu zagrożonych pauzą w spotkaniu z Polską, czterech dostaje żółtą kartkę za pierwszy swój faul i nie mamy ich do dyspozycji. Niby nic, ale jednak jakaś przeszkoda. A jak się nie uda, to czekają na nas baraże. Akurat udział w nich mieliśmy zapewniony już przed meczem ze Słowenią, ale chcemy awansować bezpośrednio. Zawsze kiedy rozmawialiśmy powtarzałem, że ta nasza grupa jest bardzo wyrównana, każdy wynik jest możliwy. Oczywiście nierealne jest to, aby Słoweńcy nie wygrali z San Marino. Wymarzyliśmy sobie przed rozpoczęciem tych eliminacji, żeby właśnie w Polsce rozegrać ten decydujący mecz i tak się stało. wysłuchał: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.