Wypowiedzi Polaków po meczu z Ukrainą
23.03.2013 02:47
Łukasz Piszczek - Cieszę się z bramki, ale zdobyłem ją w najgorszym spotkaniu reprezentacji jakie mogłem sobie wyobrazić. Ukraina grała zdecydowanie lepiej, agresywniej, szybciej wracała na własną połową po stracie piłki i nie miała kłopotów z organizacją w drużynie, przez co zasłużenie zdobyła trzy punkty. Rywale w drugiej połowie spokojnie stanęli z tyłu i nie popełniali już tylu błędów co w pierwszej części spotkania. Ustawiali się mądrzej i dojrzalej, a my nie mieliśmy pomysłu na grę. Jestem w szoku, nie spodziewałem się, że wszystko może się tak źle potoczyć. Na razie jest za wcześnie na głębsze przemyślenia. Nikt nie był chyba z siebie zadowolony. Musimy patrzeć na siebie, a nie na kolegów. Powinniśmy zrozumieć , że to gra zespołowa – tylko wtedy można odnieść sukces. Nie pamiętam, żebym uczestniczył w spotkaniu, w którym po ośmiu minutach moja ekipa przegrywała już 0:2.
Maciej Rybus - Ukraińcy pokazali wyrachowaną piłkę, bo wykorzystali większość swoich sytuacji. Pierwsza bramka nie ustawiła meczu, bo było jeszcze wiele czasu przed nami, ale druga bramka podcięła nam skrzydła. Nie możemy dopuszczać do takich sytuacji. Potem nastąpił czas naszej lepszej gry, Łukasz Piszczek zdobył kontaktową bramkę, a pod koniec pierwszej połowy straciliśmy gola z niczego… W piłce wygrywa bardziej skuteczna ekipa i tak też się stało dzisiaj.
- Rywale byli agresywniejsi i zbierali większość tzw. drugich piłek. Dodatkowo, rywale górowali nad nami fizycznie i nie podjęliśmy z nimi odpowiedniej walki. Nie grałem w drugiej połowie, więc nie chcę się o niej wypowiadać jak to wyglądało z boiska. Nie jestem zadowolony z zejścia z boiska podczas przerwy. Trener musiał jednak szukać innych rozwiązań po przegranej połowie i padło akurat na mnie.
- Dopóki szansa na awans jest, to trzeba w to wierzyć. Po dzisiejszym meczu, perspektywa mistrzostw trochę się jednak oddaliła. Szkoda, że trzy ostatnie mecze w eliminacjach gramy na wyjazdach. Nie da się ukryć, że atmosfery nie było dziś takiej jak na meczach ligowych, gdzie doping jest zorganizowany. Gwizdy było słychać, ale wzięły się one głównie z naszej postawy. Liczyliśmy jednak na gorący doping, a przy 0:2, stadion ucichł i był chyba oszołomiony.
Robert Lewandowski - Szybko stracone bramki były istotne i w pewien sposób ustawiły mecz. Kiedy już przegrywaliśmy 0:2, to zaczęliśmy grać naprawdę dobrze i zdobyliśmy bramkę kontaktową. Wyglądało to nieźle, stwarzaliśmy sytuację, ale gol do szatni zdecydowanie podciął nam skrzydła, mimo że do ostatniej minuty chcieliśmy walczyć o uniknięcie porażki. Dużo ciężej się gra z bagażem dwóch straconych trafień. Dopóki mamy szansę, to wierzymy w awans. Na razie musimy się jednak skupić na tym, aby ta gra wyglądała lepiej. Musimy też pamiętać o zasadzie mówiącej o tym, że jeżeli nie da się wygrać, to trzeba przynajmniej zremisować. Mecz nie wyglądał tak, jak pokazuje to wynik. Byliśmy chyba przemotywowani, bo obudziliśmy się mniej więcej po 10 minutach.
Radosław Majewski - Kiedy przegrywa się 1:3, to ciężko powiedzieć coś o meczu i o swojej postawie. Pamiętam głównie swoje złe zagrania. Nie ma co oceniać nas indywidualnie, bo zawiedliśmy jako zespół. Nie wyglądaliśmy tak, jak wszyscy zakładaliśmy to sobie przed meczem. Trudno było nam się podnieść po tak szybkim ciosie. Gdybyśmy ułożyli milion scenariuszy tego pojedynku, to i tak nikt nie spodziewałbym się straty gola tuż po rozpoczęciu gry.
- Było nam się ciężko podnieść. Byliśmy załamani przy stanie 0:2. Po kontaktowej bramce, myślałem, że się podniesiemy, ale bramka na 1:3 była gwoździem do trumny. Nic nie chciało nam wpaść do bramki Pjatowa i nie zrealizowaliśmy swoich celów, ale wierzę, że się podniesiemy. Szczerze? Przed meczem, myślałem, że strzelę gola, bo tak myślałem sobie przed wyjściem na boisko przed spotkaniami w klubie. Teraz jestem jednak na kadrze i trzeba się na to przestawić. Zagrałem słabo i jestem zły o złe decyzje w pewnych sytuacjach.
Kamil Glik - Mieliśmy jakieś sytuacje, ale nie udało nam się wykorzystać. Podstawą domowych spotkań powinien być zakaz tracenia bramek, a to nam się wybitnie nie udało z Ukrainą. Ciężko mi wytłumaczyć to co się stało na Stadionie Narodowym. W kontekście całych eliminacji jesteśmy w ciężkim położeniu i wypadałoby się teraz zrewanżować za przegraną z naszymi wschodnimi sąsiadami.
Dopisujemy jeszcze jeden komentarz - chyba znaczący i wiele mówiący - wpisany na Twitterze przez Zbigniewa Bońka, prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Przepraszam wszystkich, ale tak słabo grającej reprezentacji, to dawno nie widzialej. Sorry - zaćwierkał "Zibi". Gdybyśmy chcieli przytaczać inne "Twitty", na przykład te dziennikarzy, to zrobiłoby się jeszcze ostrzej iznacznie wulgarniej.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.