Z obozu rywala - Górnik Zabrze
03.11.2018 10:25
O formie zabrzańskiego Górnika z poprzedniego sezonu napisano już wiele, ale przypomnijmy w skrócie jak to wyglądało. W rozgrywkach 2016/17 Górnik długo znajdował się w środku stawki I ligi i nic nie zapowiadało tego, że awansuje o klasę wyżej. Jednakże po pasjonującej i efektowej końcówce sezonu, podopieczni Marcina Brosza zajęli miejsce premiowane awansem do Ekstraklasy.
Do zmagań na najwyższym poziomie rozgrywkowym zabrzanie przystępowali w młodym, niedoświadczonym składzie. Nic dziwnego, że przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu, Górnik skazywany był na walkę o utrzymanie. Nieopierzona w ekstraklasie ekipa zabrzan, wzmocniona doświadczonymi Szymonem Matuszkiem i Igorem Angulo, oraz mającymi już niewielkie doświadczenie w ekstraklasie Damianem Kądziorem i Rafałem Kurzawą, spisała się jednak ponad stan, stając się rewelacją ligi. Przez pierwszą część sezonu, górnicy znajdowali się na pierwszym miejscu, i z czasem coraz śmielej byli wymieniani w gronie faworytów do walki o mistrzostwo. W ostatecznym rozrachunku, mistrza zdobyć się nie udało, ale postawa zabrzan i tak została nagrodzona w postaci awansu do eliminacji europejskich pucharów.
Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu wiadome było, że Górnik nie będzie już dysponować taką siłą ognia jak jeszcze przed wakacjami. W letnim okienku transferowym z klubem pożegnało się trzech zawodników, mających pewny plac w poprzednich rozgrywkach. Legia skorzystała z opcji wykupu Mateusza Wieteski, a Kądzior i Kurzawa postanowili spróbować swoich sił w innych ligach.. Na początku sezonu z urazami zmagał się Szymon Żurkowski, który należy do ligowej czołówki środkowych pomocników. Młodzieżowy reprezentant Polski nie tylko ma niesamowitą wydolność, ale potrafi także minąć przeciwnika dryblingiem oraz posłać otwierające podanie. Ze względu na uraz, Górnik w kilku meczach musiał radzić sobie bez niego, i widać było utratę jakości w środkowej części pola. Żurkowski zresztą nie jest jedynym piłkarzem, mającym problemy ze zdrowiem. Tak jak w drugiej części poprzedniego sezonu, tak i na początku trwających rozgrywek, zabrzanie musieli radzić sobie bez dwójki bliźniaków – Rafała Wolsztyńskiego i Łukasza Wolsztyńskiego. Górnik boleśnie odczuł stratę zwłaszcza tego drugiego. Przed zerwaniem więzadła kolanowego, Łukasz bardzo dobrze czuł się za plecami Angulo i współpraca tej dwójki układała się skutecznie. Będąc już przy nazwisku Hiszpana, to też warto wspomnieć, że doświadczony napastnik nie strzela już tylu goli, ile na początku poprzedniego sezonu. Przypomnijmy, że rok temu hiszpański atakujący pokonywał kolejnych ligowych bramkarzy i długo wydawało się, że bez problemu sięgnie po koronę króla strzelców. Później jednak zatracił swój snajperski nos, co było przyczyną przegrania walki o miano najskuteczniejszego ligowca z jego rodakiem, Carlitosem.
Wracając do letniego okienka transferowego, to zabrzanie nie szarżowali na rynku, skupiając swoją uwagę głównie na zawodnikach z niższych lig. W ten sposób do Zabrza trafił były legionista, Adam Ryczkowski. 21-latek, występujący ostatnio w Chojniczance, na początku sezonu miał miejsce w podstawowej jedenastce Górnika, ale swoją grą nie zaskarbił sympatii Brosza i obecnie musi pogodzić się z rolą rezerwowego. W Zabrzu nie zachwyca także jedyny zagraniczny piłkarz ściągnięty latem, Jesus Jimenez. Rodak Angulo co prawda wszystkie mecze praktycznie gra od deski do deski, ale jest to bardziej efektem braku odpowiednich rywali do składu, aniżeli formy Jimeneza. Ponadto, z I ligi do Górnika trafili Kamil Zapolnik i Wiktor Biedrzycki. Pierwszy z wymienionych, były gracz GKS-u Tychy, podpisał umowę z zabrzanami pod koniec okienka, nie przepracowując z nową ekipą okresu przygotowawczego, ale mimo to cieszy się zaufaniem Brosza i od początku pobytu w Górniku ma miejsce w podstawowym składzie. Biedrzycki z kolei zaliczył pojedyncze występy w pierwszym zespole, a na razie na regularną grę musi liczyć w rezerwach. Tak naprawdę najpoważniejszym wzmocnieniem Górnika było przedłużenie umowy wypożyczenia Pawła Bochniewicza. Środkowy obrońca w poprzednim sezonie był wypożyczony z włoskiego Udinese, ale wraz z końcem czerwca, umowa wypożyczenia wygasła. Długo wydawało się, że defensor do Zabrza już nie wróci, ale na początku sierpnia Bochniewicz został ponownie wypożyczony do Górnika.
Obrońca może żałować, że kluby w sprawie przedłużenia wypożyczenia nie dogadały się wcześniej, ponieważ w ten sposób ominęły go kwalifikacje do Ligi Europy. Zabrzanie z tymi rozgrywkami pożegnali się w II. rundzie, będąc zdecydowanie gorszą ekipą od słowackiego Trenczyna. Już we wcześniejszej rundzie, nieopierzona drużyna Górnika nie zachwyciła, grając przeciwko Zorii Balti. Jednakże dzięki domowemu zwycięstwu 1:0 oraz wyjazdowemu remisu 1:1, zabrzanie wyeliminowali mołdawską ekipę. Jeśli chodzi natomiast o start w lidze, to tragedii nie było. Podopieczni Brosza w pierwszych czterech meczach zdobyli 6 punktów. Schody zaczęły się później, ponieważ zabrzanie prawie trzy miesiące czekali na ligowe zwycięstwo. Po pokonaniu w 3. kolejce Miedzi Legnica 3:1, górnicy w następnych dziewięciu starciach nie potrafili podnieść z boiska trzech punktów. Swoją „nieudolność” ligową piłkarze Brosza odbili sobie w 1/32 finału Pucharu Polski, kiedy pokonali aż 9:0 Unię Hrubieszów. W ekstraklasie Górnik na zwycięstwo czekał do ostatniego meczu z Zagłębiem Lubin. Tydzień temu zabrzanie pokonali lubinian 2:0 po dwóch golach Angulo, dzięki czemu wydostali się ze strefy spadkowej. W dodatku, w minionym tygodniu najbliższy przeciwnik Legii przebrnął kolejny szczebel w krajowym pucharze, eliminując z 1/16 finału Legionovię Legionowo po zwycięstwie 1:0.
Co ciekawe, na mecz z niżej renomowanym przeciwnikiem, Brosz nie dokonał wielu zmian w składzie. Dzięki temu, zawodnicy występujący w dwóch ostatnich spotkaniach, mają passę dwóch wygranych, co może zaowocować także w lepszym zgraniu. Poprawiająca się forma zabrzan zbiegła się z czasem powrotu Łukasza Wolsztyńskiego po kontuzji, co tylko pokazuje, jak ważny jest to piłkarz dla śląskiej ekipy. Powoli o powrocie do strzeleckiej formy może także mówić Angulo, który do dwóch trafień przeciwko Zagłębiu, dołożył jedynego gola starcia przeciwko Legionovii. Hiszpański atakujący w lidze ma na swoim koncie siedem bramek i powoli zbliża się do lidera strzelców, Marcina Robaka. Z wyniku spotkania z lubinianami jednak najbardziej mógł cieszyć się bramkarz Tomasz Loska, który na czyste konto w lidze czekał aż 161 dni. Gra defensywna jest największą bolączką zabrzan, nie powinno to zresztą dziwić, ponieważ o ile w środku obrony duet Dani Suarez – Bochniewicz nie wygląda źle, to na bokach defensywy występują Kacper Michalski i Daniel Liszka, którzy tak naprawdę dopiero uczą się gry na tym poziomie ligowym. Brosz zresztą w defensywie ma największą ilość graczy, z których nie może skorzystać. Z większymi lub mniejszymi urazami zmagają się Adrian Gryszkiewicz, Adam Wolniewicz oraz Michał Koj. Prawdopodobnie żaden zawodnik z tej trójki nie będzie gotowy na mecz z Legią. Z występu na Łazienkowskiej na pewno wykluczony jest pomocnik Wojciech Hajda, który w czerwcu zerwał więzadło w prawym kolanie i wciąż dochodzi do siebie.
Na przykładzie zabrzan można pokazać, że okres dwóch miesięcy to szmat czasu w futbolu. Tyle, a nawet mniej, wystarczyło, aby po sprzedaży ważnych ogniw, Górnik z miana rewelacji sezonu stał się ekipą, która w połowie fazy zasadniczej musi bić się o to, aby nie znaleźć się w strefie spadkowej. Jeśli kibice śląskiej drużyny chcą szukać pozytywów przed sobotnim meczem, to muszą przede wszystkim spoglądać na indywidualności. Żurkowski, Wolsztyński czy Angulo to zawodnicy, którzy mogą odmienić losy spotkania. Oczywiście, hiszpański atakujący musi liczyć na podania od partnerów, ale mając już za plecami Wolsztyńskiego, na pewno będzie miał o to łatwiej. Zabrzanie po swoich mocnych stronach mogą także wymienić wybieganie. Podopieczni Brosza w ostatnim ligowym meczu przebiegli łącznie 125 kilometrów, o 13 więcej niż ich rywale z Lubina. W spotkaniu z Legią mogą być trochę podmęczeni meczem w środku tygodnia przeciwko Legionovii, ale to samo dotyczy podopiecznych Ricardo Sa Pinto. W sobotę przekonamy się, która drużyna lepiej zniosła trudy zmagań w Pucharze Polski.
Mecz Legia – Górnik rozpocznie się o godzinie 20:30. Arbitrem starcia będzie Wojciech Myć. Relacja tradycyjnie na łamach Legia.Net.
Partner serwisu Legia.Net, legalny, polski bukmacher TOTALbet, posiada w ofercie 155 możliwych zakładów na mecz Legia – Górnik. Kurs na zwycięstwo Legii 1.55 jest najwyższy na rynku (stan na 3.11, godz. 10:00). Każdy, kto założy konto w TOTALbet, otrzyma Freebet 25 zł bez konieczności wpłaty.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.