Zabłocki: Receptą jest silna drużyna
19.05.2010 16:10
Jak na tamte czasy był to nowatorski pomysł?
- Nowością w tym projekcie, nie stosowaną wcześniej na stadionach w Polsce, były teflonowe membrany, zastosowane do pokrycia dachu stadionu. Mój projekt niewiele różnił się od stadionu, który powstaje obecnie. W swojej koncepcji, podobnie jak jest teraz, zachowałem ścianę główną i zastosowałem membranę. Membrana teflonowa jest najlepszym rodzajem materiału, przepuszczającym światło, dzięki czemu trybuny nie są jedną, wielką „ciemną i dziurą". Dodatkowym plusem jest to, że odbija promienie słoneczne, co przynosi wymierne korzyści. Niczym nowym będzie stwierdzenie, że jest także konstrukcją bardzo lekką. Kolejną zaletą teflonu jest to, że nie przyjmuje brudu. Różnica jest natomiast w narożnikach. W moim rozwiązaniu tworzyły je półkola. Nie przewidziałem też specjalnych, zabudowanych lóż dla supervipów, tylko zamknięty „balkon sponsorów". Ale to były inne czasy.
Czy taka konstrukcja dachu jest odpowiednią w naszych warunkach pogodowych?
- Śnieg w ogóle jest pewnym utrudnieniem pokryć stadionów. Nie można liczyć, że stopi się na dachu przy pomocy elektryczności. Natomiast przy tym układzie jaki jest na Legii, śnieg powoli będzie się zsuwał. Nośność konstrukcji dachu jest tak zaprojektowana, by bez problemu wytrzymać metrową powłokę śniegu, ponieważ jest to konstrukcja segmentowa, co jest dużo prostsze, gdyż każdy segment pracuje osobno.
Dlaczego Pański projekt nie został wówczas zaakceptowany i wykonany?
- Przede wszystkim z braku sponsora, finansów, a także nieunormowanej sytuacji na Legii. Został odłożony „na półkę" i taki był jego los. Sytuacja uległa zmianie dopiero po wykupieniu Legii przez koncern ITI. Kolejny projekt został opracowany przez pracownię JSK, a główny projektant, architekt Zbigniew Pszczulny, zaproponował mi kurtuazyjnie współpracę. Jednak mój udział ograniczył się tylko do koncepcji zadaszania i paru konsultacji.
Pojawiają się głosy, że stadion Legii - o pojemności 35 tysięcy widzów - będzie w dniu meczu powodował paraliż ulic Czerniakowskiej i Łazienkowskiej?
- Pewnie tak będzie, ale to jest nieuniknione. Duże stadiony zawsze powodują pewne kłopoty komunikacyjne. Najważniejszą rzeczą jest, by była sprawnie rozwiązana komunikacja miejska, by na stadion można było dojechać autobusami, nie stojąc w korkach. W wielu wypadkach, kiedy występuje groźba takiego paraliżu, w okolicach stadionu nie projektuje się dużej ilości parkingów, by nie prowokować zatłoczenia ulic dużą ilością samochodów. W wypadku stadionu Legii decydująca jest przepustowość skrzyżowania ulic Łazienkowskiej i Czerniakowskiej, a nie ilości parkingów. Po prostu już w fazie projektu zakłada się, że widzowie przyjadą komunikacją miejską. Myślę, że najlepszą analizę na ten temat będzie można wykonać po pierwszych meczach, ponieważ życie z reguły weryfikuje teoretyczne rozwiązania.
A jak Pan by widział pozasportową działalność na stadionie Legii, mającą zrównoważyć koszty utrzymania obiektu?
W ciągu roku nie da się zorganizować wielkiej ilości koncertów gwiazd potrafiących swoją sławą przyciągnąć tłumy. Receptą może być więc mocna drużyna piłkarska Legii, grająca na najwyższym szczeblu rozgrywek o europejskie puchary. To wytworzy zapotrzebowanie na zaproszenia, które w przypadku atrakcyjnych rywali będą napływały z całego kraju. Wówczas taka sytuacja wymusi na kibicach z Warszawy zakup karnetów, co przy kilkudziesięciu tysiącach widzów z góry da gwarancję dochodu.
Zapis całej rozmowy można przeczytać w specjalnym wydaniu Naszej Legii, poświęconym nowemu stadionowi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.