Zagłębie wyjaśnia okoliczności rozmów z Grzelakiem
20.12.2006 19:37
Zarząd klubu SSA „Zagłębie” Lubin pragnie ustosunkować się do całego zamieszania transferowego związanego z niedoszłym transferem do naszego klubu byłego napastnika Widzewa Łódź, a obecnie zawodnika warszawskiej Legii, <b>Bartłomieja Grzelaka</b>. - czytamy w oficjalnym oświadczeniu lubińskiego klubu.
W dniu 20 grudnia 2006 roku na łamach „Gazety Wyborczej” świeżo upieczony reprezentant Polski powiedział. - W sprawie mojej gry w Lubinie rozmawiałem tylko i wyłącznie z trenerem Czesławem Michniewiczem. Nigdy nie zamieniłem słowa ani z prezesem Pietryszynem, ani z dyrektorem klubu Jakubem Jaroszem.
Piłkarz ma rację, jakkolwiek w tej wypowiedzi nie została ujawniona cała prawda o negocjacjach między nim a wiceliderem Orange Ekstraklasy. Mający kilka propozycji ze strony różnych klubów transferowych Bartłomiej Grzelak odsyłał potencjalnych pracodawców do swojego menadżera, Dragana Popovicia, który w imieniu piłkarza prowadził negocjacje z zainteresowanymi klubami. Jest to normalna procedura obowiązująca w rozmowach transferowych, dlatego też w imieniu naszego klubu z Panem Popoviciem kontaktował się Dyrektor Sportowy Jakub Jarosz, który przekazywał stanowisko naszego pierwszoligowca, jak również był informowany o oczekiwaniach piłkarza. Obaj panowie ustalili wysokość gaży, jaką piłkarz miał otrzymywać za grę w lubińskim zespole i na którą przystały zainteresowane strony. Z samym Grzelakiem kontaktował się natomiast trener Czesław Michniewicz, który między innymi nakreślił mu wizję roli zawodnika w zespole.
16 grudnia na łamach dziennika „Fakt” Bartłomiej Grzelak wyznał: - Zawodnikiem Legii zostałem w środku nocy w czwartku na piątek, gdy skończyliśmy trwające prawie trzy godziny negocjacje w hotelu Sheraton. Wraz z moim menedżerem Draganem Popovićem i dziewczyną Iloną byliśmy bardzo zmęczeni tak długimi rozmowami.
Chcielibyśmy przypomnieć, że w czwartek (14 grudnia) Prezes Zagłębia Lubin, Robert Pietryszyn, udał się do Warszawy, aby spotkać się ze Zbigniewem Bońkiem, w celu sfinalizowania negocjacji dotyczących napastnika Widzewa. Prezes Zarządu oraz Dyrektor Sportowy nie zostali dzień wcześniej poinformowani o tym, że piłkarz oraz jego menadżer porozumieli się z Mistrzem Polski. W czwartek około południa Dragan Popović zakomunikował w telefonicznej rozmowie Dyrektorowi Jaroszowi, że piłkarz podnosi swoje żądania finansowe. W dniu, w którym miała zostać ustalona kwota odstępnego za piłkarza Bartłomiej Grzelak niespodziewanie podwyższył, i to znacznie, sumę, którą chciałby otrzymywać za grę w Zagłębiu. Jakub Jarosz przekazał menadżerowi napastnika, że dolnośląski pierwszoligowiec nie jest w stanie zaoferować oczekiwanej przez zawodnikowi beniaminka Orange Ekstraklasy gaży. Dragan Popović przekazał stanowisko naszego klubu piłkarzowi, a ten, poprzez swojego menadżera, przekazał, że rezygnuje z gry w lubińskim klubie.
Zarząd SSA „Zagłębie” Lubin uważa, że menadżer Dragan Popović i piłkarz Bartłomiej Grzelak nie byli uczciwi w swoich działaniach albowiem reprezentant Polski na łamach różnych mediów wszem i wobec głosił, że chce występować w naszym klubie, ani słowem nie wspominając o Legii. Mało poważne i niezupełnie zgodne z dżentelmeńskimi zasadami obowiązującymi w biznesie było również to, że menadżer oraz zawodnik dopiero w dniu spotkania przedstawicieli Zagłębia i Widzewa poinformowali o zmianie oczekiwań finansowych zawodnika, nie informując przy tym naszego klubu, że doszli do porozumienia z Legią Warszawa.
Mimo to Zarząd SSA „Zagłębie” Lubin życzy Bartłomiejowi Grzelakowi, żeby w stolicy jego kariera nabrała jeszcze większego rozpędu, co niewątpliwie uatrakcyjniłoby rozgrywki ligowe w naszym kraju, jak również przyniosłoby dużo korzyści reprezentacji Polski. Jednocześnie oświadczamy, że nie chcemy mieć nic wspólnego z menadżerem Draganem Popoviciem i ludźmi działającymi w podobny do niego, mało etyczny sposób.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.