Zakazem w bandytów

Natychmiast po meczu kielecki klub, na podstawie precyzyjnych zdjęć i zapisu wideo, zidentyfikował chuliganów. W sumie około 20 osób otrzymało dożywotni zakaz wstępu na obiekty Korony. Ich zdjęcia zostały także przekazane kieleckiej policji z wnioskiem o wszczęcie postępowania mającego na celu zatrzymanie i ukaranie sprawców stadionowych ekscesów. Co ciekawe, zakazem klub ukarał też osoby, które w programie telewizji Polsat popierały rasistowskie wybryki chuliganów. – Nie po to wkładam w ten klub tyle serca, nie po to inwestuję w niego tyle pieniędzy, żeby ktoś takim zachowaniem godził w jego dobre imię – mówił zdenerwowany właściciel Korony Krzysztof Klicki. – Kibice, którzy będą wyzywać piłkarzy i używać haseł rasistowskich, nie będą wpuszczani na nasz stadion – zapewnił Klicki i słowa dotrzymuje. Korona jest jednym z nielicznych polskich klubów, który egzekwuje nałożony przez siebie zakaz. Większość szefów drużyn sportowych tego nie robi. Brak konsekwencji jest także po stronie policji. W Anglii osoba mająca zakaz stadionowy w dniu i godzinie meczu ma obowiązek stawiać się na komisariacie. U nas jest to przepis martwy. Sławny jest przypadek chuligana Wisły Kraków – „Miśka”, który przez rok był poszukiwany listem gończym, a mimo to regularnie odwiedzał stadion przy ul. Reymonta. Bandytę ujęto jednak dopiero wtedy, gdy rzucił nożem w piłkarza Parmy – Dino Baggio. Wynika z tego, że musi dojść do tragedii, aby prawo u nas było egzekwowane.