Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zapis spotkania kibiców z SKLW cz.3 - ostatnia

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

17.06.2010 10:07

(akt. 16.12.2018 00:18)

Tydzień temu o godzinie 18. w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa przy ulicy Marszałkowskiej 7 odbyło się spotkanie Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa z fanami. W sali zgromadziło się około 160 osób, a na wszystkie pytania, sugestie i wątpliwości kibiców odpowiadał rzecznik prasowy SKLW Michał Wójcik. Zapraszamy do lektury zapisu trzeciej i ostatniej części spotkania dotyczącej jedności wśród kibiców oraz kilku innych kwestii.

- Kibic - Chciałem poruszyć problem podziałów jakie powstały wśród kibiców i dla mnie jest to spory problem. Zaczęło się od tego, że zorganizowani kibice i ruch kibicowski w pewnym czasie wypiął się na tzw. pikników. Oczywiście, żaden piknik nie zrobi tego co robił pan Staruchowicz, nie zrobi też opraw jakie tworzyli Ultrasi. Ale te pikniki są siłą, są masą. To kilka tysięcy ludzi na nowym stadionie, a jeśli będzie porozumienie na linii klub-kibice to tych pikników będzie kilkanaście tysięcy. Nastąpił podział na lepszych w domyśle tych bardziej zaangażowanych kibiców i gorszych czyli zasiadających krawaciarzy i chętnych obejrzeć mecz. To spowodowało kolejne podziały, a tymczasem siła w jedności. Gdybyście potrafili przekonać nas pikników i zjednoczyć wszystkich to władze klubu poczułyby, że siła Legii jest w kibicach. Jest organizowana pikieta pod stadionem i człowiek się zastanawia czy chce być pieskiem ITI czy może dupolizem SKLW. A gdyby podziałów nie było, na pikietę przyszliby wszyscy i w liczbie 15 tys. dalibyśmy klubowi znak, którego nie mógłby zlekceważyć. Tymczasem klub zauważa, że wśród kibiców nie ma jedności więc się waha czy spełniać pewne żądania czy nie.

- Michał Wójcik – Zgadzam się, że w pewnym momencie grupy kibicowskie były bardzo hermetyczne. Zmienił to głównie konflikt i to jest fakt. Ale druga strona medalu jest taka, że przez bardzo długi czas głosy jak pan to nazwał pikników można było przeczytać jedynie w Internecie, na różnego rodzaju forach. A rzeczywistości był problem z tym, aby spotkać się z kimś i poznać jego poglądy. Kiedy okazało się, że ta grupa zaczyna mieć swoje zdanie, zaczyna funkcjonować, chce zaistnieć na stadionie spotkaliśmy się z panem Jackiem i zaczęliśmy rozmawiać. Przedstawiliśmy swoje argumenty, że robienie opraw ze słynną już żabą nie zrobi dobrze temu konfliktowi, nie pomoże go zakończyć. Ale zaznaczam, że tylko rozmawialiśmy i doszliśmy do pewnego porozumienia, wspólnych wniosków. A tymczasem klub rozpowszechnia później informacje, że ja osobiście zastraszałem pana Jacka itp. Naprawdę zawsze chętnie porozmawiamy na każdy temat, o każdej inicjatywie.

- KibicZostałem chyba źle zrozumiany. Mnie nie chodzi o wciągnięcie pikników w życie kibicowskie i robienie opraw. Chodzi mi o to byśmy byli przez SKLW o pewnych rzeczach informowani, byśmy czuli że liczycie się z nami i szanujecie nas. Przecież większość ludzi nawet tutaj na sali nie wie na jakim etapie są poszczególne sprawy i negocjacje z klubem. Jak wiem, że dla Was jak ktoś nie jeździ na wyjazdy to jest półkibicem, ale zmieńcie się, otwórzcie. Przecież serdeczność tych szarych pikników mogłaby Wam wyłącznie pomóc.

- Michał Wójcik – Zgadzam się i już tym spotkaniem zaczynamy naprawiać ten błąd. Takie spotkania będą cykliczne, tyle mogę obiecać. Rzeczywiście być może zaniedbaliśmy część kibiców potocznie nazywanych piknikami, choć określenie to moim zdaniem jest niefortunne. To są kibice Legii, którzy również mają różne zdania, wśród których również nie ma jedności, ale są to kibice Legii. Generalnie nas wszystkich łączy Legia.

- Kibic Nie ma kibiców ITI i kibiców SKLW. Są tylko kibice Legii. Ja mam taki stosunek do protestu jaki mam nie ze względu na sam protest, ale na jego formę. Bo moim zdaniem obecne forma protestu zrobiła Legii wiele zła i dlatego osobiście nie popieram tych działań.

- Michał Wójcik – Faktycznie naszym błędem był brak komunikacji. Podam przykład z herbem. Bosman zaproponował na jednym ze spotkań klubowi, że skoro nie mają na dziś praw do herbu to niech wykorzystają pierwszy herb w historii w roku jubileuszowym. Potem okazało się, że z jednego roku zrobiło się trochę dłużej. Na pewno można było do tego herbu wrócić szybciej, cieszę się, że się w końcu ostatecznie udało ten problem rozwiązać.

- KibicByłem jednym z głównych pomysłodawców listu otwartego do klubu opublikowanego na Legia.Net. Dziś chciałbym Panu podziękować za wypowiedź, że po zakończeniu konfliktu po żadnej ze stron nie będzie wygranych. Moim zdaniem to pokazuje chęć zakończenia tego konfliktu za co serdecznie dziękuję.

- Michał Wójcik – Jeśli już jesteśmy przy tym apelu to muszę przyznać, że zrobił on wiele dobrego. Cieszę się, że była taka inicjatywa bo w jakimś stopniu my domagaliśmy się tego samego. Zawsze apelowaliśmy o rozmowy, że tylko one mogą doprowadzić do zakończenia wielu nieporozumień. Tan list pokazał, że wszyscy kibice, bez względu na poglądy mówią rozmawiajmy. A takiego sygnału klub nie może zlekceważyć. A każda wyciągnięta do nas dłoń z klubu jest przyjmowana. Też nie jesteśmy bezbłędni, też popełniamy różne gafy i chcemy nad tym pracować. Teraz spotkaliśmy się po to by podyskutować co zrobić by wrócić na ten stadion w jak najlepszych warunkach. Fajnie, że będą zapełnione loże biznesowe, będzie to powód do dumy dla klubu. Jednak już było to powiedziane, same loże stadionu nie zapełnią, musi się znaleźć także miejsce dla innych, mniej zamożnych. Dajmy szansę przyjść wszystkim, zbudujmy na nowo atmosferę wokół naszego klubu. My musimy zapanować nad ludźmi i ich emocjami, które są nakierowane dość jednostronnie i podobnie pan Kosmala musi zapanować nad pracownikami klubu i ich negatywnymi emocjami, które siłą rzeczy przez trzy lata konfliktu musiały powstać.

- KibicZgadzam się całkowicie z tym przekazem i podpisuję się pod tym. Jestem piknikiem i nigdy się nie angażowałem w sprawy kibicowskie. I pewnie gdyby nie konflikt pewnie nigdy bym się nie zaangażował. Chciałem powiedzieć kilka słów wyjaśnień. Jeśli ktoś miał pretensje do protestujących o brak dopingu, szydery to jest w błędzie jeśli sam nie zrobił nic by dopingować, by dać coś od siebie. Dlatego powstała grupa, która chciała działać inaczej, by na Łazienkowską powróciła atmosfera. Transparentu po chińsku nie przygotował klub, ale jeden z kibiców. Sam go wymyślił i sam zrobił.

- Michał Wójcik – Na meczu z Wisłą wyglądaliście jednak trochę dziwnie. Wasza grupa była otoczona ochroną, a pozostali kibice odebrali was jak grupę fanów przyjezdnych. Możliwie, że nie chcieliście tego, ale tak to zostało odebrane. A przecież chodzi o to by każdy kibic, bez względu na to czy chce robić oprawę czy siedzieć cicho, był na stadionie traktowany normalnie. Tymczasem środki jakie na meczu z Wisłą podjęto są niewspółmierne do skali. Dlatego dopóki w nas nie będzie jedności to będą próby wykorzystania tego aby nas podzielić. Musimy być razem bez względu na to czy ktoś jest ultrasem czy piknikiem. Ja tak odbieram te działanie klubu i ochronę wokół was jako próba takiego podziału. Dopóki się to nie zmieni to będziemy musieli wszystkich edukować do czego zachęcam wszystkich.

- Kibic –Chciałbym jeszcze jednak dokończyć wyjaśnianie. Transparent „Jedziemy na jednym koniu” – przez wszystkich wyśmiewany. A przecież to cytat z rozmowy z  trenerem Stefanem Białasem na stronie legia.com. I dlatego ja tych drwin nie rozumiem.

- Piotr Staruchowicz – wyjaśnię skąd się brały szydery i podejrzenia. Hasło transparentu nie było związane z meczem. Nasze transparenty musiały przechodzić takie procedury jak zgłoszenie treści tydzień wcześniej do kierownika, on jeśli zaakceptuje wyśle do PZPN, który to odeśle. Na bramie przed meczem było przeszukanie transparentu i na koniec często okazywało się, że hasło było zakwestionowane bo nie było związane z meczem. Legia płaciła kary za transparenty robione przez nas, ale za te robione przez Was było już zupełnie inaczej. Także widać, że się da tylko niech klub zacznie jedną miarę stosować do wszystkich kibiców.

- Michał Wójcik – Takie postępowanie nie jest właśnie do końca uczciwe. Wy jako grupa w pewien sposób dajecie przyzwolenie na takie działanie klubu, a włodarze z Łazienkowskiej nie mają motywacji do tego by rozmawiać z innymi. Współpracuje z grupą 30 osób, a odwraca się od 3 tysiące ludzi zgromadzonych na pikiecie.

- Kibic –Czy jest szansa na opublikowanie w jednym dokumencie wszystkich postulatów tak byśmy mogli się z nimi zapoznać.

- Michał Wójcik - Jakiś czas temu w liście, który trafił do przewodniczącej Rady Warszawy rady miasta takie zakresy tych postulatów były nakreślone. Jak odejmiemy od tego to co przestało być aktualne czyli np. herb to mamy taką listę. Oczywiście opublikujemy taką listę, jeśli tylko klub wyrazi na to zgodę.

- FanSpotkanie prezesa Kosmali z kibicami było pierwszym krokiem, teraz możemy porozmawiać z SKLW co jest drugim krokiem. Czy jest szansa na trzeci krok czyli wspólne spotkanie władz KP Legia i SKLW z kibicami?

- Michał Wójcik – Jeśli nie zrobimy z tego szopki typu rozmowy na Torwarze to nie ma problemu. Także jeśli będzie wola klubu to taka jawność będzie.

- Kibic - O czym rozmawialiście z prezesem Kosmalą na spotkaniu?

- Michał Wójcik – O cenach biletów, o tym rozjemczym tworze, o anulowanych kartach co jest dla nas sprawą bardzo ważną bo klub bez zakazu sądowego może odmówić sprzedaży, anulować kartę a kibicowi pozostaje jedynie droga cywilna co w Polsce jest sprawą dość kłopotliwą. Taki fan jest wtedy pozostawiony samemu sobie, nie ma jasnej instancji odwoławczej. Oskarżycielem i sędzią w żadnej sprawie nie może być jedna i ta sama osoba – w tym wypadku pan Błędowski. Rozmawialiśmy też o zakazach klubowych czyli tych narzucanych przez klub i sankcjonowanych przez Ekstraklasę. Naprawdę jest mnóstwo ofiar tego protestu i nie chcemy żadnej takiej sprawy pozostawić nieuregulowanej. Także jesteśmy skazani na dogadanie się, ale póki co zrobiliśmy dopiero pierwszy mały krok.

- KibicCzy była poruszana kwestia zakazów za tzw. akcją widelec i czy klub zamierza się wstawić za takimi osobami?

- Michał Wójcik – Nie, nie było to poruszane.

- KibicDla mnie wiele spraw ze strony klubu wyglądało jak zorganizowany i przemyślany atak na ruch kibicowski Legii, ruch który wyznaczał pewne trendy i standardy w Polsce. 90% zakazów klubowych z terenu całej Polski są to zakazy z Legii Warszawa. Bo pan Błędowski, pan Miklas na każdym kroku chcieli pokazać jakim jesteśmy bydłem. Dlatego mój postulat jest jeden – proszę by dyrektorem do spraw bezpieczeństwa przestał być pan Błędowski. Bo jeśli dalej na tym stanowisku ma być facet, który stworzył małą Białoruś to ja na ten stadion przychodził nie będę.

- FanCzy w rozmowach z klubem poruszany jest dbanie o pozytywny wizerunek kibica Legii Warszawa? Chodzi mi o wywiady o bandytach, dilerach i dolewanie oliwy do ognia. Bo dla opinii publicznej jesteśmy bandytami i ludzie będą się bali przyjść na ten stadion.

- Michał Wójcik – Pełna zgoda, postulat o zaprzestanie szkalowania kibica Legii był zamieszczony już w tych pierwszych postulatach, o których wspominałem. I nie chodzi tylko o wywiady, ale o materiały telewizyjne w których mowa np. o zamieszkach kibiców Glasgow Rangers a reporter stoi na tle stadionu Legii. My to wszystko czujemy co jest nadużyciem w mediach, ale jest to temat o tyle trudny bo bardzo rozległy. Wśród pracowników klubu i całego koncernu nie wszyscy są kibicami Legii i nie wszyscy to czują. Dlatego jest to najtrudniejszy z elementów, ale tu raczej konieczna będzie ewolucja a nie rewolucja. Tutaj liczymy na pomoc władz klubu taką jak przy okazji słynnej okładki Newsweeka gdzie zareagowało zarówno stowarzyszenie jak i klub. Natomiast takimi zdaniami pana Miklasa jak te o neonazistach klub strzela do własnej bramki.

- KibicCzy z klubu były jakieś sugestie, sygnały że powinniście zaapelować o kupowanie karnetów? I drugie pytanie czy w przypadku porozumienia się z zarządem macie zamiar zaapelować o kupno karnetów. Pytam bo boję się sytuacji w której zakupię karnet, a po dwóch meczach wróci Guantanamo 3 i stanę się zakładnikiem na cały sezon.

- Michał Wójcik – Odpowiem nie wprost. Grupy zorganizowane kibiców Legii nie zrobią kroku w kierunku kas dopóki nie załatwimy wszelkich spraw i nie będziemy czuć gwarancji, że sytuacja się nie powtórzy. Oczywiście stu procentowej gwarancji nigdy nie będzie, ale chcemy aby to ryzyko było maksymalnie zminimalizowane.

- KibicA macie jakiś pomysł by te gwarancje jakoś zwiększyć?

- Michał Wójcik – Tak, za pomocą tej trzyosobowej komisji.

- FanBył taki moment, że gdyby sytuacja potoczyła się inaczej, to nawet ja przeciwnik protestu ściskałem za was kciuki. Chodzi mi o Bełchatów i finał pucharu Polski. Do jakiego minimum zostało lub zostanie ograniczone ryzyko powtórki tej sytuacji? Bo gdyby tam wszystko było w porządku to w oczach mediów, kibiców zyskalibyście niewyobrażalny atut. Ale niestety wyszedł z tego strzał w stopę.

- Michał Wójcik – Jestem jedną z dwóch osób, która wzięła na siebie ciężar i ryzyko meczu w Bełchatowie i była to decyzja bardzo ryzykowna w świecie kibicowskim. Klub się na nas wypiął więc postanowiliśmy dogadać się z Bełchatowem, kupić bilety i pojechać naszą zorganizowaną grupą. Spotkaliśmy się z PZPN, rozmawialiśmy z panem Kręciną, że możemy wziąć całą odpowiedzialność za ten wyjazd włącznie z finansową. Jakie były tego konsekwencje w sądach i ile to kosztowało nawet nie chcę wiedzieć. My naprawdę zrobiliśmy co mogliśmy by ten wyjazd wyglądał dobrze. Dzień przed spotkaniem byłem na murawie stadionu i zwracałem uwagę dyrektorowi bezpieczeństwa, że sektory są za blisko siebie, prosiłem by odstęp był większy. Nikt nie da gwarancji, że na najlepszym stadionie, przy świetnych zabezpieczeniach coś takiego się nie wydarzy. Do Bełchatowa pojechało 4,5 tys. kibiców Legii i nie mieliśmy kontroli nad tym kto jest na stadionie, nikt nigdy nie będzie miał takiej kontroli. To działa tak, że jest iskra i robi się pożar i tak było w tym wypadku.

- Fan Oczywiście, ale chodzi mi o to że każdy zdawał sobie sprawę z wagi tego spotkania. W przypadku braku jakichkolwiek ekscesów i świetnego dopingu zyskalibyście ogromny atut w rozmowach z ITI. A tak skończyło się na łzach w oczach ludzi, którzy pracowali nad tym wyjazdem. Z poczty pantoflowej wiadomo, że wiecie o kogo chodzi, przez kogo do awantur doszło. Jeśli tak to trzeba to załatwić raz na zawsze, we własnym gronie.

- Michał Wójcik – Nie mamy takiej wiedzy kto był odpowiedzialny za to co się stało. Nie wiem i nawet chyba nie chcę wiedzieć.

- FanTo szkoda. Gdybym ja włożył w to tyle energii i wysiłku a potem ponosił jeszcze takie konsekwencje to chciałbym poznać nazwiska osób, które za tym stały.

- Michał Wójcik – To jest ta sama sytuacja, w której klub miał po Wilnie pretensje do Stowarzyszenia, że nie rozpoznaje twarzy osób będących na zdjęciach.

- FanAle nie wracajmy do Wilna, chodzi mi o to, że w Bełchatowie zrobiono wam krzywdę i wygląda to tak jakby ktoś chciał wam zrobić krzywdę.

- Michał Wójcik – Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych. Nie dojdziemy do tego jak było, skoro nie doszła do tego prokuratura i inne organy ścigania.

- FanOK., ale co zrobić by po osiągnięciu porozumienia z klubem sytuacja nie powtórzyła się na pierwszym meczu wyjazdowym czy pierwszej okazji?

- Michał Wójcik – Tu nie chodzi o prewencję i ściganie. Kibica należy wyedukować i uczynić współodpowiedzialnym za klub. Aby kibic był współodpowiedzialny za klub musi mieć atut w postaci wspólnego działania czy jak to było powiedziane jechanie na jednym koniu. Nie może być tak, że klub nie czuje się odpowiedzialny. Nigdy nie będzie pełnej gwarancji, ale wierzę, że jeśli zaangażuje się kibica w pozytywne sprawy to kwestia się rozwiąże. Od 2001 roku od meczu z Wisłą na Łazienkowskiej nie było żadnych ekscesów. Udało się zbudować legendarną modę na Legię i wierzę, że uda się to zrobić jeszcze raz jeśli będą ku temu warunki.

- KibicMam inne pytanie. Czy obrana forma protestu bardziej psuje wizerunek ITI czy wizerunek kibica Legii?

- Michał Wójcik – Jest to temat na dyskusję akademicką. Bo tyle opinii ile osób na sali. Na pewno można sobie ten protest wyobrazić inaczej. Gdybyśmy nie musieli walczyć z koncernem medialnym, to pewnie mielibyśmy większe szanse przebicia się z pewnymi informacjami do opinii publicznej. Wiele osób za wymarzoną formę protestu podaje Manchester United. Powiedzmy sobie szczerze, że to co tam śpiewają o Glazerze to coś o wiele gorszego niż to co się dzieje w Polsce. Ja tego nie popieram ani nie usprawiedliwiam, ale tam nikogo za to ze stadionu nie wyprowadza.

- KibicByć może wybór braku dopingu nie był najlepszym wyborem, ale obecnie tego dopingu nie ma bo nie ma do tego warunków. Grupę Nieznanych Sprawców pozbawiono wejścia na stadion w jakikolwiek sposób. Kiedy ostatni raz byliśmy na meczu to w większości zostaliśmy wyprowadzeni ze stadionu po pięciu minutach. Nie możemy prowadzić dopingu i dlatego tego dopingu nie ma. A, że nie ma osób które chcą prowadzić doping to już nie jest nasza wina tylko wina klubu.

- Michał Wójcik – Panowie musimy kończyć. Specjalnie ograniczyliśmy liczbę tematów, choć jak widać i tak było sporo emocji. Dziękuję wszystkim za przybycie i udział w spotkaniu.

Polecamy

Komentarze (214)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.