Zarajczyk i Rogala o sprawie Marczyka

- Z rozczarowaniem przyjmuję decyzję Wydziału Dyscypliny PZPN, który nie zadbał o wyjaśnienie skandalicznych okoliczności meczu Szczakowianka - Legia. Nie godzę się z tym werdyktem i zapewniam, że jeżeli PZPN nie ukarze arbitra, Zbigniewa Marczyka i Szczakowianki za niedozwolone kontakty, Legia wkroczy na drogę sądową z powództwa cywilnego, tam szukając sprawiedliwości. Chcę jednocześnie zapewnić, że Legia nie chce awansować do Pucharu UEFA kosztem Dospelu Katowice, nasi rywale zdobyli to prawo w sportowej walce na boisku. Domagamy się jednak uczciwości. To ostatnia chwila, by prezes PZPN, Michał Listkiewicz dostrzegł powagę sytuacji i zapoczątkował odnowę polskiej piłki. Namawia się nas, biznesmenów, byśmy inwestowali w polski futbol. W jaki futbol? Czy taki, jaki wiedzieliśmy w Jaworznie? - takiej treści list można przeczytać na łamach Przeglądu Sportowego. Podpisany jest on przez Andrzeja Zarajczyka, prezesa Pol Motu, współwłaściciela Legii. W podobnym tonie brzmi list Krystiana Rogali, prezesa zdegradowanego do II ligi Ruchu Chorzów. - Ruch spadł do II ligi, ale okoliczności wielu zdarzeń karzą przypuszczać, że PZPN, tak surowy dla wszystkich, w przypadku Szczakowianki jest zawsze wyrozumiały. Potwierdzają to, w ciągu zaledwie jednego roku, tzw. afery Rasica, Schmuckera i teraz Marczyka. Ruch, 14-krotny mistrz Polski i założyciel polskiej ligi, nie godzi się z tym stanem rzeczy. Uważamy, że sprawa Marczyka i Szczakowianki nie będzie zamknięta dotąd, dokąd nie zostanie sprawiedliwie osądzona". - Mam wstręt do piłki i do sędziowania. Nie wiem skąd taka nagonka na moją osobę. Każdy może popełnić błąd. Przyznaję, że powinienem podyktować rzut karny za faul na Marku Saganowskim. Pokazałem mu żółtą kartkę. Nikomu nie życzę tego, co ja przeżyłem przez dziesięć ostatnich dni. Miałem sędziować w Libanie... - powiedział sam winowajca sędzia Marczyk na łamach .