Zbigniew Boniek: Dawałem mu solidną podwyżkę
15.12.2006 08:55
Pomimo, iż władze Widzewa chciały dać dużą podwyżkę <b>Bartłomiejowi Grzelakowi</b>, sam piłkarz był zdecydowany odejść z łódzkiego klubu. Oferty składały mu Wisła Kraków i Zagłębie Lubin, jednak za namową <b>Dariusza Wdowczyka</b> napastnik rodem z Płocka wybrał warszawską Legię. O kulisach transferu "Przeglądowi Sportowemu" opowiedział <b>Zbigniew Boniek</b>, członek zarządu Widzewa.
Kiedy stało się dla pana jasne, że Bartłomiej Grzelak ostatecznie opuści Widzew w najbliższym okienku transferowym?
Rozmawiałem z nim w środę i wówczas ostatecznie mi oznajmił, że chce odejść. Powiedział, że dogadał się już z Legią, więc ja też musiałem przystąpić do rozmów w sprawie kwoty transferu.
Próbował pan go namówić na pozostanie w Łodzi?
Oczywiście. Rozmawialiśmy dosyć długo. Proponowałem Grzelakowi solidną podwyżkę, a przede wszystkim wpisanie do zmienionego kontraktu sensownej sumy odstępnego. Jednak pozostał nieugięty i nalegał na zgodę na odejście już teraz. Twierdził, że szuka nowego wyzwania, więc nie pozostało mi nic innego, jak życzyć mu powodzenia.
Nie mógł go pan zatrzymać?
Sprzedaż Grzelaka to dla mnie w pewnym sensie porażka sportowa. Ale co mam zrobić? Za uzyskane za niego pieniądze możemy sprowadzić czterech nowych napastników, których kiedyś być może również sprzedamy z zyskiem. Na pewno nasza gra trochę się zmieni, ale to normalne po odejściu czołowego zawodnika. Gdyby Widzew był klubem z najwyższej półki, wówczas nie byłoby pewnie problemu z zatrzymaniem Grzelaka. Jeśli więc nie mogę zatrzymać piłkarza, to przynajmniej chcę na nim zarobić, to też jest bardzo istotna kwestia dla działalności Widzewa. Bo nie zamierzamy się wpędzać w długi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.