Zeigbo: Upadłem bardzo nisko
11.11.2009 14:49
Kenneth Zeigbo trafił do pierwszego profesjonalnego klubu w wieku 18 lat. W drużynie NEPA Lagos w drugiej lidze w Nigerii strzelił w pierwszym sezonie 22 bramki i wraz z kolegami cieszył się z awansu. W najwyższej klasie rozgrywkowej strzelił 25 goli w 33 spotkaniach, został królem strzelców rozgrywek. To zaowocowało transferem do Enugu Rangers International. Tam wystąpił zaledwie w 8 spotkaniach, strzelił 6 bramek. Zainteresowali się nim menedżerowie i w ten sposób trafił na testy do… Polonii Warszawa. W jednym ze sparingów wypatrzyli go jednak włodarze Legii i szybko przeprowadzili transakcję. W taki sposób Kenneth trafił na stadion Wojska Polskiego. – I bardzo dobrze się stało. Dzięki temu mogłem przeżyć najpiękniejszy okres w mojej karierze. Pamiętam bramkę w sparingu z Nantes, super mecze z Widzewem, puchar UEFA i najładniejszy gola z przewrotki w karierze – wspomina Zeigbo.
Trenerem Legii był Mirosław Jabłoński, który potrafił trafić do Nigeryjczyka. Ten odwdzięczał się dobrą grą i efektownymi bramkami. Już w pierwszym spotkaniu o SuperPuchar z Widzewem zdobył ślicznego gola i zaskarbił sobie sympatię kibiców. – Fani Legii to było coś wspaniałego. Zaskoczyli mnie, bo spodziewałem się jakiegoś rasowego szowinizmu. Obcokrajowiec, w dodatku pierwszy kolorowy piłkarz. Tymczasem śpiewali moje nazwisko, gratulowali, byłem ich maskotką. To niezapomniane chwile. Miałem też fajnych kolegów. Trzymałem się z Jackiem Bednarzem i Marcinem Mięcielem. Wszyscy mnie lubili – kapitan Jacek Zieliński, a nawet ostrzyżony Grzegorz Szamotulski – mówi w pewną nostalgią Zeigbo.
To wszystko działo się jesienią, wiosną Nigeryjczyka zaskoczyło w Legii zimno, doznał też kontuzji, nie pograł za wiele. Jednak jego występ z Vicenzą w pucharze UEFA zapamiętał sobie szef AC Venezia i za 1,7 mln dolarów sprowadził Zeigbo do Italii. – Podpisałem pięcioletni kontrakt, jednym podpisem wbiłem sobie gwóźdź do trumny. Okazało się, ze trener Walter Novellino nie był zwolennikiem mojego transferu, a ja byłem kolejną zachcianką prezydenta klubu – opowiada Kenneth.
Zeigbo siedział głównie na trybunach, odżywał sportowo tylko wtedy gdy był wypożyczany jak np. w Emiratach Arabskich, gdzie trafił do zespołu Al-Ain. W 15 spotkaniach zdobył 15 bramek i został królem strzelców, wywalczył mistrzostwo kraju. Później trafił na testy do Hereenveen, Holendrzy byli skłonni zapłacić za niego 2,5 mln dolarów, ale Włosi chcieli 3,5 i Zeigbo musiał wrócić do Venezii. Wtedy cos w nim pękło, załamał się, a kluby zmieniał już tylko na słabsze. Występował kolejno w L'Aquila Calcio, AC Belluno 1905, Prix Camisano i ASD Villasimius gdzie gra do dziś.
Zeigbo mógł zrobić karierę, miał papiery na grę. Życie lubi jednak pisać nieprzewidziane scenariusze, ale w pamięci kibiców Legii będzie już na zawsze.
Profil Kennetha Zeigbo znajduje się w dziale historia - kliknij tutaj
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.