Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zielono mi - stabilizacja?

Mariusz Ostrowski

Źródło: Gazeta Wyborcza

17.03.2008 08:46

(akt. 20.12.2018 23:19)

Tuż po porażce z ostatnią drużyną w tabeli Legia dosyć niespodziewanie przedłużyła kontrakty trenerowi i dyrektorowi sportowemu. Mimo że klub zawodzi w lidze, a transferowa sesja zimowa okazała się jedną wielką porażką, to jednak decyzja zarządu powinna zostać odebrana pozytywnie. Z trenerem Urbanem sprawa wygląda dość prosto. Jest miły i sympatyczny. Otwarty na media nie tylko po zwycięstwach, ale i po nawet najbardziej bolesnych porażkach. Zawsze stara się bronić swoich graczy na zewnątrz. Unika personalnej krytyki. To wystarcza, by być lubianym.
Urban zaczął przygodę z Legią od ustanowienia klubowego rekordu zwycięstw. Sezon (nie licząc Wilna) otworzył więc idealnie. Wydaje się, że od tamtej chwili przekonał do siebie większość kibiców i późniejsze porażki niewiele zmieniły w jego odbiorze. Jeśli do końca sezonu uda mu się uniknąć spektakularnych kompromitacji, to nawet jeśli klub wyląduje w tabeli na 3.-4. miejscu, to kibice jakoś to przełkną. Oczywiście w następnym sezonie, bez względu na okoliczności, brak awansu do europejskich pucharów spowoduje całkowitą zmianę nastrojów. Nieco inaczej sprawy mają się z dyrektorem sportowym. Mirosław Trzeciak nie ma tak wielkiego poparcia. Czy słusznie? Jak dotąd udaje mu się uniknąć poważnych błędów. Ci zawodnicy, którzy zostali sprowadzenie za jego kadencji, raczej nie zawodzą. Chinyama i Astiz to niewątpliwe sukcesy Trzeciaka. Jedyna poważna wpadka to Grosicki. którego kosztownym hobby wiedziało pół Polski, a mimo to Legia zdecydowała się wyłożyć za tego gracza sporą kasę. Trzeciak ma bilans raczej pozytywny niż negatywny. Dlaczego więc jest odbierany zupełnie inaczej niż Urban? Wydaje się, że ma na to wpływ nie najlepsza interakcja z mediami. Po co poszedł na program do Canal+, skoro nie powiedział tam nic konkretnego przez 45 minut? Po co zgodził się na upublicznienie informacji o Oseiu? Miał być wielki hit, a wyszedł wielki kit. Przedłużenie kontraktów z "hiszpańskim duetem" oznacza, że klub wreszcie chce dążyć do stabilizacji. To czytelny sygnał dla graczy, że jeśli zawiodą z Koroną, Bełchatowem, Lechem i Wisłą, to oni będą rozliczeni, a nie trener czy dyrektor sportowy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.