News: Komentarz: Szambo

Znalezione na blogach: Jest nadzieja na przyszłość

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

06.09.2012 08:32

(akt. 21.12.2018 15:11)

- W dzisiejszych czasach zdobycie pierwszej bramki w meczu to zyskanie ogromnej przewagi. Legia z Rosenborgiem była dwa razy w takiej komfortowej sytuacji. W obydwu meczach mogła prowadzenie podwyższyć, ale nie potrafiła wykorzystać swoich szans. To, co jej się udawało, to trwonienie przewagi. Legioniści nie mogą więc narzekać na niełaskawy los. Dwa razy zagrali gorzej niż przeciwnicy, niechlujnie rozgrywając piłkę i popełniając karygodne błędy indywidualne. Determinacja i poświęcenie? Oglądając zachowanie Janusza Gola przy drugiej bramce dla Norwegów, widzę odpuszczenie krycia, brak dyscypliny taktycznej i zwykłe lenistwo. Aż zachciało się zaśpiewać: "Janusz Gol, adieu, adieu", chociaż trudno właśnie na barki tego piłkarza zrzucać całą odpowiedzialność za porażkę, odpadnięcie i stratę pokaźnej części rocznego budżetu klubu - pisze felietonista "Gazety Wyborczej" Rafał Zarzycki.

Przyczyn niepowodzenia dopatrywałbym się raczej już podczas rewanżowego meczu z Ried, kiedy Ivica Vrdorljak doznał "chwilowego zaćmienia umysłu" i otrzymał beznadziejnie głupią czerwoną kartkę. Śmiem twierdzić, że gdyby Chorwat zagrał choć w jednym meczu z Rosenborgiem, to Legia by awansowała. Akurat na takiego przeciwnika jak drużyna z Trondheimu Vrdoljak byłby idealnym panaceum.


Po porażce w pucharach ciężko podchodzi się do meczów ligowych. Człowiek jest odarty ze złudzeń. Wie, że cokolwiek będzie oglądał, to tylko jakiś erzac ulubionej dyscypliny. Uczucie jak przed koncertem Australian Pink Floyd, cover bandu, udawaczy, naśladowców bez śladowej choćby cząstki oryginału. Niby to samo, ale jednak znacznie gorzej. Z powyższych powodów starcie z Podbeskidziem nie budziło we mnie jakiejkolwiek ekscytacji. Niesłusznie, bo akurat był to kolejny dobry mecz Legii w lidze (szkoda, że tylko tam). Kiedy Podbeskidzie zdobyło prowadzenie, pomyślałem: "Zobaczymy, czy oni naprawdę grają o mistrza, czy tylko gadają bez sensu". Zagrali o mistrza. Nie tylko atakowali, ale czynili to z przekonaniem. Im większego mieli pecha, im więcej sytuacji marnowali, tym mocniej naciskali. W niedalekiej przeszłości,gdyby Danijel Ljuboja musiał zejść przy niekorzystnym wyniku, to zmieniłby go emisariusz z białą chorągwią i można by było pójść do domu. Teraz wszedł Jorge Salinas i dał wspaniałą zmianę. Jakość gry w ataku nie pogorszyła się nawet o jotę, sytuacje następowały jedna za drugą. Po słabych występach przeciwko Norwegom dobrze zagrał Michał Żyro i strzelił kluczową bramkę pięknym, mierzonym uderzeniem. Wejście Furmana z głębi pola to jeszcze może nie był klasyczny Steven Gerard z najlepszych czasów, ale nie wyglądało to źle. Razem z "Saganem" rozkroili obronę Podbeskidzia jak masło. Daniel Łukasik w stabilnej wysokiej formie, jego drugi strzał zapachniał solidnym niemieckim defensywnym pomocnikiem z inklinacjami do wychodzenia w przód. To daje nadzieję na ten sezon. 


Autor: Rafał Zarzycki

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.