Znalezione na blogach: Wojaże Ariela Borysiuka
31.01.2012 01:05
Na lotnisku w Niemczech porzucił drogę do Kaiserslautern na rzecz wyprawy do Brugii. Danego słowa nie powinno się łamać, ale wielki futbol i wielkie pieniądze nie takie znają przypadki. Utalentowany piłkarz i jego menedżer stwierdzili, że lepiej grać w Belgii za większe pieniądze. Kontrahentów z Niemiec wprawili we wściekłość. Rzecznik klubu dał jej wyraz publicznie, choć z żalem, bo Kaiserslautern ewidentnie się z transferu cieszyło. Za dość niewielkie pieniądze pozyskało piłkarza, który ani razu nie miał poważnej kontuzji, doświadczenia ma więcej niż niejeden starszy piłkarz i ma dopiero dwadzieścia lat. Łatwo przyszło, łatwo poszło.
Ale przyszło znowu. Borysiuk zamiast zostać w Belgii wyruszył z powrotem do Niemiec. Po testach medycznych. - Najgorsze, że wieczorem prezydent klubu, bardzo majętny człowiek, zaprosił nas na wspaniałą kolację do swojej posiadłości. Przyszliśmy, ale powiedzieć mu tylko to, że... mamy „bad news” - cytuje menedżera piłkarza Mariusza Piekarskiego portal weszlo.com. Piekarski dodaje, że Borysiuk zrezygnował, bo nie spodobało mu się w Brugii.
Po pierwsze menedżer, który ma dbać o interesy piłkarza, delikatnie zrzuca winę za całe zamieszanie na niego. Dość swobodnie przyznaje, że „dla Ariela klub stracił na atrakcyjności przy bliższym poznaniu”. Nie wspomina, że powinien 20-latkowi zaaferowanemu całą sytuacją szepnąć, że sprawa zaczyna wyglądać niepoważnie.
Po drugie, przy całej sympatii dla Borysiuka, któremu transfer i nowe środowisko zrobią bardzo dobrze, a rezerwy by się rozwinąć ma ogromne, na miejscu Kaiserslautern zamknąłbym drzwi przed nosem. Przyjechali do Turcji we trzech – dyrektor sportowy, szef skautów i asystent trenera – rozmawiali, zachęcali, zaprosili i zostali potraktowani per noga. Zresztą podobnie jak Belgowie, którzy cieszyli się nawet krócej. Na dzień przed końcem okna transferowego.
Kaiserslautern pewnie Polaka przyjmie z otwartymi rękami. Środkowy pomocnik jest potrzebny, a spadek do drugiej ligi zagląda w oczy. Ale czy z taką samą ofertą? A niby dlaczego? Trzy dni temu piłkarz mógł wybierać między dwoma klubami. Teraz jest „spalony” w obu.
Piekarski, pytany o to czy nie boi się, że Niemcy zrezygnują przyznał że nie. A jeśli jednak? - To najwyżej zagra w Legii, żadna krzywda mu się nie stanie – odparł.
Już się stała.
Autor: Kuba Dybalski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.