Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zniesmaczony derbami

Redakcja

Źródło:

28.02.2009 15:25

(akt. 18.12.2018 03:38)

- Tuż przed wyjściem na derby czytałem jak pracuje biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk. Jak haruje po kilka godzin dziennie, a półtoragodzinny rozruch to tylko wstęp do właściwego treningu, który trwa z reguły 240 minut i jest tuż przed obiadem oraz kolejnymi zajęciami w siłowni lub rowerowymi podjazdami - 100 km w cztery godziny. Niepotrzebnie czytałem, bo na Konwiktorskiej napaliłem się na widok zdeterminowanych, walczących - jak to w derbach - prawdziwych facetów. Co zobaczyłem? Apatycznie snujących się po boisku gości, których z letargu nie jest w stanie wybudzić nawet dobrze zapowiadająca się kontra - pisze na swoim blogu dziennikarz Gazety Wyborczej <b>Przemysław Iwańczyk</b>.
Wiosną mają grać jak wiosną Barcelona. I niech byłaby to Barcelona nawet w polskim, siermiężnym wydaniu, byleby nie oglądać zgrai biegających - a właściwie drepczących - bezładnie facetów. To o Legii. O Polonii da się powiedzieć tylko tyle dobrego, że była lepsza i powinna inaugurację wiosny wygrać. Przemawia przeze mnie gorycz. Wybierając się na piłkarskie derby Warszawy dwóch drużyn walczących o mistrzostwo Polski liczyłem na coś więcej niż widok piłkarzy, którzy mają problem z wymianą czterech celnych podań, i uchodzącego za faworyta zespół, który nie może oddać dwóch strzałów na bramkę. Polską Barceloną straszył drugi trener Legii José Antonio Vicuna. Nie wiem, jakim jest trenerem, ale PR-owcem świetnym. Wcisnął nam kit, że zobaczymy drużynę, która porwie najwybredniejszych. Ciekawe, czy uwzględnił w niej bezmyślnie pracującego łokciami Wojciecha Szalę lub notorycznie podającego do przeciwnika Tomasza Jarzębowskiego. W czwartek spisywałem wywiad z trenerem polskich piłkarzy ręcznych Bogdanem Wentą. W co piątym zdaniu powtarzał słowa: „charakter", „walczyć do końca", „serce zostawione na boisku". Tuż przed wyjściem na derby czytałem jak pracuje biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk. Jak haruje po kilka godzin dziennie, a półtoragodzinny rozruch to tylko wstęp do właściwego treningu, który trwa z reguły 240 minut i jest tuż przed obiadem oraz kolejnymi zajęciami w siłowni lub rowerowymi podjazdami - 100 km w cztery godziny. Niepotrzebnie czytałem, bo na Konwiktorskiej napaliłem się na widok zdeterminowanych, walczących - jak to w derbach - prawdziwych facetów. Co zobaczyłem? Apatycznie snujących się po boisku gości, których z letargu nie jest w stanie wybudzić nawet dobrze zapowiadająca się kontra. Dziś wybieram się na Wielkie Derby Śląska. Obym nie zmarzł i nie wynudził się jak na tych stołecznych. Zresztą porównam oba te mecze w poniedziałkowej Gazecie Wyborczej. Górnik Zabrze i Ruch Chorzów mają poprzeczkę zawieszoną dość nisko.
- Blog Przemysława Iwańczyka.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.