Domyślne zdjęcie Legia.Net

Znowu będzie gorąco

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

09.02.2008 10:43

(akt. 21.12.2018 06:00)

Skład, który mam ułożony, za tydzień może być nieaktualny. Jednego rozboli noga, drugiego głowa - mówi trener <b>Jan Urban</b>. Jutro Legia zagra z Szachtarem Donieck. Historia pokazuje, że wiele się wydarzy. I wcale nie chodzi tylko o dwumecz, jaki miał miejsce półtora roku temu w III rundzie eliminacji do ligi Mistrzów, kiedy legioniści ponieśli dwie porażki (0:1 w Doniecku i 2:3 w Warszawie). Niektórzy zawodnicy, a także członkowie sztabu szkoleniowego pamiętają dwa inne spotkania z ukraińskim zespołem. I o dziwo nie były to wcale mecze o punkty, czy jakaś olbrzymią stawkę, a zwykłe mecze towarzyskie.
Płacili za sparingi - Kiedyś nawet swojego sędziego przywieźli - mówi Jacek Zieliński, były piłkarz i trener Legii, obecnie szkoleniowiec Kolportera Korony Kielce, z którym przebywa na obozie w oddalonej o 170 km Olivie. Chodzi o dwa spotkania. Jedno rozegrane 6 lat temu, a drugie rok później. Za pierwszym razem legioniści prowadzeni wówczas przez Dragomira Okukę nie dali szans bogatszym rywalom i pokonali ich 2:0. Za drugim razem, wynik był taki sam, ale tym razem dla Szachtara. - Oni pamiętali tę porażkę i przyjechali ze swoim arbitrem. A ten wyczyniał cuda. Podyktował im rzut karny, ale nie wykorzystali. Ostatecznie w końcowych minutach straciliśmy dwa gole - relacjonuje "Zielek". W meczu, o którym opowiada, znakomicie bronił Wojciech Kowalewski, jego obecny podopieczny. A jedną bramek zdobył Mariusz Lewandowski, którego jutro powinniśmy zobaczyć na boisku. - Z tego co słyszałem, to w niektórych rosyjskich czy ukraińskich drużynach, piłkarze otrzymywali premie także za wygrane mecze sparingowe. Może dlatego tak ważne było dla nich to zwycięstwo - stwierdził Urban. Ambitni legioniści Natomiast w eliminacjach do Champions League nie pozostawili złudzeń Legii. W Doniecku wygrali 1:0 po wątpliwym rzucie karnym, ale gdyby nie wspaniała postawa Łukasza Fabiańskiego, bramek zdobyliby o wiele więcej. - Rzeczywiście, "Fabian" był wtedy kapitalny - wspomina Jan Mucha, ówczesny rezerwowy bramkarz. W rewanżu przez chwilę można było mieć nadzieję, że Legia powalczy, ale na gola Piotra Włodarczyka, odpowiedzieli trzema i drugie trafienie "Włodara" nic już legionistom nie dało. Zgodnie z tym, co zapowiadał, trener Legii nie ma zamiaru już eksperymentować. Na boisku zobaczymy jedenastkę złożoną z tych piłkarzy, na których ma zamiar postawić w meczach ligowych. - Będą trzy, cztery zmiany - zapowiada. Niewykluczone, że da szansę występu Sebastianowi Szałachowskiemu oraz Kamilowi Grosickiemu i Jakubowi Wawrzyniakowi, którzy w dobrej dyspozycji wrócili ze zgrupowania reprezentacji Polski. - Kuba wprawdzie lekko podkręcił staw skokowy - mówi Urban. Szkoleniowiec ekipy z Łazienkowskiej jest pod ogromnym wrażeniem zaangażowania swoich podopiecznych. Nawet w piątek kiedy zgodnie z harmonogramem treningów dał swoim zawodnikom dzień wolny, legionistom ani w głowach było siedzieć i odpoczywać w błogim lenistwie w hotelowych pokojach. - Jedni poszli na korty i pograli w tenisa, inni w siatkonogę, Wawrzyniak poszedł pobiegać - uśmiecha się szkoleniowiec. Na pytanie, czy będąc jeszcze piłkarzem on sam również tak bardzo angażował się w treningi, były reprezentant Polski odpowiada z szerokim uśmiechem: - Ja tam bardziej wolałem wyżyć się na boisku, w czasie meczu.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.