defilada na łazienkowskiej
fot. Księga na 100-lecie

Blog: W odpowiedzi na paszkwil z YouTube-a, cz.1/2

Redaktor Besni(L)

Besni(L)

Źródło: własne, legia.warszawa.pl, YouTube

21.01.2025 09:30

(akt. 21.01.2025 09:31)

Latem 2007 r. na platformie YouTube użytkownik posługujący się nickiem „Herodot99” opublikował krótki materiał filmowy o nazwie „CWKS Legia Warszawa — Nieznana historia”. Kto oglądał, ten wie, że omawia on krótki okres z historii naszego klubu i jak można łatwo wywnioskować, stawia sobie za cel przekonanie widza, że to historia nieznana, mało kto w naszych szeregach ma o tym pojęcie, a przede wszystkim, że jest to opowieść krwawa, straszna i skandaliczna. Każde wydarzenie z historii można tak przedstawić, w zależności od tego, jakiej metodologii się użyje i w jaki sposób przedstawi się dane fakty. Można zrobić to tak, jak autor filmu tj. z góry narzucić wygodną dla siebie tezę, a potem powiedzieć tylko o tym, co pod przyjęte założenie idealnie pasuje i tylko z tą wiedzą zostawić swojego odbiorcę, nie dopowiadając co było dalej albo nie informując dlaczego tak się stało. Ponieważ nie akceptuje on komentarzy od 2009 r., to w niniejszym artykule odniosę się do tego materiału — pisze w nad

00:00 - 00:05

Na samym początku autor wita nas znanym cytatem z Cycerona, z którym trudno się nie zgodzić, żadne pokolenie nie zaczyna wszystkiego od nowa, tylko chcąc nie chcąc czerpie z doświadczeń swoich przodków. Historia ma duże znaczenie chociażby dla budowania wspólnoty narodowej, natomiast w przypadku sportu, który mocno zmienia się wraz z upływającym czasem, historia zdecydowanie traci na swoim znaczeniu. Być może ktoś się ze mną nie zgodzi, ale w przypadku kiedy mówimy o klubach sportowych, to historia pełni rolę jedynie ciekawostki. Gdy zmienił się system, zmieniła się rzeczywistość, to dziś przeszłe wydarzenia nie mają zbyt dużego przełożenia na teraźniejszość. Z jednej strony ubolewam, że znajomość historii w naszych szeregach nie stoi na zbyt wysokim poziomie. Z drugiej jednak trzeba pamiętać, że jeżeli nie jest to dla ciebie interesujące i poznawanie przeszłości swojego klubu nie sprawia ci przyjemności, to nie ma sensu, abyś to robił na siłę. Kto przeglądał komentarze pod omawianym filmem, zapewne zauważył, z jaką wyniosłością i poczuciem wyższości dyskutuje autor ze swoimi widzami. Fakty są takie, że brak przyswojenia wiedzy bezużytecznej i przeczytanie kilku książek mniej, nie czyni z ciebie nikogo gorszego ani głupszego. Tylko ktoś, kto ma na tym polu wyraźnie braki, potrzebuję to udowadniać innym i samemu sobie.

00:12 - 00:49

Następnie autor przechodzi do krótkiego omówienia historii przedwojennej Legii, przypomina o rozwiązaniu drużyny w 1938 r. (dla przypomnienia, rozwiązano większość sekcji, ale nie wszystkie, a nawet powstała jedna nowa - jeździecka, koniec końców klub działał dalej), potem na naszych ekranach ukazuje się wielki sierp i młot, w tle słyszymy radziecką muzykę o tematyce piłkarskiej, po czym autor przeskakuje do historii powojennej, wskazując na reaktywację Legii w 1945 r. Osobiście wyczuwam w tym miejscu wyraźny przekaz podprogowy, powielany na wielu forach dyskusyjnych, czy w mediach społecznościowych. W tym miejscu odsyłam do mojego poprzedniego tekstu, zatytułowanego "Legia Rediviva A.D. 1945 - tekst polemiczny" tam wyjaśniam kilka faktów odnośnie reaktywacji klubu i nie ma sensu tego wszystkiego ponownie przytaczać. Owszem mieliśmy nowe wojsko i nowych ludzi, którzy nim sterowali, ale nieprawdą jest, że przy odbudowywaniu Legii (przypominam, że proces nie zakończył się na czerwcu 1945 r.) nie działali ludzie niezwiązani z klubem przedwojennym i jego przedwojennymi sekcjami.

00:50 - 01:58

W tym momencie "Herodot99" prezentuje sylwetki radzieckich "POP-ów" pełniących obowiązki Polaka, którzy w Legii znaleźli się nie z żadnego wyboru, tylko z nadania, zostali narzuceni przez towarzyszy z Kremla w celu wykonania roboty w Polsce. Oczywiście najlepiej nadawali się ci, którzy legitymowali się polskimi korzeniami. W Polsce byli oni potrzebni, albowiem Informacja Wojskowa na przełomie lat 40. i 50. XX wieku przystąpiła do akcji oczyszczania korpusu oficerskiego z elementów wrogich i obcych dla sprawy wprowadzenia socjalizmu realnego w Polsce, w wyniku której w latach 1949–1954 zwolniono z wojska ponad 9 tys. oficerów związanych z przedwojenną armią, czy mających przeszłość w AK. Zawsze zastawiałem się, co niby biografia prezesa ma do historii klubu, pewnie już odpowiedzi nie dostanę, niemniej warto przypomnieć parę istotnych faktów.

Gen. Jerzy Bordziłowski (prawdziwe personalia: Jurij Wiaczesławowicz Bordziłowicz) przyjął obywatelstwo polskie i nazwisko Bordziłowski, dostosowane do polskiego brzmienia. Faktycznie pełnił rolę prezesa Legii (1947-49), do dziś zachowały się zdjęcia z odgruzowywania terenu przy stadionie WP, gdzie możemy dostrzec naszego "bohatera" przy pracy z łopatą. Szkoda, że nie każdy, kto wypomina tę postać pamięta lub wie, co się z nim stało później. Jak sam autor wskazuje, w latach 1951–1953 przewodniczył Sekcji Piłki Nożnej Głównego Komitetu Kultury Fizycznej – organu funkcjonującego czasowo w miejsce Polskiego Związku Piłki Nożnej i ponoć bardzo poważnie traktował swoją rolę, wykazując się wyjątkowo dużą aktywnością. Czy tego chcemy, czy nie, stał on na czele odpowiednika związku sportowego, do którego należały pozostałe kluby w Polsce, co oznacza mniej więcej tyle, że wszystkie drużyny piłkarskie, które wówczas działały, legitymizowały tę postać i zgadzały się na grę w czerwonej lidze.

Następnie jako prezes Legii wskazany jest gen. Stanisław Popławski (prawdziwe personalia: Siergiej Fiodorowicz Gorochow) informacja ta pochodzi z jubileuszowej księgi wydanej na 50-lecie (zresztą widzimy na filmiku skany), a w rzeczywistości nigdy on nie pełnił w klubie tej funkcji. Andrzej Gowarzewski w encyklopedii FUJI komentuje te zabiegi w następujący sposób:

"Trzeba dużej uniżoności wobec wschodniego sąsiada, aby w jubileuszowej księdze przypisywać funkcję prezesa klubu gen. Stanisławowi Popławskiemu. Ten rosyjski "Polak" na tyle interesował się Legią, a dokładniej CWKS, na ile nie przeszkadzało to w budowie "nowego ustroju sprawiedliwości ludowej"

Przede wszystkim w czasach CWKS-u takie stanowisko jak prezes klubu po prostu nie istniało, wówczas funkcję prezesa sprawowali kierownicy lub szefowie. Z drugiej jednak strony nie ma co udawać, że Popławski nie miał z CWKS-em nic wspólnego. Jako wiceminister ON i szef Głównego Inspektoratu Wyszkolenia Bojowego na pewno był on w klubie kimś ważnym, widać go na zdjęciach z piłkarzami CWKS-u, na pewno dojście do niego miał trener Janos Steiner, który przedstawiał mu swoją "listę życzeń' tj. zawodników, których chciałby widzieć w swojej "jedenastce", nadto jego osobę wspomina ŚP Lucjan Brychczy w swoim wywiadzie rzeka "Kici - Legenda Legii Warszawa":

U nas było tak, że gen. Popławski kazał kazał sobie przynieść gazetę, pytał jakie miejsce zajmujemy i albo robił nam jakieś prezenty albo nie. Ale to też były jakieś drobiazgi. Wówczas za Puchar Polski dostaliśmy po zegarku. Z czego naturalnie się cieszyliśmy.

Potwierdzają się wcześniej zacytowane słowa Gowarzewskiego. Ten człowiek chyba nie miał czasu na bieżąco śledzić wyników drużyny, którą kierował. Prezesem CWKS-u był jedynie w sensie zwyczajowym. Po październikowej odwilży w 1956 r. wrócił do swojej prawowitej ojczyzny.

Jeżeli chodzi o sprawy personalne, to musimy pamiętać, że o ile w roku 1945 komuniści tolerowali przedwojennych działaczy czy zawodników we wszystkich klubach sportowych, tak w roku 1948 stali się oni nagle niepotrzebni i przez cały kraj przetoczyła się fala aresztowań. W Legii wyglądało to tak, że gen. Karol Rudolf szybko został usunięty w cień, a wiosną 1949 r. pełnił rolę jedynie przewodniczącego komisji kwalifikacyjnej przy zarządzie. Do tego, z racji, że skończył 60 lat, to był wypychany na emeryturę. Józef Ziemian w roku 1950 został aresztowany na podstawie anonimowego donosu. Po tym, jak spędził w celi, aż pół roku, to nie miał już do czego wracać, bo jego miejsce pracy było już obsadzone. Płk Stanisław Więcek dla świętego spokoju odszedł z wojska, albowiem był szykanowany za swoją legionową przeszłość. Józef Docha, przedwojenny motorowiec Legii, akowiec i oficer, który po wojnie zaangażował się w reaktywację sekcji motocyklowej, został aresztowany z jakichś błahych powodów. Eugeniusz Sobolta i Edward Drabiński zostali po prostu zwolnieni bez prawa do odszkodowana. Albo Eugeniusz Luśniak - pierwszy prezes CWKS, został oskarżony o szpiegostwo z uwagi na to, że służył w czasie wojny w Anglii, więc "bezpieka" przekonała go do rezygnacji z funkcji prezesa. Skoro powojenna Legia nie ma nic wspólnego z Legią przedwojenną, to dlaczego w klubie było tak wielu ludzi do przysłowiowej likwidacji?

02:00 - 02:42

Herodot99 przechodzi do stalinowskiej "reformy" sportu z 1949 r. Pisałem już o tym w cz. 1 tekstu o wojskowych transferach, więc jak masz potrzebę i ochotę, to możesz sobie do tego tekstu wrócić. Na filmiku widzimy skany z "Przeglądu Sportowego" które dotykają jedynie politycznych aspektów tej nowelizacji. Autor nie podjął się omówienia jej od strony czysto strukturalnej. Na szczęście chwile później podnosi temat zmiany nazewnictwa klubów sportowych i porównuje je ze sportowymi organizacjami w ZSRR. Autor sam otwarcie przyznaje, iż "reforma" ta dotyczyła WSZYSTKICH zrzeszeń sportowych działających w tamtym czasie, wszyscy byli tak samo umoczeni w ten system, każde jedno sportowe stowarzyszenie miało znaleźć sobie opiekuna, w postaci zakładu pracy, co następnie miało go zakwalifikować do jednego z pięciu pionów. Cztery piony były bardzo proste (wojsko, milicja, akademicy i LZS-y, czyli samopomoc chłopska), natomiast piąty związkowy (zrzeszenia branżowe pod egidą CRZZ) był najbardziej skomplikowany, albowiem dzielił się dodatkowo na szesnaście oddziałów. Piętnaście oddziałów było ściśle związane z zawodem wykonywanym przez ich członków (kolejarze, pocztowcy, metalowcy, górnicy), szesnastą część stanowiły kluby międzyzwiązkowe, należały do niego członkowie związków zawodowych, których było zbyt mało, aby organizować dla nich klub związkowy. Jeśli więc w jakiejś miejscowości lub dzielnicy dużego miasta mieszkali kolejarze i pocztowcy, lecz w małej ilości i nie mogli stworzyć klubu ZZK czy PKS, to tworzyli z innymi mieszkańcami dzielnicy Międzyzwiązkowych Klub Sportowy. Do tych klubów również należeli rzemieślnicy, kupcy czy wolne zawody. W związku z tym zmienił się sposób rozgrywek, o najwyższe cele walczyć miały ze sobą już nie kluby sportowe tylko reprezentacje zrzeszeń sportowych.

Mówiąc raz jeszcze stalinowska "reforma" objęła wszystkich, którzy ją przetrwali i kontynuowali swoją działalność. Wszyscy dostali działaczy wg politycznego nadania, więc wszyscy mogą dzisiaj ponagrywać sobie filmiki z sylwetkami ówczesnych członków zarządu i muzycznymi popisami Gieorgija Abramowa w tle. W wyniku tej "nowelizacji" kilka drużyn działających wcześniej zostało rozwiązanych, ponieważ nie wszyscy znaleźli sobie "patrona". Przykładowo w Warszawie było więcej drużyn niż zrzeszeń. Sekcja piłkarska warszawskiej Syreny (klub pracowników miejskich) została zlikwidowana, bo razem z "gazowniczym" Świtem przystąpiły do ZS Ogniwo, więc dwie drużyny piłkarskie nie były potrzebne. Fuzję z konieczności miał też Spółdzielczy KS, który razem z Marymontem przystąpili do ZS Spójnia i dla SKS-u oznaczał to koniec dalszego istnienia. Za to więcej szczęścia miało kilka klubów, które dzisiaj krzyczą o swojej wielkiej krzywdzie i niesprawiedliwości dziejowej, traktując swoją historię dość instrumentalnie jako narzędzie do budowania PR-u. Fakty są takie, że z klubami niepoprawnymi politycznie, które z przyczyn ideowych nie pasowały do nowej rzeczywistości nikt się nie pieścił i władza po prostu nie zezwalała na ich istnienie. Dokładnie tak było z drużynami związanymi z piłsudczykowskim "Strzelcem", prawicowo-narodowym "Sokołem" czy katolickim "Związkiem Młodzieży Polskiej". Nic co nieprawomyślne, nie miało prawo istnieć.

W wojsku w wyniku "reformy" powołano do życia tzw. Garnizonowe WKS-y pod egidą Legii czyli najsilniejszego w zrzeszeniu. W pierwszym momencie wszystkie GWKS-y miały nazywać się "Legia", ale ta nazwa bardziej niż z nową rzeczywistością kojarzyła się z legionami i sanacją, więc dnia 2 maja 1950 r. "Przegląd Sportowy" na ostatniej stronie w rubryce pt. "Reorganizacja WKS Legia" poinformował, że na mocy decyzji ministra ON Legia zostaje zreorganizowana na Centralny Wojskowy Klub Sportowy. Od tej pory dotychczasowa Legia traci swoją osobowość prawną, staje się normalną jednostką wojskową składającą się z żołnierzy służby zasadniczej i zawodowej, członków rodzin kadry wojskowej, a także cywilnych pracowników wojskowej administracji (głównie były to kobiety, które uprawiały sport w innych sekcjach). CWKS przestaje trenować młodzież, co zmienia się dopiero w 1953 r. po zmianach strukturalnych, taką samą decyzję podjęła sekcja koszykarska w 1954 r. W statucie CWKS-u czytamy:

III. Organizacja
10. C.W.K.S. jest jednostką wojskową na własnym rozrachunku gospodarczym;
11. C.W.K.S. jest podporządkowany po linii organizacyjnej Szefowi Domu Wojska Polski, po linii sportowej Szefowi Oddziału Wychowania Fizycznego i Sportu Głównego Inspektoratu Wyszkolenia Bojowego;
12. Szef Oddziału Wychowani Fizycznego i Sportu Głównego Inspektoratu Wyszkolenia Bojowego, sprawuje fachowy nadzór nad sportową działalnością C.W.K.S.;
13. W stosunku do władz sportowych - C.W.K.S. posiada uprawnienia na równi ze Zrzeszeniami Sportowymi.

02:43 - 02:56

W tym momencie autor prezentuje nam skan z księgi jubileuszowej wydanej na 50-lecie (str. 345) i wyodrębnia z niego fragment o zwiększeniu liczby etatów w klubie i podniesieniu jego finansowania. Owszem ilość etatów w CWKS-ie wzrosła drastycznie, przewidziano w sumie 159 etatów dla członków kadry szkoleniowej, w tym 43 trenerów i 116 instruktorów. Natomiast co do finansowania to pomimo, że pieniędzy w wojsku nie brakowało (co niewątpliwie wymuszała sytuacja międzynarodowa) to jednak w samej drużynie trudno dostrzec efekty tego podwyższonego finansowania. Słowa, deklaracja i teoria, ale jak zwykle życie pokazało co innego. Wystarczyłoby, że autor przekartkowałbym zeskanowaną pozycję do strony nr 686, gdzie czytamy:

Atmosferę pogarszały również sprawy czysto materialne, jak wyżywienie zespołu czy też diety wyjazdowe, które były stanowczo za niskie w stosunku do potrzeb. Uregulowanie tych spraw natrafiło niestety na trudności, co pogarszało samopoczucie zawodników

Swoje dorzucił także "Kici" we wspomnianym już wywiadzie:

Teraz Legia ma piękny klubowy pojazd, a my podróżowaliśmy zdezelowanym autokarem marki MAN. (...) My mieszkaliśmy w hotelach o niskim standardzie i stołowaliśmy się w barach mlecznych. Nasza sportowa dieta składała się ze skromnych dań, jakieś leniwe z cukrem, twarożek ze szczypiorkiem i to wszystko. Od święta schabowy.
Za nasz wyczyn zostaliśmy nagrodzeni upominkami. Jako premie każdy z piłkarzy otrzymał zegarek
(...)
Za czasów, które wspominam zdarzało się, że premie za mecz stanowiło pęto kiełbasy lub kilka jajek.

Jak to trafnie napisał Andrzej Gowarzewski, CWKS miał przysłowiowy bat, zaś marchewki już nikt nie umiał albo nie potrafił stworzyć.

02:57 - 03:08

Jak powiedział swego czasu Benjamin Disraeli: “Istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa, statystyki” i ten cytat najlepiej pasuje do tego fragmentu, który zaprezentował nam autor. CWKS nigdy nie miał 7 drużyn piłkarskich, istniała drużyna pierwsza i drużyna rezerw (drużyn juniorskich nie liczę, bo one nie rekrutowały się z "powołania") i nigdy nie miał aż tak szerokiej kadry piłkarskiej. Owszem w roku 1949 zjawiło się 150 nowych twarzy w Ośrodku Wyszkolenia Sportowego, ale byli to sportowcy uprawiających wiele różnych dyscyplin i tego autor widocznie nie doczytał lub świadomie ten fakt przekręcił.

Nie jest prawdą też, że możliwość "powoływania" zawodników przyszła wraz z CWKS-em. W tekście o wojskowych transferach wspominałem, że miało to miejsce już w czasach międzywojennych. Kto jest bardziej dociekliwy niech poszuka sobie w przedwojennej prasie łódzkiej grubej afery, jaką nakręcili lokalni dziennikarze latem 1927 r. w związku z próbą sprowadzenia z ŁKS-u: Antoniego Gałeckiego i Bolesława Cicheckiego, co udało się jedynie w przypadku tego drugiego. W latach 1945-1950 znanym przypadkiem sprowadzenia zawodnika "do wojska" był bramkarz Henryk Skromny. Przed "reformą" sportu odbywało się to trochę inaczej, Legia mogła wystąpić o przeniesienia do warszawskiego garnizonu zawodnika, który właśnie odbywał służbę wojskową i nadać mu status, który umożliwiał kontynuowanie kariery. W ten sposób do Legii trafił byli zawodnicy z rozwiązanego WKS Orzeł Częstochowa tacy jak Zdzisław Modarski. W Legii jako żołnierz znalazł się również Henryk Serafin, który tak samo jak Modarski zgłosili się do wojska w obawie przed represjami, jakie czekały na niego w Krakowie za udział w konspiracyjnych rozgrywkach po niewłaściwej stronie (zostali oni zmuszeni do gry w meczu Generalna Gubernia - Słowacja pod groźbą trafienia do obozu koncentracyjnego, vide: wspomnienia Władysława Giergiela). Czasy CWKS-u zmieniły tylko to, że rekruci zaczęli trafiać do niego z zasady.

Kwestie "powoływania" zawodników wyjaśniłem już w moim dwuczęściowym tekście na ten temat, więc odsyłam do zapoznania się z tym zagadnieniem. Często spotyka się mityczne opinie, że CWKS mógł w składzie mieć kogo tylko chciał. W rzeczywistości CWKS nie miał prawa nikogo wezwać "na ćwiczenia" i wcielić do wojska na nieograniczony czas. CWKS mógł powoływać jedynie młodzież w wieku poborowym, którzy nie mieli jeszcze uregulowanego stosunku do służby wojskowej. Świeżo upieczeni kopacze CWKS-u poza uprawianiem piłki nożnej składali normalną przysięgę wojskową, nosili mundury, oddawali honory, w czasie wolnym od treningów uczyli się obsługiwać broń i mieli też zajęcia z taktyki. To byli z reguły młodzi zawodnicy, którzy dopiero zostali zauważeni na arenie krajowej, ponieważ w CWKS mieli oni świetnie warunki do rozwoju, więc czynili piłkarskie i po dwóch latach większość z nich trafiała do klubów cywilnych (przykładowo ŁKS w 1957 r. zdobył Puchar Polski i rok później tytuł mistrzowski głównie rezerwowymi zawodnikami CWKS-u). Następnie w ich miejsce trafiali kolejni, którzy nie byli już w tej samej formie i nie mieli tego bagażu doświadczeń, które z CWKS-u wynieśli świeżo upieczeni "rezerwiści". Trenerzy często narzekali nazbyt dużą rotację i na to, że co dwa całą pracę muszą zaczynać od początku. To jak system był nieefektywny świadczą pierwsza lata istnienia CWKS-u, kiedy to klub spisywał się poniżej oczekiwań i bronił się przed spadkiem pomimo faktu posiadania dobrej drużyny, a włodarze wojskowi rozważali nawet rozwiązanie sekcji piłkarskiej. We wspomnieniach Brychczego czytamy:

"Kiedy przechodziłem do Legii, to liga liczyła 12 drużyn. Grało się systemem wiosna-jesień. Runda wiosenna w wykonaniu Legii wyglądała fatalnie. W dziesięciu meczach drużyna zdobyła zaledwie sześć punktów, zajmując ostatnie miejsce w tabeli. Były nawet takie plany, żeby rozwiązać sekcję piłki nożnej. Na szczęście szef CWKS-u, ppłk Kazimierz Malczewski powiedział wtedy: "Dajmy jeszcze drużynie ostatnią szansę, zobaczymy, jak będzie wyglądał początek rundy rewanżowej"
(...)
By dodać otuchy rywalom, a zdeprymować ich rywala, wielotysięczny tłum, zgromadzony w zimowy listopadowy dzień na stadionie w Krakowie, przywitał nas porcją gwizdów oraz okrzykiem "CWKS - II liga"
(...)
Wiele zrobiliśmy, aby CWKS Legia ponownie stałą się silną drużyną ligową. Chociaż przed rozpoczęciem drugiej rundy rozgrywek, uratowanie CWKS-u przed spadkiem - w opinii sceptyków - było jak porywanie się z motyką na słońce, dopięliśmy swego"

Takie rzeczy, jak rozwiązanie piłkarskiej drużyny centralnego klubu wojskowego zdarzały się już w bloku wschodnim. Tak właśnie było z CSKA Moskwa (wtedy CDSA - Klub Sportowy Domu Centralnego Armii Radzieckiej), który w przeciwieństwie do CWKS-u miał w pełni ustabilizowaną drużynę pod względem personalnym. W roku 1952 na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach na bazie CSKA zorganizowana reprezentację ZSRR, która w 1/8 finału nie podołała reprezentacji Jugosławii. Za taką niesubordynację przyszła kara i CSKA zostało rozwiązane, a jego piłkarze trafili do innych klubów. Dopiero śmierć Stalina pozwoliła na wznowienie działalności piłkarzy CSKA.

To tyle w części pierwszej. Część druga niebawem pojawi się na stronie.

Besnik(L)

Instrukcję dodawania tekstów na Bloga znajdziecie w TYM MIEJSCU.

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.