Adam Topolski: Jak można było wcisnąć do Legii tak wielu słabych piłkarzy?!

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

16.02.2022 12:00

(akt. 16.02.2022 12:02)

- To wręcz niepojęte, że Legia jest w takim miejscu. Jesienią ubiegłego roku byłem w Warszawie, obejrzałem na żywo mecz z Lechem i wtedy jeszcze piłkarze starali się, jakoś walczyli, biegali. A teraz patrzę i oczom nie wierzę, jak można było wcisnąć do niej tak wielu słabych piłkarzy. Nie chcę niektórym ubliżać i nazywać ich „szrotem", ale prezentują mizerne umiejętności, to nie jest poziom pasujący do tego klubu. Oni tu po prostu się nie nadają - ocenia na łamach "Przeglądu Sportowego" były piłkarz Legii Warszawa, Adam Topolski.

- Nie podobał mi się pomysł na zbudowanie drużyny w ostatnich miesiącach, wielu graczy brano „z łapanki", nie widziałem spójnej koncepcji na ten zespół. Brakuje liderów i charyzmy, nie ma zawodników, którzy by to scalili, widzę same gwiazdy, a kolektywu brak. Po wygranej w Lubinie myślałem, że najgorsze za Legią, że „zapali" i szybko ucieknie ze strefy spadkowej - mecz z Wartą wyprowadził mnie z błędu. Po tym, co zobaczyłem w niedzielę, jestem naprawdę mocno zaniepokojony. Trener Aleksandar Vuković i dyrektor sportowy Jacek Zieliński są optymistami, wiem, że zrobiliby wszystko, żeby drużyna wyszła z kryzysu, ale czy poza chęciami mają pomysł, a przede wszystkim czy mają odpowiednie narzędzia? W tym sezonie Legia nie będzie już miała ani jednego łatwego meczu i może dojść do sytuacji z 1991 roku, kiedy do ostatniej kolejki walczyła utrzymanie. Wtedy się udało, teraz nie chciałbym, żeby do końca drżała o ligowy byt. Liczyłem, że takim liderem będzie Artur Boruc, ale i on dał się ponieść nerwom, oby nie został grabarzem klubu, którego jest legendą. Liczę, że wszyscy się ockną, z nim na czele. I choć teraz nie będzie grał, to w szatni zrobi wszystko by zmobilizować zespół.

- W sobotę Legia gra ligowe spotkanie w Niecieczy z ostatnim w tabeli Bruk-Betem. Jeśli nie wygra, może popaść w marazm, sytuacja stałaby się dramatyczna. A przecież wszyscy wiemy, że rywale się nie położą. Legioniści naprawdę muszą teraz ostro zasuwać, zamiast czekać, że mecz sam się wygra. Patrzę na obecny zespół i widzę, że niektórzy piłkarze nie za bardzo są przejęci sytuacją. Przeżywa ją dwóch, może trzech. Trener Vuković liczy, że porażka z Wartą uzmysłowi powagę sytuacji. Oby. Ale to tylko słowa, a w weekend znowu trzeba będzie wyjść na boisko i to tam pokazać jaja. Po zimowych przygotowaniach, pięciu wygranych sparingach, z klubu i od zespołu płynął pozytywny przekaz. Mecz z Wartą to powrót do rundy jesiennej, kiedy atmosfera była podła. Ekstraklasa bez Legii to byłby skandal, ona musi w niej grać, ale za darmo nikt nie da jej miejsca w elicie. Przeciwnie.

- Najsłabsze ogniwa Legii? Lindsaya Rose'a i Mattiasa Johanssona w ogóle bym nie wystawiał - nie nadają się do tego klubu, to najemnicy. Wypełnią kontrakt, zarobią i pójdą dalej, nie utożsamiają się z Legią i Warszawą, nie poświęcą się, nie zaryzykują zdrowia. Rafael Lopes? Dużo biega, ale w jednostajnym tempie, bo jest za wolny. Czy potrafi kogoś okiwać, wygrać pojedynek? No nie. Paweł Wszołek? Tu mam złudzenia. Musi tylko grać bardziej wszechstronnie, zmieniać rytm, a nie tylko sprint do linii końcowej i wrzutka, która jest niedokładna. Bartosz Slisz z Patrykiem Sokołowskim zabezpieczą środek, ale z grą do przodu gorzej. O reszcie obcokrajowców, nie ma co mówić - ktoś ich tu sprowadził, a ktoś pozwolił na te transfery. Dopuszczenie do takiej sytuacji to makabra.

- Czy Legia może spaść do I ligi? Odpowiedź trudno przechodzi mi przez gardło, z wielkim bólem muszę stwierdzić, że jeśli się nie opamięta, nie poprawi stylu, to taka gra jak z Wartą może nie wystarczyć do utrzymania. Na wyjście z kryzysu recepta jest jedna: solidny trening, przebywanie ze sobą, dobre relacje międzyludzkie w zespole. Mam też apel do kibiców: ta drużyna potrzebuje wsparcia. Wypełnijcie stadion, bądźcie głośni i zjednoczeni, tylko z waszym dopingiem Legia nie spadnie. Jeśli i wy się odwrócicie, boję się, że niektórzy nie podołają temu, co się dzieje. Mecze o utrzymanie to zupełnie inna świadomość niż walka o tytuł. Tam każda wygrana cię niesie, tu masz świadomość, że nie wolno popełnić żadnego błędu. Jeśli spadną, będzie wstyd nie na lata, a na dekady.

- Zapis całej rozmowy z Adamem Topolskim można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (188)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.