News: Alan Fialho – chce grać jak Puyol, a i bałwana chętnie ulepi

Alan Fialho – chce grać jak Puyol, a i bałwana chętnie ulepi

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

16.08.2013 18:15

(akt. 09.12.2018 10:49)

- Chce grać jak Carles Puyol, nauki pobierał od byłego obrońcy reprezentacji Brazylii, dziewczyny mu nie w głowie – jedynie piłka. Jego prababcia była Polką, on sam ma nasz paszport, ale języka polskiego nie potrafi, no może poza słowem „dziękuję” – trochę kaleczonym. Nie boi się też zimy, a nawet postara się ulepić bałwana jeśli spadnie odpowiednio dużo śniegu. O kim to wszystko? O Alanie Fialho – defensorze wypożyczonym do Legii z Fluminense Rio de Janerio.

- Urodziłem się 1 lutego 1993 roku w Rio de Janerio. Długo tam nie mieszkałem, bo w wieku dwóch lat, moja rodzina przeprowadziła się do Sao Paulo. Tata dostał tam propozycję pracy. Wychowałem się w normalnej dzielnicy, ale mam wielu kolegów z Faveli - często grałem w piłkę z osobami pochodzącymi z biedniejszych rejonów miasta. To naprawdę dobrzy ludzie - zaczyna opowiadać nam Alan Fialho.


Już od pierwszych dni, po Łazienkowskiej krążyła wiadomość, że Fialho ma polskie korzenie i nasz paszport, ale nikt do końca nie wiedział, którzy przodkowie pochodzili z naszego kraju. - Moja prababcia była Polką. Pochodziła z Europy i udało mi się już poznać – ja byłem młodziutki, a ona niestety już bardzo stara. Potem paszport z orzełkiem miała moja mama, a teraz mam ja. Swego czasu złożyłem dokumenty w konsulacie i dosyć szybko pozytywnie zareagowano na moje podanie. Języka polskiego nie umiem, nikt nigdy w nim w domu nie mówił. Wiem, że mówi się „Kocham Legię” i „Dziękuję”. Za tydzień lub dwa rozpocznę jednak naukę, żeby móc się porozumieć. Nie wiem ile będzie to godzin w tygodniu, ale zrobię wszystko żeby dobrze mówić – tłumaczy nam obrońca.


W Brazylii, piłka nożna jest sportem narodowym. Wielu Brazylijczyków kopie piłkę na ulicach. W każdej faveli, czyli dzielnicy biedoty, dzieciaki ganiają za futbolówką praktycznie w każdym miejscu, gdzie jest odrobina wolnego miejsca. Futbol nie jest jednak sportem dla ubogich – niejeden znany obecnie zawodnik, pochodził z bogatej rodziny, więc mit o tym, że piłkarz z Brazylii zawsze wywodzi się ze slumsów jest zdecydowanie nietrafiony.


Fialho od najmłodszych lat uwielbiał kopać piłkę i jak sam przyznaje, to ona była zawsze na pierwszym miejscu. Do profesjonalnego klubu, Alan trafił stosunkowo późno, bo w wieku 12 lat, ale nie był to zespół byle jaki, tylko słynne Sao Paulo. – Pierwsze treningi zaliczyłem w wielkim Sao Paulo. Od początku mi się tam podobało, ale w Brazylii zupełnie normalne są częste transfery juniorskie. Jaka była dalsza droga? Miałem 16 lat kiedy trafiłem do Barueri, a w 2012 roku związałem się z Audax Sao Paulo – opowiada Brazylijczyk. W tym ostatnim zespole, jego trenerem został 37-krotny reprezentant Brazylii, a także były piłkarz AS Roma czy Besiktasu Stambuł, Alberto Carlos Zago.


Zago występował w klubie i reprezentacji z takimi piłkarzami jak: Cafu, Dida, Roberto Carlos, czy największymi: Ronaldo, Ronaldinho i Rivaldo, który potem mianował go trenerem Mogi Mirim. Alberto Carlos został szkoleniowcem Audax pod koniec 2011 roku. – Od razu ustawił mnie na pozycji stopera, gdzie do dziś gram. W tym klubie byłem członkiem pierwszego zespołu. Dzięki niemu rozwinąłem się i podpisałem kontrakt z Fluminense, który zaowocował wypożyczeniem do Legii.


- Kto jest twoim idolem na boisku? – pytamy Alana. – Zdecydowanie Carles Puyol. Jestem wielkim fanem jego umiejętności piłkarskich. Imponuje mi również jego postawa i odwaga – odpowiada. Sugerujemy, że musi gruntownie zmienić fryzurę, jeśli chce się do niego upodobnić. 20-latek tylko się uśmiechnął i powiedział, że aż tak nie chce być do niego podobny.


Polska dla młodego Brazylijczyka jest zupełnie nowym krajem. Inna kultura, inny klimat… Wiadomo, że dla piłkarzy z Ameryki Południowej, zima jest najgorszym okresem w Europie, a chłód w Polsce potrafi czasem przyprawić o zawrót głowy. – Nie boję się zimy! Przed przyjazdem do Polski kupiłem wiele ciepłych ubrań. Liczę, że jakoś się przystosuję do niskich temperatur. Śnieg też już widziałem. Gdzie? Byliśmy kiedyś z rodziną na wakacjach w Argentynie, akurat trochę popadało. Może w Polsce postaram się ulepić Bałwana (śmiech).


- Stereotyp Brazylijskiego piłkarza jest taki, że mocno wierzy w Boga, ale jednocześnie lubi poszaleć nocami i nie zawsze podchodzi do swoich obowiązków jak należy. – Jestem inny, naprawdę – uważa Alan. - Wierzę w Boga, ale to akurat nic złego. Serio, zamiast imprez, zdecydowanie bardziej wolę być na boisku. Kobiety też na razie nie odgrywają dla mnie większej roli, bo jestem zwariowany na punkcie futbolu i bardzo zależy mi na tym żeby osiągnąć jakiś sukces. Po prostu kocham trenować i grać. Mam kolegów w największych brazylijskich klubach, którzy przebijają się do pierwszych drużyn. Niektórzy na pewno będą wkrótce sławni. Też chcę prezentować dobry poziom – opowiada Fialho. W pamięci kibiców znad Wisły pozostał Marcelo, który w zespole „Białej Gwiazdy” wypromował się, odszedł do PSV, a teraz będzie występował w Bundeslidze w barwach Hannoveru 96. – Nie znam go, ale to ciekawa droga, ale każdy człowiek ma inną ścieżkę życia.


Skoro nie imprezy i nie kobiety, to można się zastanowić, co Brazylijczyk będzie porabiał w Warszawie. – Bardzo lubię gry, w szczególności FIFĘ. Uwielbiam również muzykę – przede wszystkim Hip Hop i Rap. Czasem słucham też Samby. Wiem już, że w Polsce też są nieźli raperzy – wkrótce ich posłucham – opowiada 20-latek. Pytany również o różnicę pomiędzy Warszawą, a Rio czy Sao Paulo, gdzie przestępczość jest znacznie większa odpowiada. – Trzeba być inteligentnym i wiedzieć, że w niektóre miejsca po prostu się nie chodzi, ale nie generalizujmy też, że wszędzie są bandyci. Rio de Janeiro to najpiękniejsze miasto – lepszego nie ma. Sao Paulo przypomina mi z kolei stolicę Polski. W Warszawie czuję się jednak zdecydowanie bezpieczniej, nie ma tu żadnych zagrożeń – stwierdził Fialho.


Na razie Alan Fialho wypożyczony jest do Legii na rok. Nie wiadomo, czy gdyby Brazylijczyk zaprezentował się z dobrej strony przy Łazienkowskiej, czy da się przedłużyć z nim umowę. – Nie myślę o tym co będzie za rok. Na razie cieszę się z wyjazdu do Europy. Chcę jak najmocniej pomóc warszawskiemu zespołowi. Nie lubię przegrywać, więc jeśli będę na boisku, to będę się cieszył z każdej minuty, ale jednocześnie będę walczył o zwycięstwo – mówi obrońca. Na koniec pół żartem, pół serio, pytamy Alana o reprezentację Polski, gdyż w ostatnich dniach Brazylijczyk oglądał mecz kadry młodzieżowej z Turcją. – Spokojnie. Na pewno niczego nie wykluczam, ale jest do tego jedna droga – dobra gra w Legii… - kończy Fialho. 

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.