Aleksandar Vuković: Musimy się przełamać

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

20.09.2019 13:03

(akt. 24.09.2019 06:58)

- Wolelibyśmy mieć po meczach z Jagiellonią i Wisłą kilka bramek na koncie, ale obecna sytuacja nie wzbudza w nas strachu czy paniki. Stwarzaliśmy sobie sytuacje strzeleckie i nawet grając słabiej w Płocku, mieliśmy okazje, w których każdy powinien trafić, nie tylko napastnik. Musimy się przełamać - zauważył przed meczem z Cracovią Aleksandar Vuković, szkoleniowiec Legii Warszawa.

- Na piątkowym treningu dostępni byli praktycznie wszyscy zawodnicy. Wciąż do gry nie są gotowi Sanogo, Remy oraz Kostorz i Agra. Dwaj ostatni już z nami trenują, ale za krótko, by być branym pod uwagę przy ustalaniu składu - powiedział Vuković.

- Paweł Wszołek jest zawodnikiem, który nie wspomoże nas „na już”. To transfer wynikający z potrzeby wzmocnienia drużyny, patrząc nieco do przodu. Dostanie czas, by odnaleźć się w klubie i wrócić do najlepszej dyspozycji. W tej chwili nie może być takiej, skoro jest od kilku miesięcy bez klubu i ćwiczył tylko indywidualnie. Dopiero ocenimy czy będzie to bardzo dobry transfer, ale wierzę, że może tak być. Jest w odpowiednim wieku i może nas wspomóc. Na debiut z Cracovią jest za wcześnie. Idąc do „Nero Cafe” albo „CostaCoffe”, trzeba stanąć w kolejce po kawę. I tak samo jest z Pawłem. Na razie musi stanąć w kolejce. Po jednym treningu nie da się ocenić jego formy, ale spokojnie będziemy na niego czekać. Konsekwentnie musimy grać tak, jak w poprzednich spotkaniach, a z lepszą rywalizacją będzie tak, jak w spotkaniach, w których zdobywaliśmy bramki. Najważniejsze, by nie stracić głowy - dodał trener "Wojskowych".

- Decyzje dotyczące ustawienia w Płocku były spowodowane m.in. kontuzjami i słabszą formą niektórych zawodników. Nie będę spieszył się z Wszołkiem, bo trafił do klubu i za wszelką cenę musi się pokazać. Debiut Pawła w dużej mierze zależy od niego samego. Novikovas wraca po kontuzji, a do dyspozycji jest także Marko Vesović. Luquinhas jest względnie młodym graczem, który sporo grał, a Dominik Nagy musi udowodnić swoją wartość i pokazać, że jest takim zawodnikiem, którego wszyscy znają. Można dwojako patrzeć na sytuację na skrzydłach, ale nie powinniśmy pod względem liczbowym narzekać - powiedział Vuković.

- Walerian Gwilia jest jednym z zawodników, który może poradzić sobie na wszystkich pozycjach w środku pola. Jedną z opcji jest, by pełnił też rolę fałszywego skrzydłowego, gdzie ważny jest wtedy boczny obrońca. Nieco nam tego zabrakło w Płocku. Sam Gwilia to bardzo wartościowy i inteligentny piłkarz, który pomaga drużynie. Ivan Obradović? Jest coraz bliżej debiutu, ale nie powiem w stu procentach, w którym meczu wyjdzie na murawę od pierwszej minuty. Od tygodnia jest w pełnym treningu po wyleczeniu kontuzji. Było widać, że jest po dłuższej przerwie, a teraz daje sygnał, że rywalizuje o miejsce w składzie. Jeśli tak będzie się to rozwijało, to debiut nastąpi - stwierdził.

- Bywa, że w dwóch meczach zdobędzie się pięć bramek,  a w dwóch kolejnych nie uda się trafić do siatki. Jest to problem i pracujemy nad nim. Chcemy strzelać gole. Jeśli jednak porównam nasze sytuację z tą, w której Wisła trafiła do siatki, to nie widzę innej opcji, niż wiara w to, że będzie lepiej. Niezgoda, Nagy, Novikovas… mieli okazje. Bramkę można zdobyć w każdej chwili i trzeba się starać, by tego dokonać - zauważył szkoleniowiec "Wojskowych".

- W kwestii ataku mocno wierzę w Niezgodę oraz Kante. Mamy także dwóch młodzieżowców, którzy mogą zaprezentować się na tej pozycji. Obdarzając zaufaniem Niezgodę, można dostać nagrodę, bo to napastnik, którego trudno szukać gdzie indziej w Polsce. Każda pozycja w Legii jest mocno obsadzona, nie możemy mówić o wakacie. Jestem zadowolony z potencjału, który mamy na pozycji napastnika - powiedział trener Legii.

- Przede wszystkim patrzę na nasz zespół, a nie rywali. Jeśli Siplak wierzy w tytuł mistrzowski, to raczej mój komentarz nic mu nie da. Cracovia ma dobrego trenera, rozwija się i nie ma zaskoczenia w tym, że idzie do przodu od dwóch lat. To rywal, którego należy szanować, a nasz ostatni mecz pokazuje, że każde spotkanie jest do wygrania i przegrania - dodał szkoleniowiec.

- Radosław Majecki, jako młody bramkarz, popełnił pierwszy taki błąd na tym poziomie. To nie jest nieprawdopodobna rzecz i nie zmienia naszego zdania na jego temat. Wciąż wykazuje się silną mentalnością i psychiką, co w kwestii pozycji bramkarza jest istotne. Szybko wróci na właściwe tory, a już w Płocku do końca spotkania dawał sobie radę. Błąd był zauważalny, ale nie przegraliśmy spotkania z tego powodu. Nie zawsze da się zagrać na zero z tyłu. Byłoby fajnie, ale to wręcz nierealne - stwierdził Vuković.

Polecamy

Komentarze (230)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.