Aleksandar Vuković: Proces budowy zespołu wciąż trwa

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Piotr Kamieniecki

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

04.07.2019 10:30

(akt. 17.07.2019 00:07)

- Nie trzeba robić tego, co się lubi, ale lubić to, co się robi. Każdy piłkarz najchętniej na treningu pograłby w dziadka, siatkonogę czy gierkę na dwie bramki. Ale później na boisku brakuje zrozumienia dla tego, co należy zrobić w danym momencie. Na treningach trzeba odtwarzać sytuacje meczowe i staramy się to robić - mówi trener Legii, Aleksandar Vuković. Zapraszamy do lektury podsumowania zgrupowania w Austrii .

Zacznijmy od ostatniego sparingu rozegranego w Austrii z Unversitatea Craiova.

- Kolejna wartościowa jednostka treningowa, zajęcia podczas których zrobiliśmy to, co chcieliśmy zrobić. Piłkarze złapali kolejne minuty, pewna grupa zagrała w większym wymiarze czasowym. Coraz lepiej wygląda kwestia wytrzymania przez zawodników tempa gry. Po to właśnie gramy sparingi. Nie wszystko jeszcze funkcjonuje jak należy, na pewne aspekty musimy zwracać uwagę i nad nimi pracować. Cieszymy się, że obyło się bez kontuzji w ostatniej grze.

Na podstawie ostatnich dwóch sparingów możemy wyciągnąć kilka wniosków personalnych. Pozycję lewego obrońcy zajął Artur Jędrzejczyk. Chwilowo czy na stałe?

- Nie ma wątpliwości, że Jędza jest na lewą obronę pierwszym wyborem. Nie powiem, że jedynym, ale całkowicie naturalnym na pewno. Tak będzie póki sytuacja kadrowa się nie zmieni. Każdy inny wybór byłby pewnego rodzaju eksperymentem. Artur Jędrzejczyk grał na największych imprezach w światowym futbolu w reprezentacji Polski właśnie na pozycji lewego obrońcy. Póki sytuacja się nie zmieni, to będzie grał na lewej stronie bloku defensywnego także w Legii.

Radosław Majecki na razie bliżej numeru jeden?

- Nie podjęliśmy jeszcze decyzji co do tego, kto będzie pierwszym wyborem w bramce. Obaj pracują dobrze, będziemy z Krzysztofem Dowhaniem rozmawiać o tym, kto wygrał rywalizację.

Ile pozycji w jedenastce macie pewnych, już obsadzonych?

- W związku z nietypowym procesem przygotowania się do sezonu, gdy wszystko toczy się w bardzo szybkim tempie, gdzie początek rozgrywek nadal jest formą przygotowania się do właściwej części sezonu, nie możemy mówić o podziale na pierwszą i drugą jedenastkę. Wciąż trwa i będzie jeszcze chwilę trwało poszukiwanie optymalnego zestawienia. Oczywiście widzę dziś, że pewni piłkarze osiągnęli nad innymi przewagę, widzę też słabości, ale pamiętajmy w jakim okresie jesteśmy. Powiedziałem już piłkarzom, że każdy jest potrzebny i nie ma możliwości byśmy przez ten pierwszy okres, powiedzmy miesiąc - licząc od 11 lipca - przebrnęli jedną grupą piłkarzy. Wszyscy są potrzebni, tak mają się czuć i tak mają trenować. W piłce, w Legii, wszystko się szybko zmienia. Weźmy przykład Jedzy, który na początku sezonu nie był brany pod uwagę przy ustalaniu składu, a po miesiącu był kapitanem i liderem drużyny.

Jędrzejczyk będzie teraz pierwszym kapitanem zespołu?

- Tak, Jędza będzie teraz już oficjalnie kapitanem drużyny. Będą zmiany w radzie drużyny gdyż czterech piłkarzy, którzy w jej skład wchodzili, nas opuściło. Te decyzje jednak dopiero przed nami. Tak samo dopiero przed nami ustalenie hierarchii kapitanów, kto będzie drugim i trzecim. W tej kwestii to ja podejmę decyzję i ogłoszę ją zawodnikom.

Jednym z nowych piłkarzy jest Walerian Gwilia. Gdzie trener go widzi? Na szóstce, dziesiątce?

- To środkowy pomocnik, który dobrze się czuje rozgrywając piłkę z głębi pola, ale pod bramką rywala też dobrze się czuje. Ogólnie rzecz biorąc to mamy piłkarzy, którzy nie są typowymi szóstkami, i nie są też klasycznymi dziesiątkami. Mamy za to sporo ósemek. To może być dla nas bardzo korzystne, bo każdy z tych zawodników ma umiejętności gry do przodu i gry defensywnej. Gwilia jest jednym z takich graczy. Do tej samej grupy zaliczam Cafu, Antolicia, Praszelika i Jodłowca. Jedyną typową dziesiątką jest Carlitos, a jedyną klasyczną szóstką - Kopczyński.

Skoro trener wymienił Carlitosa, to on bardziej zostanie czy odejdzie?

- Na dziś nie ma dla mnie tematu jego transferu z klubu. Ale mamy początek lipca i do końca sierpnia różne rzeczy mogą się wydarzyć. Nie wybiegam teraz do przodu i nie zaprzątam sobie głowy plotkami. Gdyby jednak odszedł, to trzeba będzie reagować na bieżąco. W tej chwili Carlitos jest naszym zawodnikiem, pracuje bardzo dobrze. W spotkaniu z Rumunami zagrał dobre spotkanie, fajnie pracował w środku pola, a tego też od niego wymagamy, nie samej gry do przodu.

A co z Jodłowcem? Trener podkreśla, że jest potrzebny, ale on sam wciąż nie jest pewny swojej przyszłości?

- Jodła jest naszym zawodnikiem, jestem zadowolony z niego i z pracy jaką wykonuje. Rywalizuje o skład, jest dla nas ciekawą opcją, innym graczem niż zawodnicy na jego pozycji, posiada inne walory. To bardziej ósemka, niż szóstka. Na pewno będę z niego korzystał. To nasz zawodnik i nie widzę zagrożenia, aby miało się to zmienić.

Cafu był próbowany na zgrupowaniu w Austrii na dziesiątce. To pomysł, którego wdrażanie będzie kontynuowane?

- To bardzo realny pomysł. Cafu ma walory, dzięki którym powinien dać sobie radę na tej pozycji. To zawodnik z umiejętnością dobrej kreacji gry, potrafi wbiec zza pleców obrońców na pozycję, ma niezłą szybkość. Czasem na dziesiątce trzeba będzie mieć piłkarza, który mocniej popracuje.

Kwestia Jarka Niezgody – chłopak ma potencjał na króla strzelców, ale musi być zdrowy.

- Na jego stan zdrowia na razie nie można narzekać. Teraz ma drobny uraz, ale za kilka dni będzie gotowy do gry. Póki co pracuje indywidualnie. Na Jarka warto czekać, warto być cierpliwym. Ma coś, dzięki czemu jest niezwykle przydatny dla drużyny, w każdej chwili może strzelić gola.

Marko Vesović. Wspominał trener, że jest alternatywą na skrzydło, ale póki co grywał tylko na prawej obronie.

- Tak, to prawda – częściej grywał z tyłu, ale zobaczymy jak będzie w sezonie. Stać go na grę w tym i w tym miejscu. Pewnie będzie to też zależało od dyspozycji innych zawodników.

Stałe fragmenty gry znów wydają się być groźną bronią Legii. Strzeliście w ten sposób sześć goli. Z drugiej strony przeciwko wam podyktowano trzy rzuty karne.

- Stałe fragmenty gry idą ku lepszemu. W nich najważniejszy jest serwis. Jak to dobrze wygląda, to jest szansa na skuteczne wykończenie. Mamy teraz przede wszystkim Waleriana Gwilię, ale i Salvador Agra robił to na obozie naprawdę dobrze. W ostatnim meczu przymierzył Carlitos.

Co już funkcjonuje naprawdę dobrze, a co jest do największej poprawy?

- Pracujemy nad tym by w środkowej strefie lepiej funkcjonować w obronie jako drużyna. Musimy skupić się na wysoki pressingu, na rozgrywaniu piłki od tyłu. Organizacja gry jest niezła, ale może być na dużo wyższym poziomie. Mamy ku temu piłkarzy i będziemy dążyć do poprawy w tym temacie.

Na treningach jest dużo spokoju, zwłaszcza w porównaniu do obozów w Portugalii. Na nikogo nie trzeba było krzyknąć?

- Dyscyplina i podejście do pracy były na bardzo dobrym poziomie. Nie ma sensu na siłę na kogoś krzyczeć czy robić jakiś ferment. Każdy z graczy jest świadomy miejsca w jakim się znalazł. Każdy widzi też, że na swoją pozycję na konkurenta lub konkurentów. Dlatego intensywność pracy i zaangażowanie stoją na wysokim poziomie. Pracujemy nad poprawą komunikacji na boisku, by zawodnicy więcej ze sobą rozmawiali. I to się też powoli zmienia. Jest spokój i to oznacza, że wszystko przebiega właściwie. I cieszę się bardzo z takiego obrazu tego zgrupowania – zarówno na boisku, jak i poza nim.

Miałem wrażenie, że tutaj w Leogang poznawała się drużyna, poznawał się też sztab.

- Tak i jest to proces, który trwa. Tak jest nie tylko w piłce nożnej. Nowi ludzie przychodzą i potrzebują czasu na wkomponowanie się. Ci, którzy już w zespole byli, muszą z kolei poznać nowych i oswoić się z nimi. Zawodnicy rozumieją się coraz lepiej, tworzy się coraz lepsza atmosfera, ale proces poznawczy będzie jeszcze trwał. Na razie jestem bardzo zadowolony z tego, jak to wszystko przebiega, z energii jaka jest w drużynie. Ale najlepszą receptą na dobrą atmosferę są wyniki. Za chwilę ruszy sezon i będziemy potrzebować wyników. Będzie to dodatkowy bodziec do znakomitej atmosfery w zespole.

Liderzy nowego zespołu cały czas się kreują. Naturalnym przywódcą jest Artur Jędrzejczyk, ale i inni wzięli na siebie taką rolę. Carlitos jest towarzyski, lideruje na boisku i poza nim. Spaja grupę hiszpańsko – portugalską z polską. Dużym szacunkiem cieszy się też Igor Lewczuk.

- To są wasze obserwacje i nie mam zamiaru z nimi polemizować. Jest to grupa ludzi chętna do pracy i osiągnięcia sukcesu, ludzi którzy czują potrzebę zrobienia czegoś pozytywnego w przyszłym sezonie. I to jest bardzo fajne. Wymiana jaka się dokonała w tym okienku transferowym spowodowała, że jest trochę świeżej krwi, nowej energii i to czuć podczas treningów.

A ta świeża krew w postaci młodzieżowców. Jak ją ocenić?

- Bardzo pozytywie. W przeszłości bywało, że młody chłopak potrzebował czasu, miał słabszy jakościowo trening. Teraz tak nie było, a dodatkowo ich zachowanie było bardzo pozytywne. Często się narzeka na młodzież, że nie szanuje innych. Teraz muszę pochwalić całą grupę, zachowywała się wzorowo. Nie było problemu by pomogli przy zbieraniu sprzętu po treningu. Ale najbardziej cieszy to, że kilku z nich może dostać w tym sezonie szansę w pierwszym zespole i to nie tylko dlatego, że spełniają wymóg młodzieżowca.

Kto jest najbliżej otrzymania takiej szansy?

- Karbownik niestety stracił w Austrii kilka dni z powodu urazu. Szkoda bardzo. Poza nim są Kwietniewski, Praszelik, Rosołek i Kostorz. Każdy z nich ma nazwijmy to coś i teraz musimy przemyśleć wspólnie i ocenić, który z nich będzie miał najwięcej szans na to by grać. Dla niektórych lepszym wyjściem pewnie będzie wypożyczenie, by tam poprzez regularną grę rozwijali się i podnosili swoje umiejętności. Takie dyskusje nie będą miały jednak miejsca dziś lub jutro. Przed nami dwa miesiące po których będzie można to ocenić.

Mam wrażenie, że wypożyczenie bardzo pomogło Kwietniewskiemu. Jest teraz skupiony na piłce, na treningach.

- Samo wypożyczenie, ale i kolejne pół roku. Ten czas wiele mu dał porównując poprzednie zgrupowanie i ostatnie. Jest poprawa i pewne nabyte doświadczenie, które rozwija. Na pewno jest teraz bardziej konkurencyjnym zawodnikiem, niż na początku tego roku. To jest najlepsze w tych młodych chłopakach, że można się spodziewać, że z każdym półroczem będą lepsi. Gdy tak jest, to znaczy że piłkarz ma szansę na zrobienie kariery, bo notuje systematyczny progres.

Skoro była mowa o wypożyczonym Kwietniewskim, to spytam o innego piłkarza będącego ostatnio w innym klubie – Michała Kopczyńskiego. Co z nim? Trener widzi go dalej w klubie? Jeśli tak, to na jakiej pozycji?

- Cały okres przygotowawczy Kopa spędził na środku obrony. Taką mieliśmy potrzebę, a on bardzo dobrze pracował. Będziemy z nim rozmawiać, z każdym odbędziemy podobną rozmowę. Usłyszy od nas jaką ma szansę na grę, na jakiej pozycji, czego może się spodziewać. Razem podejmiemy najlepszą decyzję. Mnie Kopa bardzo się przydaje, ale ważna jest też jego wizja przyszłości.

Obserwując treningi, można spostrzec elementy zajęć podobne do tych, jakie były u innych szkoleniowców – zajęcia taktyczne jak u Henninga Berga, intensywność gier jak u Besnika Hasiego itd. Faktycznie jest tak, że trener wyciągnął to co uznał za najlepsze od różnych szkoleniowców, u których był asystentem?

- Tak to może wyglądać, niektóre środki są na pewno zbliżone lub podobne do tych, jakie były stosowane przez trenerów których znałem i analizowałem. Musimy pracować nad tym, co może nam się przydać w meczu. Nie trzeba robić tego, co się lubi, ale lubić to, co się robi. Każdy piłkarz najchętniej na treningu pograłby w dziadka, siatkonogę czy w gierkę na dwie bramki. Ale później na boisku brakuje zrozumienia dla tego, co należy zrobić w danym momencie. Na treningach trzeba odtwarzać sytuacje meczowe. Nie da się oczywiście odtworzyć wszystkiego. Dlatego bardzo mocno pracowaliśmy nad zachowaniem w środkowej strefie boiska, nad tzw. średnim pressingiem. Ten element bardzo mocno szwankował w poprzednim sezonie a czasem wcale nie funkcjonował. Najpierw musimy dobrze radzić sobie w obronie, a potem będziemy pracować nad kolejnymi rzeczami, nad ofensywą. Nie kończymy przygotowań do sezonu.

Czym chcecie zaskakiwać rywali?

- Dobre pytanie. Może nie tyle zaskakiwać, ale musimy grać równiej, nie mieć w grze przestojów i być trudnym rywalem dla każdego. Nie możemy schodzić poniżej pewnego poziomu i konsekwentnie pchać do przodu. Tego nam bardzo brakowało w poprzednim sezonie. Nie było stabilizacji w naszej grze. Musimy właściwie wykorzystać potencjał drużyny. Indywidualnie mamy takie umiejętności, że bez względu na wiedzę rywala o nas, będziemy w stanie zaskoczyć przeciwnika swoją grą.

A ustawienie takie najchętniej preferowane, to takie z jednym napastnikiem z przodu czy może będą próby z dwoma?

- Możemy grać dwójką napastników i pewnie będą takie sytuacje, że tak zagramy. Ale podstawowym ustawieniem będzie takie z jednym napastnikiem. Carlitos grał w okresie przygotowawczym na pozycji numer dziesięć, tam go widzę, tam jest jego miejsce. Oczywiście zobaczymy jak dalej potoczy się budowa tej drużyny, może trzeba będzie rozważyć też inne opcje. Póki co jednak ustawienie z jednym cofniętym napastnikiem czy też dziesiątką i dziewiątką na szpicy.

Można powiedzieć, że po tej rewolucji Legia jest drużyną lepszą/słabszą?

- Za wcześnie na takie oceny. Dopiero się przekonamy. Będziemy to oceniać po rundzie jesiennej, wtedy wystawimy jakąś notę. Pierwsza wstępna ocena powinna nastąpić w połowie sierpnia, po pierwszym okresie meczowym. Drużyna jest cały czas w procesie budowy. W dalszym ciągu mogą dołączyć do nas nowi zawodnicy, mogą też nas niektórzy opuścić. To nie będą już wielkie zmiany, ale cały proces powstawania nowego zespołu wciąż trwa. Ja jestem dobrej myśli. Zależy mi, aby była to drużyna lepsza niż w poprzednim sezonie.

Ten pierwszy okres meczowy będzie najtrudniejszy? To bolączka polskich klubów, że okres przygotowawczy na dobre się nie skończy, a już trzeba grać najważniejsze z punktu widzenia klubu  budżetu mecze.

- W zasadzie sami wszystko powiedzieliście w tym temacie. Ale chcemy takiej sytuacji, by nie dzielić meczów na ważne i ważniejsze. Oczywiście musimy mieć świadomość wagi spotkań w Lidze Europy, ale liga musi być dla nas tak samo ważna. To jedyne właściwe podejście i tego będziemy wymagać od zawodników, z tego będziemy ich rozliczać. Nie będę tolerował takiego podejścia, że podejdziemy poważnie tylko do europejskich pucharów, a w lidze będzie jak będzie, bo jest czas, aby odrobić straty. Tu musi nastąpić zmiana w porównaniu z poprzednimi sezonami. Oczywiście nie jest to łatwe. By zawodnicy byli blisko optymalnej dyspozycji grając co trzy dni, to potrzeba czasu. Nie jest tak, że wszyscy wrócili wypoczęci z urlopów, potrenowali trzy tygodnie i mogą grać na maksimum co trzy dni. Poza tym większość konkurentów w lidze gra jeden mecz tygodniowo, mają czas na spokojniejszą pracę na treningach, na optymalnych obciążeniach w mikrocyklu. Dlatego pewne wyniki i postawa nie zawsze wynika z zlekceważenia rywala czy meczu, po prostu inne drużyny korzystają z sytuacji jaka się wytworzyła kilka lat temu. Od dawna jest zauważalna sytuacja, że drużyny grające w pucharach mają problem z łączeniem tych występów z dobrą i skuteczną grą w lidze. Po to jednak mamy szeroką kadrę, by przez ten okres przejść z sukcesami.

Ale czy to oznacza dużą rotację jak za trenera Berga, gdy inna jedenastka grała w środę, a inna w sobotę?

- Nie, tak duża rotacja jest moim zdaniem niewskazana, trzeba znaleźć jakiś złoty środek. Wymiana całego składu nie wróży niczego dobrego. Mamy jednak na tyle silną kadrę, że w ramach rotacji do składu może wskoczyć 4-5 zawodników i nawet podwyższyć poziom, a na pewno go nie obniżyć. Uważam, że takie rozwiązanie jest najlepsze. Po to mamy wszystkie urządzenia, trenujemy w zgodzie z nauką i wiemy co się dzieje z organizmem każdego zawodnika by właściwie zarządzać siłami i potencjałem graczy. Czasem pomiary pokazują, że ktoś ewidentnie potrzebuje odpoczynku. Wtedy za niego musi wejść inny zawodnik, który mocno pracuje, ale nie czuje takiego zmęczenia. Mamy doświadczenie z poprzednich lat, przemyślenia i spróbujemy to wykorzystać. Spróbujemy przejść przez ten bardzo trudny okres, jak najlepiej się da. Bo to, że Legia będzie grała dobrze pod koniec września, to jest pewne.

Za chwilę kontrakt z Legią podpisze Luquinhas.

- Podchodzę do niego bardzo spokojnie, jak do każdego zawodnika, którego jeszcze nie widziałem, który nie trenował jeszcze z drużyną. Wolę mówić o piłkarzach, którymi zajmuje się podczas treningu. A transfery to kwestia rozmów z dyrektorem sportowym Radosławem Kucharskim, prezesem Dariuszem Mioduskim. Wiemy jakich zawodników poszukujemy, na jaką pozycję. A co Luquinhasa to wierzę, że ten zawodnik będzie dla nas wzmocnieniem.

A Novikovas? On jest od razu do gry czy potrzebuje jeszcze trochę czasu?

- On jest w gronie reprezentantów, czyli zawodników, którzy nie mieli dłuższej przerwy na odpoczynek. W związku z tym nie stracili za dużo i mogą szybko wejść do gry. Większym problemem może być utrzymanie tej dyspozycji na dłuższy czas na odpowiednim poziomie. Myślę, że Arvydas nie będzie potrzebował wiele czasu. W ostatnim sparingu wyglądał lepiej, niż w grze mającej miejsce kilka dni wcześniej. W jego przypadku z każdym meczem powinno być lepiej. To chłopak, który z pewnością będzie dla nas dużym wzmocnieniem.

Polecamy

Komentarze (170)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.