Pieniądze

Analiza sytuacji finansowej Legii po sezonie 2021/22

Redaktor Marcin Żuk

Marcin Żuk

Źródło: Legia.Net

22.01.2023 14:10

(akt. 25.01.2023 09:32)

W tym roku zarząd Legii Warszawa wraz z publikacją rocznego sprawozdania finansowego pokusił się o komentarz dotyczący sytuacji finansowej i planów na przyszłość.

Według niego „w długim terminie przyjęta strategia klubu jest kierunkiem słusznym – mocne fundamenty klubu w postaci nowoczesnej akademii, silnej drużyny grającej z powodzeniem w europejskich pucharach z naszymi wychowankami w składzie oraz rozwinięta działalność komercyjna pozwolą uzyskiwać trwale pozytywne wyniki finansowe oraz umacniać pozycję klubu na arenie polskiej i międzynarodowej”.

Z jednej strony trudno z tym polemizować, bo rzeczywiście potrzebujemy trofeów w kraju, jesiennych kampanii w europejskich pucharach, związanych z tym zysków z komercji, a także wychowanków sprzedawanych za poważne kwoty. Z drugiej strony wiadomo, że za kadencji prezesa Dariusza Mioduskiego Legia tylko raz awansowała do fazy grupowej europejskich pucharów. Mimo ponoszenia ogromnych kosztów utrzymania bazy, nie wypracowała systemu promującego wychowanków. Z roku na rok spada w rankingu klubów europejskich oraz ma małe szanse na nawiązanie walki o tytuł w sezonie 2022/23 z klubem, na którego jeszcze kilka lat temu nikt z nas nie zwracał uwagi. Dotychczasowa realizacja tej „słusznej strategii” na jednym obrazku wygląda tak:

Skrajny rozdźwięk pomiędzy deklaracjami, a życiem to cecha charakterystyczna Legii w ostatnich latach, a jednym ze skutków tego zjawiska są rozczarowujące wyniki finansowe w roku 2021/22 oraz jeszcze słabsze w roku 2022/23, co zarząd zapowiedział we wspomnianym komunikacie. Wyniki rozczarowują przede wszystkim dlatego, że jeśli w sezonie z europejskimi pucharami, z najwyższymi od czasów Ligi Mistrzów przychodami, wylądowaliśmy ze stratą netto 10 milionów i wzrostem zadłużenia w okolice 200 milionów, to sezon 2022/23 jawi się na Legii jako finansowe igrzyska śmierci.  

Przychody, czyli siła pucharów

W sezonie 2021/22 łączne przychody Legii z działalności podstawowej wyniosły 155 mln zł. Wzrost nastąpił w każdym aspekcie działalności, przy czym największy pozytywny wpływ na finanse wywarły dwa czynniki:

- awans do Ligi Europy;
- odchodzenie od obostrzeń związanych z pandemią

Poniższa tabela przedstawia dokładną strukturę przychodów na tle poprzednich lat:

Przychody z biletów i karnetów

Przychody z biletów i karnetów w roku 2021/22 wyniosły 26 mln zł. Dla porównania przychody Lecha Poznań to 17 mln zł w tym samym okresie.

O ile w sezonie 2020/21 zaledwie 3 z 15 meczów ligowych przy Ł3 było otwartych dla publiczności, o tyle w sezonie 2021/22 kibice pojawili się na każdy spotkaniu. Średnia frekwencja w lidze nie była imponująca (13 318 widzów według danych 90minut.pl), ale też wyniki drużyny nie zachęcały do przychodzenia na stadion. Co innego mecze w europejskich pucharach, na których obecnych było średnio 22 289 osób. Łączna frekwencja na 7 meczach pucharowych była tylko o 20% niższa, niż na 15 meczach ligowych.

W trwającym sezonie nie ma meczów pucharowych, co oznacza, że przychody w tym segmencie znacząco spadną. Żeby ograniczyć straty klub zachęca do przychodzenia na mecze, a że w tym samym kierunku działają też grupy kibicowskie, to średnia frekwencja w rundzie jesiennej wzrosła do 20 174 osób, a w rundzie wiosennej wzrośnie jeszcze bardziej ze względu na mecze z zespołami z górnej części tabeli.

Wzrost przychodów reklamowych

Przychody ze sponsoringu wzrosły w sezonie 2021/22 z 32 mln zł do 36 mln zł i to mimo braku mistrzostwa Polski, za które przewidziane są bonusy. Dla porównania, przychody reklamowe Lecha Poznań w tym samym okresie wyniosły 13 mln zł.

Legia dąży do dalszego wzrostu wpływów od partnerów biznesowych wykorzystując status największej marki w polskim futbolu. Wiceprezes Marcin Herra wspomniał między innymi o rozmowach nt. pozyskania sponsora tytularnego dla stadionu, a w sprawozdaniu rocznym spółki Legia Training Center napisano o szukaniu sponsorów również dla tego obiektu. W komentarzu zarządu zapowiadany jest „stabilny wzrost przychodów ze sponsoringu w kolejnych okresach”. Niewątpliwie im większe sukcesy będzie klub osiągał, tym łatwiej będzie to założenie spełnić.

Rekordowe przychody z praw medialnych

Mimo dalekiego miejsca w lidze przychody Legii z praw medialnych były najwyższe od czasów Ligi Mistrzów i wyniosły 60 mln zł. Dla porównania przychody Lecha Poznań z tego tytułu wyniosły 29 mln zł, bo Lech choć zdobył tytuł, to nie grał w Europie. Z krajowego tortu medialnego Legii przypadło tym razem 15,2 mln zł, a gdyby nie ranking historyczny i wygrana w Pro Junior System, to przypadłoby jeszcze mniej.

W tym sezonie Lech wyprzedzi Legię, ponieważ w Poznaniu jest Liga Konferencji, a w Warszawie wyłącznie Ekstraklasa. Jeśli w rundzie wiosennej udałoby się utrzymać drugie miejsce, to Legia mogłaby liczyć na przychody z praw krajowych na poziomie niemal dwukrotnie wyższym, niż rok wcześniej, co oczywiście i tak nie zrekompensuje strat wynikających z braku europejskich pucharów. Poza tym jest jeszcze szansa na Puchar Polski, gdzie nagroda dla zwycięzcy wynosi 5 mln zł.

Najem lóż i powierzchni

Przychody z wynajmu lóż i powierzchni stadionowych na potrzeby organizacji wydarzeń wyraźnie wzrosły po zniesieniu ograniczeń pandemicznych, co obrazuje poniższy wykres. Z komentarza zarządu wynika, że potencjał przychodowy jest wyższy, ale „branża eventowa po wznowieniu możliwości organizowania wydarzeń potrzebowała czasu, aby wrócić do poziomu sprzed pandemii”. Jeśli więc dywagujemy nad źródłami wzrostu przychodów klubu w przyszłości, to jest to jedno z nich.

Wzrost w handlu

Przychody Legii w tym segmencie zwiększyły się do 8 mln zł (w Lechu 10 mln). Oferta merchandisingowa jest często krytykowana, ale zarząd w swoim komentarzu bagatelizuje rolę sklepu, a kibicom narzekającym na wąską ofertę, krótkie serie, czy braki w rozmiarówce zdaje się odpowiadać: optymalizujemy strukturę magazynową, żeby unikać odpisów na towary nierotujące, a poza tym koszty stałe sklepu powodują, że i tak wpływ tej działalności na wynik klubu jest znikomy (cytat: „roczny wynik kontrybucji EBITDA sklepu (…) nie przekracza 1% przychodów klubu”).

Transfery

Wpływy z transferów nie są wykazywane w przychodach z działalności podstawowej, tylko w pozostałych przychodach operacyjnych. W sytuacji Legii wysoki dodatni bilans transferowy jest niezbędny, żeby myśleć o pokryciu wydatków bieżących i kosztów finansowych. Legia musi sprzedawać, a o determinacji klubu na tym polu świadczy fakt, że w roku 2021/22 zarówno Josipa Juranovicia, jak i Luquinhasa sprzedawano w bardzo wrażliwych dla drużyny momentach (odpowiednio przed rewanżem ze Slavią Praga o awans do Ligi Europy oraz na początku rundy rewanżowej w lidze, kiedy Legia była na miejscu spadkowym).

Mimo to zarząd liczył na jeszcze więcej: „W sezonie 2021/2022 klub nie zrealizował swoich celów transferowych na co wpływ miała w dużej mierze słabsza postawa drużyny w rozgrywkach krajowych. (…) W przyszłości na działalności transferowej klub oczekuje wpływów pozwalających co najmniej sfinansować funkcjonowanie akademii i LTC”. Z fragmentu o spodziewanym wyniku netto w wysokości 10-20 mln zł (str. 4 komentarza zarządu) wynika, że saldo transferowe musiałoby w tym okresie wynieść nie 17, ale w granicach 40 mln zł. Ocenę realności takiego założenia pozostawiam Czytelnikom.  

Wzrost wydatków

W roku obrotowym 2021/22 wydatki (koszty operacyjne bez amortyzacji) wzrosły do 157 mln zł, czyli o 26 mln. więcej niż sezon wcześniej.

Przyczyny:

- wzrost kosztów organizacji meczów (europejskie puchary, otwarcie stadionu, inflacja);
- wzrost kosztów utrzymania obiektów;
- wzrost kosztów pierwszej drużyny w związku z występami w europejskich pucharach.

Zdecydowanie najwięcej Legia wydaje na wynagrodzenia. W tym kontekście zarząd wykazał się transparentnością informując, że łączna kwota wynagrodzeń niezależnie od formy zatrudnienia wyniosła w roku 2021/22 aż 86 mln zł. Stanowi to 55% całości wydatków. Większa część tej kwoty to z pewnością wynagrodzenia piłkarzy.  

W bieżącym sezonie wydatki spadną z powodu braku europejskich pucharów, ale klub musi i tak szukać oszczędności, co nie jest łatwe, skoro szuka ich właściwie co roku, a otoczenie gospodarcze wyjątkowo temu nie sprzyja. Ze względu na skalę największe rezerwy występują w budżecie wynagrodzeń pierwszej drużyny, ale zmniejszenie tak zwanego payrollu to proces powiązany z harmonogramem wygasania kontraktów. Wcześniejsze decyzje wymagają zgody zawodnika, więc jeśli na przykład Igor Charatin nie chce odejść, bo bardzo podoba mu się w Warszawie, gdzie ma dobry kontrakt, to Jacek Zieliński go do tego nie zmusi.

Podsumowując, możliwości szybkiej redukcji wydatków wydają się w tym momencie ograniczone.

Niższy deficyt, ale…

W roku obrotowym 2021/22 ujemna różnica między przychodami i wydatkami operacyjnymi wyniosła 2 mln zł (przychody 155 mln zł versus wydatki 157 mln zł), co jest najlepszym wynikiem od sezonu z Ligą Mistrzów. To pozytywna informacja, ale kłopot w tym, że trzeba jeszcze zarobić na koszty finansowe, spłatę rat zadłużenia, inwestycje. To pokazuje, powrót do Europy nastąpił odrobinę za późno.

Wzrost zadłużenia

Rok temu łączne zadłużenie Legii i LTC z tytułu pożyczek, obligacji i innych instrumentów finansowych wyniosło co najmniej 191 mln zł. Według stanu na 30.06.2022 r. suma ta wzrosła do minimum 198 mln zł, z czego 151 mln zł to dług zewnętrzny.

Kredyty, pożyczki i obligacje Legii

Według stanu na 30.06.2022 r. wykazywany w bilansie dług wzrósł do 81 mln zł. Na tę kwotę składają się następujące pozycje:

- 46,8 mln zł (2 mln zł oraz 9,75 mln euro) pożyczki właścicielskiej – aktualnie do spłaty do końca 2024 r.; w maju 2022 r. zadłużenie z tego tytułu wzrosło o 1,2 mln euro;
- 14,0 mln zł (3 mln euro) pożyczki od osoby prywatnej - do zwrotu 31.12.2024 r.;
- 8,4 mln zł z tytułu emisji obligacji serii C – w lutym 2022 r. spłacono 4,3 mln zł, a termin wykupu reszty przesunięto z 30.06.2022 r. na 30.06.2023 r.;  
- 2,0 mln zł z tytułu emisji obligacji serii B - do wykupu 18.05.2023 r.;
- 8,0 mln zł – zobowiązanie z tytułu kredytu w rachunku bieżącym zaciągniętego w mBanku; umowa obowiązywała do 30.05.2022 r. i została przedłużona do 29.05.2024 r.;
- 0,5 mln zł – zobowiązania wobec Polskiego Funduszu Rozwoju z tytułu subwencji w związku z COVID-19;
- 1,3 mln zł – pozostałe zobowiązania, w tym leasingi.

Dotacja luksemburska

Kolejny punkt na liście to dotacja od funduszu z Luksemburga, a de facto dług zabezpieczony, niczym w Barcelonie, na „przyszłym strumieniu przychodów z praw medialnych”.

Pierwsza transza wpłynęła do Legii w grudniu 2018 r. w wysokości 6 mln euro, druga w grudniu 2019 r. (5 mln euro), trzecia w marcu 2021 r. (1 mln euro), a czwarta w czerwcu 2021 r. (3 mln euro). Łącznie daje to 15 mln euro. W lipcu 2019 r. Legia „dokonała częściowej spłaty środków” w wysokości 0,2 mln euro, w lipcu 2020 r. 0,6 mln euro, natomiast w lipcu 2021 r. 0,8 mln euro. W lipcu 2022 r. nic nie spłacono, bo podpisano aneks przesuwający spłatę na lipiec 2023. Łączna spłata wyniosła więc 1,6 mln euro.

Na tej podstawie zobowiązania z tytułu „dotacji” można szacować na co najmniej 63 mln zł. Co najmniej, ponieważ bardzo możliwe, że  dotychczasowe spłaty to odsetki, a nie kapitał, a wtedy dług jest większy o 7 mln zł. Legia z kolei podaje kwotę 59,4 mln zł opisując, że jest to rezerwa oszacowana na podstawie prognozowanych zdyskontowanych przepływów pieniężnych.

Kredyt Legia Training Center  

Żeby wypełnić obraz należy spojrzeć na zadłużenie spółki, która w 100% należy do Legii, tj. Legia Training Center Sp. z o.o. (do marca 2022 r. Akademia Piłkarska Legii Sp. z o.o.) zarządzającej ośrodkiem w Książenicach. Ciężar utrzymania tego podmiotu, w tym obsługi zadłużenia zaciągniętego na budowę, spoczywa na spółce-matce. LTC jest całkowicie zależna od Legii. W roku obrotowym 2021/22 z 10,2 mln zł przychodów praktycznie całość stanowiły wpływy od spółki-matki. Legia wynajmuje ośrodek płacąc czynsz, ale też udzieliła pożyczki, której saldo według stanu na 30.06.2022 r. wynosi 3,2 mln zł.  W celu sfinansowania inwestycji w LTC w marcu 2019 r. APL podpisała umowy kredytowe z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Według stanu na 30.06.2022 r. dług LTC wobec BGK wynosi 53,9 mln zł.   

Podsumowując, łączne odsetkowe zadłużenie Legii na 30.06.2022 r. przedstawia się następująco:

- 32% tj. 63,0 mln zł – „dotacje luksemburskie”;
- 27% tj. 53,9 mln zł – zadłużenie LTC wobec BGK;
- 24% tj. 46,8 mln zł – pożyczka właścicielska;
- 17% tj. 34,3 mln zł – pozostałe.

Relację zadłużenia Legii i LTC do przychodów klubu z działalności podstawowej obrazuje poniższy wykres. Należy dodać, że ujemny wynik na działalności finansowej wyniósł w roku obrotowym 2021/22 17 mln zł, a razem z kosztami finansowymi LTC 19,1 mln zł. Według raportu firmy Deloitte w tym okresie trzy polskie kluby ekstraklasowe (Warta, Stal Mielec i Górnik Łęczna) miały przychody niższe od tej kwoty. Dla porównania, koszty finansowe Lecha Poznań wyniosły w roku 2021/22 1,7 mln zł.

Sezon 2021/22 – podsumowanie

W tekście sprzed roku napisałem, że „przychody w roku 2021/22 nie powinny być niższe, niż 150 milionów. Jednocześnie wzrosną wydatki (na przykład na premie za puchary, koszty wyjazdów i organizacji meczów). Relacja między przychodami i wydatkami operacyjnymi na pewno poprawi się, ale czy na tyle, żeby zlikwidować deficyt? Jako, że są jeszcze koszty odsetkowe (wzrosną ze względu na wzrost stóp procentowych) oraz konieczność spłaty zadłużenia w pierwszym półroczu 2022, to wydaje się, że oprócz sprzedaży Josipa Juranovicia przydałoby się jeszcze co najmniej kilka milionów euro, żeby mieć nadzieję na spadek wartości długu nie wspominając o wzmocnieniu drużyny (wiadomo na razie, że klub zamierza wykupić Maika Nawrockiego za bardzo wysoką, jak na obecne możliwości, kwotę ok. 1 mln euro).”

To się z grubsza sprawdziło, aczkolwiek mimo zimowej sprzedaży Luquinhasa za ok. 3 mln euro Legia i tak nie była w stanie w pierwszym półroczu 2022 r. wykupić całości obligacji serii C, dodatkowo zwiększyła zadłużenie wobec mBanku, a także pożyczyła pieniądze od właściciela prawdopodobnie po to, żeby móc wykupić wspomnianego Nawrockiego.

Napisałem też, że rok 2021/22 „dzięki przygodzie w Europie przyniesie poprawę wskaźników finansowych”. W świetle ujawnionych wyników tę poprawę można nazwać w najlepszym razie delikatną. Owszem, poprawiły się wskaźniki rentowności (w przypadku niektórych z nich postęp polegał na tym, że stały się mniej ujemne), za to spadły wskaźniki płynności, wzrosła wartość zobowiązań, a kapitał własny pozostał dodatni dzięki operacjom księgowym (aktualizacja wartości godziwej). W sprawozdaniu skonsolidowanym kapitał własny jest już zresztą ujemny na poziomie 104 mln zł.

Poza tym jest to poprawa chwilowa, a o pozytywnym przełomie nie ma mowy. Klub wykazał zysk operacyjny, ale duszą go koszty obsługi zadłużenia. Jeśli ktoś chce bagatelizować znaczenie zadłużenia tłumacząc, że jego spłata rozkłada się na wiele lat, to niech przyjmie do wiadomości, że w sezonie 2021/22 dodatni wynik na sprzedaży zawodników wyniósł 17 mln zł i dokładnie taki był ujemny wynik na działalności finansowej. Ta zbitka dosadnie obrazuje warunki, w jakich funkcjonuje Legia – dwóch liderów zostało sprzedanych „na odsetki”.

Zimą i latem kibic tradycyjnie domaga się nowych piłkarzy, ale dla ludzi w klubie priorytetem jest sprzedaż, a nie zakupy, bo trzeba finansować wydatki operacyjne oraz obsługiwać zadłużenie. Niestety coraz słabsza kadra czyni ten schemat trudnym do zrealizowania. Dla zarządu Legii wpływy z transferów okazały się w roku 2021/22 zbyt niskie, powiązano to z nieudanym sezonem ligowym, ale przecież zespół z dobrej strony pokazał się w Europie. Mimo to rynek z jakiegoś powodu nie wygenerował satysfakcjonujących ofert (dopiero później sprzedano Mateusza Wieteskę).

W tym kontekście uważam, że wiele złego zdarzyło się latem 2021 roku. Wraz z awansem do Ligi Europy pojawiła się szansa na skokową poprawę jakości kadry, co nawet w przypadku kraksy w sezonie 2021/22 dałoby trenerom lepsze narzędzia do pracy w następnych latach. I co? Sprowadzono piłkarzy w większości wadliwych, przeciętnych i niepotrzebnych, za to obciążających budżet wynagrodzeń. „Momentum” zostało zmarnowane.   

Sezon 2022/23 - prognoza

Rok 2022/23 będzie – jak mówi Marcin Herra – wyzwaniem.  

Przychody operacyjne znacząco spadną, ponieważ nie będzie europejskich pucharów. W komunikacie klubu czytamy, że przychody „powinny ponownie znacznie przekroczyć poziom 100 mln zł” przy założeniu, że „cele sportowe nakreślone na bieżący sezon zostaną zrealizowane”. Jakie to cele? „Chcemy (…) w ligowej tabeli zająć miejsce premiowane awansem do rund eliminacyjnych UEFA w kolejnym sezonie”. Miejsce 1-3 oznaczałoby wzrost przychodów z krajowych praw telewizyjnych, ale nie zrekompensowałoby braku wpływów europejskich. Biorąc pod uwagę przychody z umów z Szachtarem Donieck oraz z tytułu udziału zawodników w mistrzostwach świata oraz szansę na dalszy wzrost wpływów komercyjnych przyjmijmy, że przychody wyniosą w granicach 120 mln zł.  

Koszty operacyjne bez amortyzacji wyniosły w sezonie 2021/22 157 mln zł. Teraz spadną z powodu braku europejskich pucharów, co przełoży się między innymi na spadek kosztów organizacji meczów, wyjazdów zagranicznych, premii dla zespołu. Klub wdroży jakieś oszczędności, ale czasy są takie, że „Spółka w swoim budżecie kosztowym będzie musiała zmierzyć się w wielu obszarach ze wzrostami wynikającymi z sytuacji makroekonomicznej i pośrednio geopolitycznej”. Zakładając optymistycznie, że wzrost wywołany czynnikami niezależnymi od Legii zostanie zrekompensowany oszczędnościami, to łączne koszty bez amortyzacji mogłyby spaść do ok. 145 mln zł.

Do tego trzeba doliczyć koszty finansowe, a jako że zadłużenie wzrosło i wzrosły też stopy procentowe, to załóżmy je na co najmniej 20 mln zł. Kalkulacja jest o tyle trudna, że część zadłużenia ma ustalone stałe oprocentowanie, a część zmienne, jedne zobowiązania są w euro, a inne w złotych, ciągle nie wiemy, jak jest rozliczany fundusz luksemburski ani też, jaki jest limit i jakie będzie wykorzystanie kredytu obrotowego w mBanku, gdzie oprocentowanie jest powiązane z WIBOR.

Summa summarum daje to deficyt wynikający z nadwyżki wydatków operacyjnych i finansowych nad przychodami na poziomie 45 mln zł, przy czym bardziej prawdopodobne jest, że jest to kwota niedoszacowana, niż przeszacowana. Podkreślam, że w tym ćwiczeniu chodzi o określenie skali problemu na podstawie publicznie dostępnych danych, a nie detaliczną kalkulację. Dodatkowo w pamięci trzeba mieć między innymi spłatę 10,4 mln zł obligacji w maju i czerwcu 2023 r. ... Skąd wziąć na to pieniądze? Wiadomo: „W sezonie 2022/23 bardzo pozytywnym aspektem jest rozwój młodych piłkarzy jak wspomniany już Kacper Tobiasz, jak również Maciej Rosołek, Maik Nawrocki, Bartosz Slisz czy Ernest Muci, których wartość rynkowa rośnie wraz ze wzrostem ich wpływu na grę Legii.”

Podsumowując, strategia Legii na rok bieżący jest następująca:

- dalsze szukanie możliwości wzrostu przychodów komercyjnych, mobilizowanie kibiców, żeby przychodzili na mecze;
- redukowanie kosztów bieżących;
- minimalizacja inwestycji w piłkarzy i majątek trwały;
- utrzymanie płynności dzięki sprzedaży zawodników (przy okazji mile widziane zmniejszenie budżetu wynagrodzeń);
- zajęcie czołowego miejsca w lidze;
- zdobycie Pucharu Polski, co gwarantuje nie tylko miejsce w pucharach, ale i zastrzyk finansowy.

A w połowie 2023 roku „się zobaczy”, jak przetrwać kolejny rok.

Komentarz

Przytoczona na wstępie wizja zarządu Legii, że klub stanie się rentowny, ponieważ będzie zdobywał tytuły, grał w Europie oraz zarabiał na transferach brzmi jak bajka. Można oczywiście wmawiać ludziom, że drenowana co roku z najlepszych zawodników kadra będzie regularnie dowoziła wyniki, ale prawda jest taka, że do szybkiego wdrożenia tej koncepcji potrzeba jednego z dwóch scenariuszy:

- cudu w postaci: zapaści konkurentów, eksplozji talentów z akademii, genialnej przebudowy kadry przez Jacka Zielińskiego na zasadzie „więcej za mniej”, awansów do grupy europejskich pucharów w sytuacji braku rozstawienia w decydującej rundzie;

albo:

- natychmiastowego poważnego dofinansowania, które pozwoliłoby na zmniejszenie ciężaru zadłużenia oraz wzmocnienie kadry w celu uprawdopodobnienia przyszłych sukcesów.

Z tych dwóch scenariuszy właściciel Legii stawia moim zdaniem na cud.

Obecnie Legia podejmuje działania zmierzające do wzrostu przychodów komercyjnych, zachęca kibiców do przychodzenia na mecze, szuka oszczędności w procesach, ale w kontekście potrzeb przypomina to próbę rozpędzenia statku przez załogę dmuchaniem w żagiel. To się nie wydarzy, bo w tym systemie brakuje w trybie pilnym znacznie większych pieniędzy.

Dotychczas brakowało też kompetencji, ale pojawienie się Marcina Herry, Jacka Zielińskiego i Marka Śledzia daje nadzieję, że organizacja zmądrzeje. To bardzo ważne, żeby zmądrzała. Zarząd Legii w swoim komentarzu dokładnie oszacował negatywny wpływ pandemii na przychody (pomijając fakt, że pandemia ścięła też koszty), ale następnym razem mógłby pokusić się o wycenę skutków zatrudniania groteskowych trenerów, absurdalnych transferów, czy też utraconych korzyści z tytułu odejścia wychowanków, którzy nie widzieli tu miejsca dla siebie.

Wracając do wspomnianych scenariuszy, to nie wierzę ani w cuda ani w możliwość dofinansowania Legii przez właściciela Legii adekwatnie do potrzeb. Wydaje się, że sternika klubu nie stać już na Legię, ale można też zadać odwrócone pytanie - czy Legię nie stać jeszcze na takiego właściciela. Z obecnym właścicielem i prezesem, bez znalezienia inwestora, czeka nas trwanie zamiast rozwoju, wyczekiwanie na sprzedaż piłkarzy, żeby zdobyć pieniądze na wypłaty, kupowanie każdego kolejnego roku ze złudną nadzieją, że karta się odwróci.

W najlepszym razie skutkiem kontynuowania tego eksperymentu będzie trwała utrata konkurencyjności, bo nawet na nędznym rynku krajowym skończyły się czasy, kiedy można było mieć 10 punktów straty do Piasta i zdobyć mistrzostwo. To naprawdę nie ma sensu. Załóżmy, że w 2023 r. da się sprzedać Tobiasza, Rosołka, Nawrockiego, czy Slisza, zarobimy te brakujące 50-60 milionów, tylko co dalej? „Się zobaczy?” Kosta Runjaić latem zbuduje nowy zespół i „na drzwiach stodoły” wleci do pucharów? To jest naprawdę świetny plan.  

Legia przez lata nie wygrywała ligi między innymi dlatego, że miała słabych dowódców (dosłownie) i sprzedajnych piłkarzy, Wisła Kraków właściwie własnymi rękami wyrzuciła się z Ekstraklasy, a w Belgii o utrzymanie walczy obecnie Anderlecht. Nie ma organizacji odpornej na błędy i niekompetencję, a Legia z tym swoim spacerowaniem po linie w obszarze finansów jest zagrożona szczególnie.

Polecamy

Komentarze (243)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.