Arka - Legia 0:1 (0:1) - Pierwsze koty za płoty
11.02.2017 20:13
Dla mistrzów Polski Ekstraklasa wróciła w zimnej Gdyni. Odczuwalna temperatura wynosiła -11 stopni Celsjusza. Na obiekcie w Trójmieście pojawiło się niespełna dziesięć tysięcy osób. Miejscowi kibice, na przywitanie rozgrywek, odpalili pirotechnikę, przez którą sędzia Tomasz Musiał przerwał na chwilę spotkanie w 4. minucie. Już wtedy widoczne były zamiary gospodarzy. Plan ekipy Grzegorza Nicińskiego był prosty: zagęścić środek pola i szukać kontrataków. Wychodziło połowicznie, bo gdynianie rzadko dochodzili do strzałów i praktycznie nie mogli rozegrać piłki. Dominowali od początku legioniści mający w pewnym momencie piłkę przez 80 procent czasu gry.
W grze mistrzów Polski widoczne były mechanizmy z jesieni. Często do stoperów zbiegał Michał Kopczyński, który sprawiał, że ofensywniej na bokach boiska mogli grać Adam Hlousek i Artur Jędrzejczyk rozgrywający pierwszy mecz w Legii po powrocie z FK Krasnodar. Debiutował z kolei Tomas Necid. Interesująco wyglądała współpraca Czecha z Vadisem Odjidją-Ofoe mającym regulować tempo ofensywy warszawiaków. Wyszło z tego kilka ciekawych akcji, a sam napastnik najlepiej zaprezentował się w 39. minucie, kiedy przyjął futbolówkę w polu karnym i oddał strzał. Piłka zmierzała w kierunku dalszego słupka, a tam w tempo wbiegł Tomasz Jodłowiec. Reprezentant Polski z bliska trafił do siatki i dał prowadzenie dominującym mistrzom Polski.
W przekroju całego spotkania, „Arkowcy” nie stwarzali sobie wielu sytuacji do strzelenia gola. Po stracie bramki, gospodarze nie wyglądali nawet na podrażnionych. Legioniści byli aktywniejsi, choć momentami brakowało dokładności. Nieregularny był Odjidja-Ofoe, który celne zagrania przeplatał słabszymi, trafiającymi do rywali. W 83. minucie Belg z kolei huknął z dystansu i pomylił się o centymetry. Gdyby piłka szła w bramkę, wypożyczony z Legii Konrad Jałocha nie miałby szans. Legia miała jednak też słabsze momenty w drugiej połowie. Ostatnie minuty spotkania należały do Arki. Rywale przycisnęli, a mieli nawet piłkę meczową. Głową uderzał Adam Marciniak, ale nie mający wcześniej wielu okazji do wykazania się Arkadiusz Malarz, stanął na wysokości zadania.
Po meczu nie porywającym, ale kontrolowanym przez legionistów, to zespół Jacka Magiery okazał się lepszy i zdobył trzy punkty. Mówiąc potocznie, pierwsze koty za płoty. Warszawiacy wywarli dodatkową presję na liderujących Jagiellonii i Lechii, które skonfrontują się w niedzielę. Teraz przed mistrzami Polski spotkanie europejskich pucharów. W czwartek rywalem „Wojskowych” w Lidze Europy będzie Ajax Amsterdam.
Autor: Piotr Kamieniecki
Arka – Legia 0:1 (0:1)
Jodłowiec (39. min.)
Żółte kartki: Marcjanik, Hofbauer - Guilherme
Arka: Jałocha – Socha, Sobieraj, Marcjanik, Marciniak – Łukasiewicz (62' Kakoko), Hofbauer – da Silva, Szwoch (76' Trytko), Bożok (62' Formella) - Barisić
Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek – Jodłowiec, Kopczyński – Radović, Odjidja-Ofoe, Kazaiszwili (76' Guilherme) – Necid (88' Hamalainen)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.