
Artur Jędrzejczyk: Czekam na Ligę Mistrzów
23.04.2025 16:07
(akt. 23.04.2025 17:10)
Czytaj też
Rok 2006. Twój pierwszy mecz z "eLką" na piersi. Co pomyślałby sobie tamten Artur patrząc na tego dzisiejszego, mającego na koncie tyle sukcesów, a także 400 spotkań w Legii.
– Nawet nie przyszłoby mi do głowy, że mogę rozegrać dla Legii Warszawa tyle spotkań. Tym bardziej dla mnie, młodego chłopaka z Dębicy, który miał w juniorskich drużynach za trenera legendarnego Leszka Pisza. Wtedy to było jak sen. Słuchałeś o potędze tego klubu, o jego wielkości. Marzyłeś, żeby kiedyś mieć okazję założyć tę koszulkę. A ja dokonałem tej sztuki 400 razy. Gdy byłem młody nie chciałem za bardzo wybiegać w przyszłość. Na początku chciałem zaistnieć w seniorskiej piłce, dostać szansę. Dzięki ciężkiej pracy otrzymałem taką możliwość w 2006 roku podczas Superpucharu Polski. Chciałem systematycznie stawiać kolejne kroki. Jeżeli mam być całkowicie szczery, o skali mojego osiągnięcia zrozumiałem, gdy przekroczyłem barierę trzystu spotkań. Wtedy dotarło do mnie, że mam szansę zrobić coś wielkiego. Moja historia w Legii jest wyboista. Wiadomo, że w 2017 czy 2018 roku mogło mnie tutaj nie być. Los jednak chciał, abym dalej pisał piękną historię w tym pięknym klubie. Jestem z tego ogromnie dumny. Tak po prostu miało być!
Do Jacka Zielińskiego brakuje ci czterech spotkań. Pan Lucjan Brychczy rozegrał dla Legii 452 mecze.
– Z całym szacunkiem – nawet, gdyby była okazja, nie chciałbym przebijać osiągnięcia Pana Lucjana. Mam do niego zbyt duży szacunek, bo jest Legendą nie tylko Legii, ale i całej polskiej piłki. W takim momencie rzuciłbym po prostu ręcznik. Odpuściłbym.
Gdybyś miał wskazać jeden aspekt, który najbardziej pomógł ci w osiągnięciu liczby 400 spotkań w barwach Legii, co by to było?
– Mentalność i charakter. Byli tu zawodnicy lepsi ode mnie piłkarsko. Spotykałem takich na różnych etapach kariery. Ale często mieli problemy z głową. Postawiłem sobie cel – co by się nie działo masz robić swoje, Artur. Nigdy nie patrzyłem na innych. Wszystkie decyzje podejmowałem w 100 procentach zgodnie ze swoim sumieniem. Moja osobowość była bardzo ważna. Staram się być ciągle pozytywny. Tego w dzisiejszym futbolu trochę brakuje. Za mało jest pasji, radości. Czasami zachowuję się tak, jakbym miał wycięty układ nerwowy. Nauczyłem się tego gdy miałem 18 – 19 lat. Nie zważałem na nic. Zamykam się sam, robię swoje i działam według swoich decyzji. Głowa w Legii jest absolutnie kluczowa.
Całą rozmowę z Arturem Jędrzejczykiem można przeczytać na legia.com.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.