Chelsea FC - Legia Warszawa 1:2
fot. Marcin Szymczyk

400. mecz Artura Jędrzejczyka w Legii

Redaktor Jakub Waliszewski

Jakub Waliszewski

Źródło: nowiny24.pl, Legia.Net, TVP Sport

17.04.2025 22:45

(akt. 18.04.2025 10:04)

Artur Jędrzejczyk pojawił się na boisku w 86. minucie rewanżowego spotkania w 1/4 finału Ligi Konferencji UEFA z Chelsea w Londynie. Tym samym rozegrał 400. oficjalny mecz w barwach Legii Warszawa. W klasyfikacji wszech czasów wyprzedzają go tylko Jacek Zieliński (404 występy) i Lucjan Brychczy (452).

Początki w Legii

Artur Jędrzejczyk rozpoczął karierę w rodzinnej Dębicy, konkretnie w Iglopolu. W wieku 18 lat został zaproszony na testy do Legii Warszawa, w czym duży udział miał Leszek Pisz. – Było wielu bardziej utalentowanych od niego, ale pracą i ambicją doszedł tak daleko. Jak chciałem go zmienić w trampkarzach, to uciekał pod przeciwną chorągiewkę – wspominał "Jędzę" jego pierwszy trener, Kazimierz Sak, w rozmowie z nowiny24.pl.

Testy przeszedł pomyślnie i w lipcu 2006 roku podpisał pierwszy kontrakt z "Wojskowymi". Mimo młodego wieku, nie czekał długo na debiut w pierwszym zespole. Już 22 lipca, ówczesny trener legionistów, Dariusz Wdowczyk, dał mu szansę gry w podstawowym składzie, w meczu z Wisłą Płock. Warszawiacy nie pokazali się z dobrej strony i przegrali u siebie 1:2, a na kolejną szansę Jędrzejczyk musiał poczekać miesiąc.

"Jędza" w pierwszym sezonie w Legii zagrał łącznie 5 spotkań, w których uzbierał 414 minut i dwa razy obejrzał żółte kartki. Po jego zakończeniu, klub podjął decyzję, że zawodnik potrzebuje ogrania i następne lata spędził na wypożyczeniach w GKS-ie Jastrzębie (23 mecze), Dolcanie Ząbki (28 spotkań, 2 gole) i Koronie Kielce (13 gier, bramka, asysta).

Krok po kroku do celu

Cierpliwie czekał na szansę, pracował na treningach i wypożyczeniach, aż w końcu, w 2009 roku, wywalczył miejsce w składzie i z czasem stał się podstawowym zawodnikiem Legii. – Determinacją i dążeniem do celu na pewno też doszedłem do miejsca, w którym jestem. Mój rozwój to 70 procent ciężkiej pracy i 30 procent talentu. U niektórych te proporcje są odwrotne i nie potrafią tego wykorzystać. To było moją mocną stroną, by nie zważać na to, co się dzieje i dążyć do celu – mówił w 2024 roku, w rozmowie z klubowymi mediami.

Częstymi występami w stołecznej drużynie zwrócił na siebie uwagę selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudy. W październiku 2010 roku zadebiutował w koszulce z orłem na piersi. – To dla mnie wielka sprawa, pierwsze moje powołanie. Wielu meczów oficjalnych jak dotąd nie zagrałem, ciężko trenuję i taka informacja, jaką dziś otrzymałem, to coś wspaniałego. Do tej pory grałem w drugiej lidze, później był epizod w Koronie Kielce w Ekstraklasie i dopiero teraz zaczynam walkę o miejsce w składzie Legii. Powołanie to przede wszystkim wyróżnienie, trener Smuda coś we mnie zobaczył, wierzy we mnie i stąd taka decyzja. Teraz będę musiał udowodnić, że na nią zasłużyłem. Trudno opisać, jak miło jest usłyszeć informację, że zostało się powołanym do reprezentacji. Tam się gra dla chwały, dla naszego narodu. Super byłoby zadebiutować, zagrać w koszulce z orłem na piersi – mówił w rozmowie z nami.

W latach 2010 – 2013 nie tylko stanowił o sile defensywy "Wojskowych", ale również wyróżniał się w rozgrywkach ligowych i pokazał się z dobrej strony w europejskich pucharach. To zaowocowało transferem do FK Krasnodar. W czołowej drużynie ligi rosyjskiej spędził 4 lata, w trakcie których zagrał 91 meczów, strzelił 2 gole i 7 razy asystował.

Nie uciekam z Legii, jeszcze tutaj wrócę – za trzy lata. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski, Puchar Polski – długo więc zastanawiałem się nad tą propozycją. Trudno mi było podjąć decyzję, chciałem powalczyć z chłopakami o Ligę Mistrzów. Wcześniej już były oferty ze wschodu i zwykle rezygnowałem. Tym razem skorzystałem – nie mam już 20 lat mówił nam w 2013 roku.

Jak zapowiedział, tak zrobił. W styczniu 2016 roku został wypożyczony na 6 miesięcy do Legii, co wyszło z korzyścią dla obu stron. Stołeczna drużyna zdobyła mistrzostwo i Puchar Polski, a Jędrzejczyk odzyskał rytm meczowy i zapracował na powołanie do kadry na Euro 2016, gdzie dotarł z Polską aż do ćwierćfinału. Jak sam kiedyś powiedział: "Jest Jędza, są wyniczki". W połowie sezonu 2016/2017 przeniósł się już na Łazienkowską na zasadzie transferu definitywnego i po dziś nieprzerwanie występuje w barwach "Wojskowych".

Kapitan, legionista, ikona Legii

Kiedy Arkadiusz Malarz żegnał się z Legią w 2019 roku, użył słów, które zapadły w pamięć każdemu kibicowi stołecznej drużyny: "Legionistą się jest, a nie bywa". Bez wątpięnia Legionistą przez duże L jest Artur Jędrzejczyk. Zaczynał jako młody chłopak z Dębicy, który bardzo wcześnie otrzymał szansę w największym klubie w Polsce. Początek miał trudny, ale dzięki konsekwencji, pracy i determinacji zapracował nie tylko na pierwszy skład "Wojskowych", wiele spotkań w europejskich pucharach czy 41 meczów w reprezentacji Polski (w tym na Euro 2016 i MŚ 2018), ale przede wszystkim na miano legendy i wieloletniego kapitana Legii Warszawa.

Teraz przekroczył liczbę 400 spotkań w koszulce z "eLką" na piersi i najprawdopodobniej jeszcze w tym sezonie dogoni Jacka Zielińskiego (404 mecze) i stanie się drugim piłkarzem pod względem liczby występów w historii klubu. "Jędza" jest też najbardziej utytułowanym zawodnikiem stołecznej drużyny. Jak dotąd wygrał 6 mistrzostw Polski, 6 Pucharów Polski i 1 Superpuchar Polski.

– Staram się cieszyć każdą minutą spędzoną na boisku i treningu. Wiem, w jakim momencie jestem i wszystko może szybko minąć. W ułamku sekundy coś się zakończy. Chcę dawać jak najwięcej sobie i drużynie. Czuję się na siłach i mam nadzieję, że jestem w stanie jeszcze pograć rok, czy dwa na takim poziomie – mówił w ubiegłym roku, w rozmowie z TVPSPORT.PL. Dziś potwierdza te słowa swoją grą i postawą na boisku.

Jubileusze – mecze nr 100, 200 i 300

Kiedy i z kim miały miejsce poprzednie mecze jubileuszowe Jędrzejczyka? 

100. mecz w Legii – 16.04.2013 (1/2 finału Pucharu Polski, rewanż)
Legia Warszawa – Ruch Chorzów 2:1 (0:0)

W podstawowym składzie Legii, na prawej obronie, znalazł się 26-letni Jędrzejczyk. Do przerwy był bezbramkowy remis. Najwięcej działo się w pierwszym kwadransie drugiej połowy. W 52. minucie do siatki trafił Wladimer Dwaliszwili, ale radość z prowadzenia nie trwała długo, gdyż trzy minuty później z rzutu karnego wyrównał Filip Starzyński. Odpowiedź "Wojskowych" okazała się równie szybka. Po pięciu minutach Dwaliszwili znów trafił do siatki, również wykorzystując "jedenastkę". Zwycięstwo z chorzowską drużyną zapewniło Legii awans do finału rozgrywek, w którym zagrała ze Śląskiem Wrocław.

200. mecz w Legii – 13.04.2019 (30. kolejka Ekstraklasy)
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 3:1 (0:1)

Końcówka sezonu 2018/2019. Broniąca tytułu Legia podejmowała Pogoń Szczecin, a stawką meczu było zakończenie rundy zasadniczej na pozycji lidera. W pierwszym składzie "Wojskowych" znalazł się oczywiście kapitan, Jędrzejczyk, który wystąpił na środku obrony. Pierwsza połowa nie ułożyła się po myśli stołecznej drużyny i do szatni schodziła przy wyniku 0:1. Po zmianie stron oglądaliśmy skuteczną Legię, która odwróciła losy meczu. Szybko do wyrównania doprowadził Carlitos, kwadrans później gola dołożył Iuri Medeiros, a wynik spotkania, na 3:1 dla warszawiaków, ustalił pechową interwencją Jarosław Fojut.

300. mecz – 21.10.2021 (3. kolejka fazy grupowej Ligi Europy)
SSC Napoli – Legia Warszawa 3:0 (0:0)

Po wygranych meczach ze Spartakiem Moskwa (1:0) i Leicester City (1:0) Legia miała apetyt na więcej, ale zadanie nie należało do łatwych, gdyż czekała ją wyjazdowa rywalizacja z SSC Napoli. W trójosobowym bloku defensywnym znalazł się Jędrzejczyk, który podobnie jak reszta kolegów z zespołu, całkiem dobrze wywiązał się ze swoich zadań i po pierwszych 45 minutach było 0:0. Również po zmianie stron legionistom przez długi czas udawało się zatrzymywać ataki rywala, ale w 76. minucie defensywa warszawiaków pękła, co ostatecznie zakończyło się porażką 0:3.

Byli i obecni piłkarze Legii o "Jędzy":

Ivica Vrdoljak:

– Bardzo lubiłem mieć w zespole takiego zawodnika, jak Artur Jędrzejczyk. Zawodnika, który jest ze mną i w szatni, i na boisku. Człowiek, który zawsze oddawał swoje serce na boisku dla swojego zespołu. W szatni i poza boiskiem był pierwszy do uśmiechu i żartów. Bardzo pozytywna osoba, która nie schodzi poniżej pewnego poziomu, co daje stabilizację i gwarancję zespołowi i trenerowi. Dlatego wciąż gra, bo zawsze zostawia serce na boisku.

– Pamiętam jak na początku, kiedy byłem w Legii pierwszy lub drugi rok, Maciek Skorża chciał go jakoś ukarać, nie pamiętam już za co, ale podszedłem do Maćka i powiedziałem, że nie ma sensu karać takiego zawodnika. Jeżeli chciałbym mieć obok siebie na boisku jakiegoś piłkarza, to wolałbym takiego zawodnika, jakim jest Artur Jędrzejczyk. Wtedy był jeszcze młody, popełniał błędy, ale najważniejsze, że uczył się po tych błędach. To była wtedy jakaś kara finansowa. Wiem, że wtedy nie zarabiał dużo. Powiedziałem, że nie ma sensu i żeby to zablokował i powiedział mu, co i jak. Nie mogę potwierdzić, o co wtedy chodziło, ale tak się stało. Trener podszedł do Artura i wszystko mu wytłumaczył. Inni powinni być na boisku tacy, jak on. To prawdziwy legionista i – tak, jak powiedziałem – zawsze daje serducho na boisku i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Właśnie o to chodzi. Nie ma dużego wahania formy. Wiemy, czego możemy od Artura oczekiwać i zawsze tak jest.

Inaki Astiz:

– Myślę, że to zawodnik, który zawsze daje z siebie wszystko. Nie kalkuluje i zawsze daje z siebie 100%. Zawsze jest gotowy do gry i zawsze możesz na niego liczysz. Myślę, że to taki typ zawodnika, który na pewno nie odstawia nogi i zawsze daje wszystko to, co ma. Jako człowiek to wiadomo, że z nim zawsze jest dobra atmosfera w szatni. Zawsze uśmiechnięty i pozytywny. Myślę, że takie są cechy Artura.

– Mamy dużo historii, ale myślę, że ostatnio dużo opowiedział o tym Kuba Kosecki. Na pewno jest dużo historii, ale teraz nie przychodzą mi do głowy. Musiałbym je sobie na spokojnie przypomnieć.

Jakub Rzeźniczak:

– Jak sobie wspominam, to nie wiem, czy razem jakoś dużo meczów zagraliśmy, bo jak odszedłem do Karabachu, to Artur dopiero wrócił. Wcześniej zagrał z dwa sezony i odszedł do Rosji, więc pamiętam go nie tyle z boiska, co spoza niego przede wszystkim i z tego, jakim był jajcarzem i chyba jest do tej pory, z tego co się orientuję. Z boiskowych i treningowych sytuacji, to najbardziej zapamiętałem jak zmiażdzył mi na treningu kość jarzmową za trenera Skorży i musiałem pauzować kilka miesięcy. Trener Skorża wymyślił taką grę samymi głowami i w pewnym momencie skoczyliśmy razem z Arturem i wylądował w moim oczodole, zmiażdżył mi kość jarzmową, przez co musiałem mieć operację. Spoza boiska, to zawsze był pełen uśmiechu i żartów. Zawsze potrafił rozluźnić atmosferę, nawet jeśli było nerwowo.

Dusan Kuciak:

– Jak się mówi "Jędza", to widzę "Kuchego". Jak się mówi "Kuchy", to widzę "Jędzę". Zawsze robili dużo głupot z "Kuchym". To była taka mocna dwójka, ale jako, że mówimy o "Jędzy" to powiem, że jest to bardzo pozytywna postać. W tych czasach, kiedy grałem, to "Jędza" był jeszcze młodym zawodnikiem, ale już było w nim widać, że ma serce i nigdy nie odstawi nogi. Na boisku zawsze dawał maksimum i zawsze była w nim dobra energia. To się chyba nigdy nie zmieniło. Nawet teraz, kiedy już gramy przeciwko sobie. Zawsze się trochę wygłupia i według mnie nigdy się nie zmienił. Zawsze jest sobą i cały czas jest taki sam. Dba o to, żeby była dobra atmosfera w szatni i całej drużynie.

Michał Kucharczyk:

– Z Arturem poznałem się w 2010 roku i od razu złapaliśmy wspólny kontakt. Od tamtej pory, po dziś dzień, jest między nami wielka przyjaźń. Przeżyliśmy wspólnie nie jeden sukces i nie jedną porażkę przez te wszystkie lata w Legii. Jest to mój kompan, którego będę wspominał z lat legijnych, jak najlepszego przyjaciela. Jako człowiek, zawsze pomocny. Nie tylko na boisku, ale także poza nim. Przez tyle lat oddał wiele zdrowia dla Legii. W każdym meczu dawał i daje z siebie cały czas maksimum. Tak jak powiedział trener Goncalo Feio: "Takich osób już nie lepią z gliny". Taka jest prawda. Takich ludzi jest już niewiele, a w szatni Legii został tak naprawdę tylko on, jeśli chodzi o taki staż i takie zaangażowanie i oddanie temu klubowi. Jest teraz najbardziej utytułowanym piłkarzem Legii. Rozgrywa swój 400. mecz, więc chwała mu za to. Nie wzięło się to z niczego, tylko z ciężkiej pracy, którą wykonywał przez tyle lat i szczerze mu tego gratuluję, bo nie jest to łatwa sprawa, aby przez tyle lat reprezentować barwy jednego klubu, wystąpić w tylu spotkaniach, zdobyć tyle trofeów i cieszyć się takim oddaniem, jeśli chodzi o kibiców i zasługi dla klubu.

Michał Żyro:

– Umiejętności "Jędzy" nie były może na pierwszy skład Legii Warszawa, ale przez to, że ma charakter, znakomitą wręcz mentalność, że we wszystkim co robi jest powtarzalność, że posiada autentyczną pewność siebie, to wciąż jest w Legii i jest kluczową jej postacią. Artur grał w reprezentacji Polski, w wielu ważnych meczach, za trenera Adama Nawałki jeździł na wszystkie zgrupowania, był ważną częścią tej kadry – najlepszej w ostatnich latach. W Legii byli od niego lepsi piłkarsko, ale on im dorównywał, a nawet wyprzedzał swoją powtarzalnością, agresywnością, tym iż nigdy nie pękał – najogólniej mówiąc nadrabiał z nawiązką charakterem. Jako jeden z liderów zawsze szedł w ogień za kolegami z drużyny, a poza tym jako człowiek jest świetnym kolegą, partnerem, na boisku i poza nim.

Paweł Wszołek:

– O "Jędzy" mogę powiedzieć w samych superlatywach. Jest to lider zespołu. Nieważne, w którym był zespole, w klubie, czy w reprezentacji, to zawsze był i jest lider. Osoba, która nie odpuszcza i zawsze zostawia serce na boisku. Poza boiskiem wszystkich wspiera i im pomaga, robi atmosferę w zespole, zawsze jest pomocny. Na boisku – profesjonalista, walczak. Piłkarsko tak samo – ma ogromne umiejętności. Nie przegrywa żadnych pojedynków w powietrzu, jest jak gladiator. Mam bardzo dużo wspólnych anegdot z Arturem, ale ciężko mi wybrać jedną. Lubi żartować, jest bardzo pozytywną postacią. Po prostu legenda klubu i ogólnie uważam polskiej piłki. Tak to można nazwać – żyjąca legenda. Jest wszechstronny, może grać na wielu pozycjach, co pokazała jego kariera. Niezależnie, gdzie występował, gdzie był ustawiany, to zawsze był jednym z lepszych zawodników. To też pokazuje jego umiejętności i jego podejście do piłki nożnej. Zawsze za każdym się wstawi, niezależnie od statusu w drużynie. To zaszczyt być z nim w drużynie i oby jak najdłużej w niej był.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.