News: Bartosz Bereszyński: Poprawiłem grę w obronie

Bartosz Bereszyński: Poprawiłem grę w obronie

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.04.2014 15:44

(akt. 08.12.2018 17:55)

W środę z zespołem nie trenował Łukasz Broź, który jeszcze przed świtami miał problemy mięśniowe - zrobił mu się spory krwiak. Jeśli zawodnik nie zdąży wyleczyć urazu, to w sobotę od pierwszych minut zagra Bartosz Bereszyński. - Trenuję już sporo czasu z drużyną, widać po mnie, że czuję się dobrze. Jeśli trener da mi szansę gry, to mnie nie pozostanie nic innego jak wyjść na boisko i dać z siebie wszystko - mówi w rozmowie z Legia.Net "Bereś".

Przez pierwsze pół roku twojego pobytu w Legii, wydarzyło się naprawdę dużo -  zmiana pozycji, awans do pierwszego składu, powołanie do reprezentacji Polski, tytuł „odkrycia roku” i gdzieś tam w tle transfer do Benfiki Lizbona. Jak oceniasz to wszystko z perspektywy czasu? Nie za szybko się to wszystko potoczyło?


- Na pewno wysoko sobie zawiesiłem poprzeczkę, a czy wydarzyło się za dużo? Myślę, że nie. Na pewno nie spocznę na laurach, tym bardziej, że to, o czym powiedziałeś to już przeszłość, w dodatku moja kariera trochę wyhamowała. Głównie przez urazy i kilka pechowych przypadków losowych – jak złamany nos czy kontuzja przywodziciela ze Steauą. To trochę spowolniło mój rozwój. Ale te pół roku dało mi pogląd na to, na co mnie stać i musze robić wszystko co w mojej mocy, aby do tego powrócić. Mam motywację by na każdym treningu dawać z siebie maksimum. Jestem przekonany, że mogę grać taka samo, a nawet zdecydowanie lepiej. Te pierwsze pół roku przy Łazienkowskiej to były przecież moje pierwsze kontakty z defensywą. Do dziś grę obronną zdecydowanie poprawiłem. Muszą wrócić jedynie pewność siebie i świeżość. Nie mogę się doczekać kiedy wrócę na boisko.


Dlatego zapytałem gdyż takie tempo zmian wielu chłopakom mogłoby namieszać trochę w głowie.


- Życie nauczyło mnie pokory, a sytuacja z transferem do Benfiki była tego dobrym przykładem. Natomiast jestem mocny psychicznie, wiem czego chcę od życia. Myślę, że 90 procent piłkarzy na moim miejscu nie zdecydowałaby się na zmianę barw klubowych z Lecha na Legię – po prostu by się wystraszyli. Ale nawet gdyby miało mi coś odbić, to otaczam się takimi ludźmi, którzy od razy by zareagowali. Jestem tak wychowany, że nie mam z tym problemów, nie noszę głowy w chmurach.


A gdybyś mógł cofnąć czas do meczu ze Steauą to nic byś nie zmienił? Chciałbyś grać mimo ryzyka odnowienia urazu?


- Nie, nic bym nie zmienił. To była moja decyzja, rozmawiałem z trenerami, z lekarzami. Sztab medyczny poinformował mnie i trenerów, że jest spore ryzyko, że coś mi się może stać. Ale to był mecz historyczny. Być może za parę lat nikt nie będzie o nim pamiętał, ale w moim sercu będzie na zawsze. Nie każdy piłkarz ma możliwość usłyszenia hymnu Ligi Mistrzów przed rozpoczęciem meczu. IV runda eliminacji do Ligi Mistrzów jest traktowana bowiem jak oficjalny mecz Champions League. To było dla mnie spore przeżycie, liczyłem na to, że awansujemy i uda mi się zapisać w historii polskiej piłki. Awans był blisko, nie udało się, ale na pewno niczego bym nie zmienił. Nie zastanawiałbym się nawet chwilę nad tym czy wybiec na boisko. I to bez względu na to, co działo się później - postąpiłbym tak samo.


Zimą przepracowałeś okres przygotowawczy, byłem prawym obrońcą pierwszego wyboru i trenera Berga i nagle pech, bolesna kontuzja i potem rola rezerwowego.


- Piłka jest dość specyficzna, tak jak mówisz – to był pech – nie można tego inaczej nazwać. Nie była to głupota, czy brak odpowiedniej rozgrzewki. Po prostu gdzieś tam nadziałem się na łokieć Jakuba Wawrzyniaka i stało się. Tak samo było z poprzednim urazem przywodziciela – pośliznąłem się i kontuzja złapana. Czysty niefart. Pech, ale nie można do tego wracać. Teraz czuję się w stu procentach gotowy do tego, aby wyjść na boisko i czekam na swoją szansę.


A nie brakuje ci rytmu meczowego, jakiegoś przetarcia w rezerwach?


- Tutaj jest problem z terminarzem meczów rezerw, który jest tak ułożony, że zespół Jacka Magiery gra albo przed nami, albo parę godzin po nas. Mecz w środku tygodnia też nie jest obecnie dobrym wyjściem gdyż jestem jedynym bocznym obrońcą, który nie gra, a mógłby zastąpić Tomka Brzyskiego czy Łukasza Brozia. Trener Berg nie chce ryzykować. Gdyby coś mi się stało w meczu w III lidze, to byłby kłopot. Tym bardziej, że Łukasz boryka się z drobna kontuzją, Tomek też na coś narzeka. Na pewno rytmu meczowego mi brakuje, nie grałem przecież przez 7-8 tygodni, to bardzo dużo jak na piłkarza. Ale przed nami wiele spotkań, nigdy nie miałem problemów kondycyjnych, więc jestem dobrej myśli. Sił mi z pewnością nie zabraknie, co najwyżej pewnego wyczucia w pierwszych minutach. Ale po nich sytuację na pewno bym opanował i dał sobie radę.


Łukasz Broź ma krwiaka, nie trenował przed świętami, nie ćwiczył również w środę. To z kolei może otworzyć szansę przed tobą.


- Trenuję już sporo czasu z drużyną, widać po mnie, że czuję się dobrze. Jeśli trener da mi szansę gry, to mnie nie pozostanie nic innego jak wyjść na boisko i dać z siebie wszystko.   

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.