News: Bartosz Bereszyński: W Legii liczy się tylko mistrzostwo

Bartosz Bereszyński: W Legii liczy się tylko mistrzostwo

Paweł Korzeniowski

Źródło: Legia.Net

08.03.2013 16:00

(akt. 10.12.2018 01:59)

Był sprawcą największego zamieszania transferowego tej zimy. Mało kto wcześniej odważył się przejść z Lecha Poznań do Legii Warszawa. Bartosz Bereszyński tego dokonał i nie żałuje swojej decyzji. O młodych zawodnikach, kibicach, ale również i o kwestiach sportowych opowiada w rozmowie z Legia.Net.

Czytałeś zaraz po transferze do Legii fora Lecha?


- Na początku śledziłem te wszystkie wieści, czytałem też fora. Nie dało się uniknąć tego zamieszania, tym bardziej, że mój numer telefonu dostępny był dla wszystkich chętnych. Z czasem jednak uodporniłem się i przestałem.


Twój telefon nie miał pewnie chwili spokoju. Dużo było obraźliwych wiadomości?


- Tak, było tego bardzo dużo, ale to już za mną. W tych – nie ukrywam – trudnych chwilach odłożyłem komórkę na bok, zapomniałem o niej na kilka dni otaczając się moimi najbliższymi. Bardzo im dziękuje za wsparcie, które było dla mnie bezcenne. Oczwiście później już zmieniłem numer i postanowiłem, że będę dawał go tylko zaufanym osobom. Teraz mam już spokój i mogę skoncentrować się na grze w Legii.


Pytałem o fora, bo również je czytałem i pojawiały się w nich ogólne opinie, że młodzi piłkarze nie mają honoru, a piłka nożna to dla nich tylko pieniądze.


- Faktycznie istnieją takie opinie. Wydaje mi się, że jest to myślenie trochę na wyrost. Zarówno ludzie piszący na tych forach, jak i ja wykonujemy jakieś zawody. Jedni pracują za biurkiem, ktoś inny jest prawnikiem. Ja z kolei jestem piłkarzem i - podobnie jak inni - również myślę o przyszłości. Nikt jednak nie może wytykać mi braku zaangażowania. Pieniądze? Oczywiście, że też one też się liczą. Z drugiej strony, bardzo łatwo tak ocenić piłkarza i powiedzieć, że jest pazerny. Gwarantuje, że perspektywa rozwoju też jest ważna.


Kibice Lecha odgrażali się, że nie powinieś chodzić po Poznaniu. Jaką miałeś gwarancje, że kluby się dogadają i będziesz mógl przeprowadzić się do Warszawy już zimą?


- Gdy podpisywałem kontrakt z Legią dostałem zapewnienie od klubu z Łazienkowskiej o tym, że zrobią wszystko, bym mógł dołączyć do nowej drużyny w najbliższym czasie. Dotrzymali słowa, jestem im za to bardzo wdzięczny.


A co z Karolem Linettym. Był bliski podpisania kontaktu?


- Nie chcę się za niego wypowiadać. Wiem, że miał ofertę z Legii, ale ostatecznie postanowił, że zostanie w Poznaniu. Taka była jego decyzja i należy ją uszanować. Inna sprawa, że klub z Bułgarskiej nie mógł sobie pozwolić na utratę drugiego zawodnika na rzecz Legii.


Mecz z Lechem będzie punktem kulminacyjnym całej rundy? Są jakieś animozje?


- Żadnych animozji nie ma i nie będzie, bo zawdzięczam temu klubowi bardzo dużo i bardzo to doceniam. Nie mam też do wyrównania żadnych rachunków. Mecz z Lechem przy Łazienkowskiej oceniam jako spotkanie, w którym do zdobcia będą trzy punkty. Ja będę grał z „elką” na piersi i zrobie wszystko, by trzy oczka były zapisane po naszej stronie.


Myślałeś o tym jak zostaniesz przywitany przez fanów Legii?


- Wiadomo jak tutaj trafiłem, gdzie wcześniej grałem i z jakim miastem byłem związany. Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy będą spoglądali na mnie łaskawie, ale zależy mi na grze tutaj. Zależy mi na dawaniu Legii stu procent swojego zaangażowania. Liczę, że przekonam sceptyków do siebie poprzez pracę, którą wykonam. Po prostu przez dobrą grę.


Poznałeś już Warszawę?


- Jeszcze za wcześnie, by opowiadać o moich wrażeniach podczas pobytu w stolicy. Trafiłem tutaj w okresie przygotowawczym, zdołałem tylko wynająć mieszkanie i pomieszkać w nim troszeczkę.


Pora na sprawy boiskowe. Jak oceniasz pierwszy okres przygotowawczy z Legią? W podsumowaniu zgrupowania trener Legii mówił o Tobie tylko dobrze.


- Przed tymi obozami najważniejsze było dla mnie nadrobienie zaległości, które były wynikiem całego tego transferowego zamieszania. W Poznaniu musiałem trenować na własna rękę – starałem się w tym czasie nie wyjść z rytmu. Ćwiczyłem dużo, biegałem po lesie, jednak wiadomo, że jest zupełnie co innego niż normalny trening z drużyną. Swój podstawowy cel udało mi się spełnić, nadrobiłem braki. Samo zgrupowanie również oceniam pozytywnie, w sparingach grało mi się dobrze, choć oczywiście zawsze może być lepiej. Jestem dobrze przygotowany do rundy wiosennej.


Pierwsze dni w Legii? Cezary Michalak w wywiadzie z nami powiedział, że natychmiast zaadaptowałeś się w drużynie.


- Atmosfera jest świetna. Wiadomo, że „trzymamy” się bardziej z młodymi zawodnikami, ale ci starsi też tworzą klimat. Obozowy pokój dzieliłem z Olkiem Jagiełło, polubiliśmy się. Z adaptacją nie było problemów, zawodnicy potraktowali mnie jak „swojego”.


Co z tą pozycją – prawa obrona czy prawa pomoc? W Warcie Poznań grywałeś na boku obrony. Trener Jan Urban mówił nam, że ma wątpliwości, gdzie masz grać, ale stwierdził ostatecznie, że jesteś bliżej prawej pomocy.


- W Warcie w defensywie grałem tylko kilka meczów, później przyszedł nominalny defensor Grzegorz Bartczak. Nie da się ukryć, że od zawsze byłem związany z linią pomocy, spędziłem tam znacznie więcej minut na boisku, ale mogę otwarcie powiedzieć, że czuje się dobrze i tu i tu. Wiadomo, że mam sporo braków w grze defensywnej, a tego w gruncie rzeczy wymaga pozycja prawego obrońcy. W tym aspekcie mam jeszcze sporo do nadrobienia, ale pracuje nad tym. Nie zmienia to jednak faktu, że moje atuty ofensywne są tam również potrzebne.


Jan Urban, a Mariusz Rumak?


- Obaj szkoleniowcy bardzo się między sobą różnią. Każdy z nich ma zupełnie inne metody treningu. Nie chcę jednak żeby nie było niedomówień – obu naprawdę oceniam bardzo dobrze. Wiadomo, że Jan Urban jest dla mnie dziś numerem jeden.


Akademia Piłkarska Legii cieszy się bardzo dobrą sławą. Jak wyglądało to w Poznaniu? Czy działacze Lecha podpatrywali jak robi się to w Warszawie?


- Legia zainwestowała w młodych jako pierwsza i jako pierwsza z tego skorzystała. Wystarczy spojrzeć na kadrę zespołu podczas obozu w Costa Ballenie. Myślę, że wszyscy w jakiś sposób czerpią wzór z tutejszego modelu. W Lechu dość szybko się do tego przekonali, po tamtejszych boiskach biega wielu świetnych piłkarzy. Oba kluby są znakomicie zorganizowane.


Jak nastroje przed ważnym dla was meczem z Podbeskidziem?


- Każde spotkanie jest bardzo ważne - ważne były to w Kielcach z Koroną i to z GKS-em w Warszawie. Niestety daliśmy w obu plamę i teraz postaramy się ją zmazać. Każdemu zależy więc na wygranej z Podbeskidziem, stać nas by wygrywać z każdym. Jest w nas już sporo piłkarskiej złości aby udowodnić sobie i kibicom, że grać w piłkę potrafimy. Jestem tutaj krótko, ale zauważyłem, że w Legii w każdym meczu trzeba wygrywać, a sukcesem będzie tylko mistrzostwo Polski. Każdy inny wynik końcowy będzie traktowany jak porażka.

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.