Bartosz Bibrowicz: Chcemy grać na wysokiej intensywności
26.01.2024 14:45
Jesienią graliśmy co trzy dni, brakowało czasu na treningi, a czy brakowało go też na regenerację?
- Na pewno było go mniej niż w czasie kiedy graliśmy jeden mecz w tygodniu, ale cały czas pracowaliśmy z zawodnikami na siłowni, w gabinetach. Regeneracja to też trening, jest jego obowiązkową częścią. To jak wygląda, odpowiada temu, co się wydarzyło w meczu. Po wszystkich spotkaniach mamy grupową regenerację, która jest bardzo zindywidualizowana. A po treningach regeneracja polega na dodaniu odpowiedniego bodźca – choćby poprzez pracę z fizjoterapeutami, basen czy terapię polegającą na cieple i zimnie. Chodzi o to by dla danej adaptacji osiągnąć pożądany efekt. Na obozie dopiero po kilku dniach wdrożyliśmy wodę z lodem by organizmy się zaadaptowałyby trochę tego stanu zapalnego wynikającego z treningu i pewnej przebudowy się pojawiło.
Dyrektor sportowy Jacek Zieliński mówił, że wszyscy w klubie uczą się gry co trzy dni, że już jest dużo lepiej niż było, a będzie jeszcze lepiej. Kibice często mówią, że wszędzie gra się co trzy dni i to żadna filozofia, ale dla polskich drużyn jest to problem. Faktycznie gra co trzy dni tak bardzo różni się od pełnego mikrocyklu treningowego?
- Gra raz w tygodniu i gra co trzy dni to jest tak naprawę inny sport. Granie co trzy dni to taka esencja piłki i liga, w której każdy z nas chce być. Przede wszystkim pod względem wyzwań w zarządzaniu drużyną i zarządzaniem zdrowiem zawodników. Zagranie 34 meczów a 50 meczów to jest ogromna różnica, to jest kosmos. Po zeszłym sezonie staraliśmy się znaleźć odpowiednie punkty po to, by zaimplementować je w praktyce w trwającym sezonie. Z tego obecnego sezonu również potrzebujemy wyciągnąć jak najlepsze wnioski pod względem planowania treningu, planowania regeneracji czy planowania podróży. Chcemy to zrobić po to, by w przyszłym sezonie wyżej podnieść własną poprzeczkę pracy, by np. nie reagować na bieżąco tylko być przygotowanym na różne zdarzenia i mieć świadomość, że już je znamy. Ważne jest byśmy przy tym zachowali ludzi w sztabie, by nie uczyć się siebie nawzajem. Dla mnie ten okres przygotowawczy i te testy medyczne były najbardziej płynne do tej pory, każdy wiedział co ma robić. Nie wymyślamy nowych rzeczy, ale dodajemy pewne nowinki bazując na sprawdzonych fundamentach, które stworzyliśmy razem przez ostatnie półtora roku.
Każdy organizm da się przyzwyczaić do gry co trzy dni? W Legii często wskazywano, że są tacy gracze jak Bartosz Slisz, którzy mogą grać 2-3 razy w tygodniu i tacy, którzy nie są w stanie tego zrobić?
- Wszystko zależy od materiału ludzkiego, od genetyki i predyspozycji. Mądrze prowadzący się zawodnik jest w stanie grać co trzy dni. I teraz pytanie: co to znaczy grać co trzy dni? Czy wystąpić przez 45 minut i performować na najwyższym poziomie czy po prostu być na boisku ale przez 90 minut? Te wszystkie rzeczy musimy przeanalizować, by wyciągnąć z zawodników to, co mają najlepsze do zaoferowania. My wiemy czy oni dobrze śpią, czy wykonali regenerację, wiemy jakie mają mikrourazy. Jedyne zagrożenie pojawia się wtedy gdy do kadry wchodzi nowy zawodnik. Wtedy potrzebujemy czasu by się takiego gracza nauczyć by np. stwierdzić czy piłkarz nie wchodzi na wyższy poziom bo chce się pokazać i za chwilę będzie kontuzjowany czy to jest jego standard? Tak było gdy do zespołu wchodzili Juergen Elitim, Radovan Pankov i tak jest teraz z Ryoyą Morishitą, którego musimy się jeszcze nauczyć. Zobaczmy jak wyglądała sytuacja z Markiem Gualem, który zanotował przeskok w kwestii wymagań sportowych i opieki medycznej.
Wspomniałeś o wiedzy na temat tego jak zawodnicy śpią. W Polsce często rzeczy nowe, nieznane są wyśmiewane. Mógłbyś wytłumaczyć, dlaczego to jest istotne i nie można zlekceważyć takiej osoby jak trener snu i wiedzy jaką posiada?
- Najwięcej dobrego dla ciała zawodników dzieje się gdy mają zaliczoną odpowiednią liczbę godzin snu. Sztab chce się rozwijać i działać coraz lepiej i taka osoba jak trener snu daje wskazówki jak lepiej zarządzać osobą, jak lepiej odpoczywać, jak znaleźć ten jeden procent więcej. Z Nickiem Littlehalesem konsultacje rozpoczęliśmy w 2021 roku. Natomiast dopiero teraz zaczniemy tę współpracę pokazywać. Wcześniej był na Science4Football, teraz będzie przyjeżdżać do drużyny, w rozmowach z zawodnikami dawał im swoje rady. Tymi radami dzielimy się już nie tylko z członkami sztabu, ale też z ludźmi zajmującymi się zarządzaniem klubem. Chcemy rozbudować kulturę w której te klocki takie jak sen, regeneracja, odżywianie będą częścią klubowej kultury. W każdym dziale, nie tylko w zespole na boisku, są ludzie mający dawać z siebie sto procent, by dawać lepsze wyniki sprzedażowe, marketingowe czy inwestycyjne. Ktoś powie po co nam trener snu? Ale skoro ta osoba pracowała wcześniej z Cristiano Ronaldo w Manchesterze United, skoro do teraz współpracuje z dwoma klubami Premier League w kwestii zarządzania, to chyba daje do myślenia. Wiemy jak polepszyć sen na co dzień, ale gdy jesteśmy w podróży na mecz do Kazachstanu, gdy jesteśmy w nowym miejscu jakim jest hotel, gdy warunki jakie zastaliśmy różnią się znacznie od tych domowych? A tutaj potrzebujemy stworzyć takie warunki, by być powtarzalnym. Zwłaszcza jeśli chcemy grać co trzy dni i być gotowym na takie wyzwanie. Trzeba się tego po prostu nauczyć. Czyli po podróży do Kazachstanu w pokoju hotelowym trzeba sprawdzić temperaturę, działanie klimatyzacji, czy mam ze sobą opaskę na oczy, czy mam ustawiony alert, czy mam ustaloną kąpiel lodową pod kątem nie tylko regeneracji ale i wsparcia snu. Reakcją na zimno możemy pobudzić pewne procesy w organizmie, które spowodują, iż nasz sen będzie lepszy. Tego wszystkiego chcemy się uczyć, by zasłonić kurtynę, by nie zaskoczyła nas reakcja organizmu na zmianę dwóch stref czasowych. Tego wszystkiego nauczyliśmy się dzięki tej współpracy.
Trwa zgrupowanie w Belek. Na co kładziecie główny nacisk? Kibice po zdjęciach czy relacjach wideo zauważają, że jest znacznie mniej biegania interwałów niż kilka lat temu.
- Od kiedy stworzyliśmy departament motoryczno-medyczny, od kiedy dołączyli do nas nowi ludzie, zaczęliśmy się zastanawiać co jest najważniejsze dla drużyny. I doszliśmy do wniosku, że najważniejsze jest bycie cały czas na najwyższej intensywności, grać na wysokiej intensywności i ją wytrzymywać. By było jak najmniej spadków pików formy w trakcie rozgrywek, by dać trenerowi ból głowy przy wyborze zawodników, by jak największy procent kadry piłkarzy był zdrowy. Czyli nasze cele to intensywność i zdrowie.
- Każdy okres przygotowawczy różni się od siebie – rok temu czas obozu był inny, nie mieliśmy 34 meczów w nogach i jesienią przez Mundial liga skończyła się już w listopadzie. Przez to były dwa obozy przygotowawcze. Pracę biegową wykonaliśmy w okolicach listopada i grudnia. Teraz przerwa w rozgrywkach tak długa jak przed rokiem nie była. Mając graczy przebadanych w różnych okresach – standardem jest to, że cały czas monitorujemy zawodników, wiemy że piłkarze przyjechali do klubu po urlopach przygotowani. Wiemy jak aplikować i czego potrzebujemy. Na ten moment na zgrupowaniu w Turcji naszym celem jest intensywność. Jak ją uzyskać? Przede wszystkim tym, co się dzieje na boisku z piłką. Chcemy stworzyć trenerowi takie warunki by na dużej intensywności zawodnicy mogli wykonywać akcje piłkarskie, a nie tylko na wysokiej intensywności biegać. Mamy treningi reakcji połączone ze zmianą kierunku i eksplozywności. Trening na boisku łączymy z treningiem na siłowni. Na tym obozie Artur Jędrzejczyk, Bartosz Kapustka i Paweł Wszołek nie zaczynali zajęć na boisku, ale z boku na przyrządach z siłowni i dopiero potem wchodzili w trening piłkarski. Oni nie potrzebowali w tym momencie kumulacji rzeczy biegowych, ale hamowań, które wykorzystamy. Znalezienie takich elementów kluczowych dla zawodnika pozwala na zarządzanie drużyną od środka. Trener jest zaś na tyle otwarty, że pozwala nam prowadzić zawodników w ten sposób.
- W tym okresie przygotowawczym chcieliśmy jak najwięcej rzeczy zrobić z piłką, aby poprawić funkcjonowanie drużyny na jeszcze wyższy poziom. Mając 34 mecze w nogach mamy obciążenie, jakie niesie za sobą sezon. Gdybyśmy na to obciążenie nałożyli monotonne obciążenie biegowe, bez intensywności, to w pewnym momencie wyglądalibyśmy jak diesel. A tego nie chcemy. Chcemy wyglądać jak samochody, które cały czas mogą przyspieszać i hamować, które mogą się ścigać. By tego dokonać kluczowe jest utrzymanie zdrowia. Musieliśmy się pozbyć dużej ilości kontuzji mięśniowych i od jakiegoś czasu nie jest to nasza zmora. Oczywiście takie urazy będą się zdarzały, każdy samochód się przecież zużywa. Ale bazujemy na poziomie 95-98 procent dostępności zawodników do treningu. To jest bardzo wysoki poziom. Poza poważnymi kontuzjami czy urazami chronicznymi, które mogą się pojawić, trzymamy bardzo wysoki poziom dostępności, zwłaszcza przy takiej liczbie meczów. Oczywiście urazy będą się pojawiały, nie mamy magicznej pigułki która wyeliminuje kontuzje. Ale staramy się tak dokręcać maszyny, by intensywność była jak najwyższa, ale w ramach ich możliwości indywidualnych. Kolejnym elementem, który będzie u nas odpowiadał za intensywność będzie układ nerwowy. Badamy dokładnie jak wygląda układ nerwowy i jak reaguje. Jak bodzcować układ nerwowy? Przede wszystkim doborem ćwiczeń i doborem regeneracji. Rozróżniamy regeneracje psychiczną, układu nerwowego i fizjologiczną czyli mięśniową. I na te wszystkie trzy elementy nasz dział ma odpowiedzi i stosuje odpowiednie bodźce lub odpowiednie procedury by pomóc zawodnikom. Czasem piłkarze nie idą na masaż, ale mają go dopiero po dwóch dniach po meczu. Ale idą do basenu i stosują elementy floatingu czyli unoszenia się na wodzie – to skuteczny sposób na walkę ze stresem, idą korzystać z ćwiczeń na siłowni by jeszcze coś ekstra wyciągnąć. Trening siłowy jest ważną częścią prewencji ale i ważną częścią regeneracji i daje wyrzuty z układu hormonalnego, który również wpływa na regenerację. Jak duży wyrzut hormonów, endorfin po meczu połączymy ze snem i jedzeniem to ta maszyna mocno się zazębiająca zaczyna działać.
Układ nerwowy w tym wszystkim to rzecz rzadko poruszana.
- W uproszczeniu układ nerwowy jest odpowiedzialny za szybkość i moc oraz jeszcze wiele innych procesów w organizmie. Jeśli ktoś jest zmęczony, to jego reakcja jest wolniejsza. Nauczyłem się tego u sprinterów współpracując z trenerem sprintu, Randy Huntingtonem, który był trenerem najszybszego Azjaty w historii, wicemistrza świata w biegu na 60 metrów. Tam odpowiedni trening układu nerwowego, odpowiednie bodźcowanie go intensywnością i regeneracją, pozwala bardzo wiele wyciągnąć dla zawodników. Czasem piłkarz czuje, że trening był mocny i jest nim znużony, a to wpływa na to, jak działa układ nerwowy. Mamy procedury i urządzenia pomagające nam badać balans. I na tej podstawie określamy, co powinniśmy zrobić z danym zawodnikiem. W naszym sztabie ja i Bartek Kot mieliśmy okazję przez wiele lat pracować z Randy Huntingtonem. I pobieranie elementów dotyczących prędkości, siły i eksplozywności z innych sportów daje fajne efekty we współpracy z naszymi zawodnikami. Nie dało się tych elementów sprowadzić do treningu od razu. Musieliśmy zawodników do tego przygotować i dopiero teraz po 2-3 latach zaczynamy je aplikować gdyż dopiero teraz ciała piłkarzy są na to gotowe.
Podczas zgrupowania można obserwować coraz większe obciążenia. Na kiedy planowany jest szczyt?
- Kumulacja zmęczenia zbliża się dużymi krokami. Trudno to wyliczyć co do dnia, ale ten moment jeszcze przed nami.
A jak jest z podejściem do regeneracji? Zawodników trzeba zachęcać czy wręcz hamować?
- To zależy. Świadomość cały czas rośnie i to jest proces edukacyjny. Część zawodników jest z nami, ale trzeba im pewne rzeczy odświeżyć, przypomnieć. Część zawodników, która do nas przychodzi i trzeba ich tego nauczyć. To będzie nieustanny proces budowania kultury regeneracji, w odpowiedzi do wymagań meczowych. Dlatego tak ważna jest stałość sztabu, by każdy z nas wiedział co ma robić. To jest kluczowa sprawa.
- Jest coraz więcej zawodników, którzy świadomie dbają o siebie, korzystają z rad i ekspertów spoza klubu ale we współpracy z nami. Najważniejsze jest to, co dzieje się w klubie, jak widzimy i dotykamy zawodnika. Łatwo jest zostać ojcem sukcesu i przypisać coś sobie mówiąc, ten zawodnik odniósł sukces bo robił moje ćwiczenia. Ale to wszystko co się dzieje z ciałem zawodnika to złożony proces – od momentu wejścia zawodnika do klubu poprzez przygotowanie się, pierwszy posiłek, prewencje, spotkanie z trenerem, zbadanie snu – jak się spało, czy dziecko płakało, dobór treningu na siłowni, wyjście na boisko, dobranie bodźców regeneracyjnych, kolejnego posiłku i tego co dzieje się po nim. Kiedy przyszliśmy do klubu był pod tym względem chaos, teraz to wszystko jest uporządkowane i ubrane w system by było to łatwe i przystosowane.
Podróżując na mecze w Lidze Konferencji można było zauważyć, że w meczach eliminacyjnych wracaliście do Polski zaraz po meczu, a w fazie grupowej następnego dnia. To też kwestia wyciągniętych wniosków z tego co już się wydarzyło wcześniej?
- Chcieliśmy rozbudować to co najważniejsze czyli sen zawodników po meczu. Zawodnicy po spotkaniu często mają kłopoty z zaśnięciem. Podróż tego nie ułatwia, potem człowiek odkręca się 2-3 dni. Lepiej się wyspać, nawet krócej, ale spać. Idealnie byłoby jeszcze następnego dnia zrobić trening i dopiero wracać do Polski. Ale ze względu na kalendarz, dostępność boisk, to nie jest takie proste. Ale mamy swoje przemyślenia na ten temat i pomysły, które będziemy chcieli wdrażać. To działania dla całej grupy osób odpowiedzialnych za przygotowanie drużyny. Na pewno jeśli mecz jest wcześnie, to lepiej wracać do razu by spać w swoim łóżku. Sen we własnym łóżku jest lepszy niż spanie w hotelu. Ale gdy gramy o 21 w Anglii, mecz kończy się o 23, po północy wyjeżdżamy ze stadionu, startujemy o 3. a lądujemy o 5. w Modlinie, bo Okęcie jest wówczas zamknięte, kolejna godzina na dojazd do LTC lub na Łazienkowską i stamtąd do domu – to wszystko daje nieprzespaną noc.
- Po meczach piłkarze mają zwiększoną odpowiedź hormonalną. Część z nich przed meczem napije się espresso a więc dochodzi kofeina. Tłumy ludzi wokół powołują piki euforii, a potem następuje zjazd. Trudno jest zasnąć gdy wszystko w człowieku buzuje. Inaczej w dodatku jest gdy są emocje pozytywne a inaczej gdy są negatywne. Dlatego po meczu ważne jest menu, układamy je tak by było busterem węglowodanowym gdyż po ich spożyciu bardziej chce nam się spać.
To jeszcze na koniec jeszcze coś o urazie Jurgena Celhaki. Mówi się o dwóch tygodniach przerwy ale i o 4-5 tygodniach rozbratu z piłką.
- Jurgen doznał bardzo pechowego urazu. W ciągu pierwszych minut ta kontuzja nie wyglądała tak groźnie, ale po przebadaniu przez naszego lekarza chcieliśmy go zatrzymać by zobaczyć w którym kierunku podążać. Te pierwszy godziny i dni wskazały nam stopień urazu. Ze względu na potrzebę dodatkowej diagnostyki i dodatkowej ekspertyzy wysłaliśmy Jurgena do Warszawy. Na Celhakę w ośrodku treningowym czekały trzy osoby. Nasz dział motoryczno – medyczny obejmuje też akademię. Tam nie ma więc innych standardów. Młodzi fizjoterapeuci w Akademii rozwijają się wraz z rozwojem pierwszego zespołu. To bardzo ważny element naszych działań. Ten przypadek dotyczy uszkodzenia więzadła – dość nietypowego. Bardzo niefortunny uraz. Niby podobne urazy mieli Makana Baku czy Maik Nawrocki, ale nie da się tego porównać. Oni mogli zostać z nami i nawet wystąpić w sparingu, w przypadku Jurgena było to wykluczone.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.