Bartosz Kapustka
fot. Jan Szurek

Bartosz Kapustka: Nic mnie nie blokuje

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Kanał Sportowy

11.02.2024 17:50

(akt. 11.02.2024 18:04)

– Czuję się bardzo dobrze, przepracowałem cały okres przygotowawczy. Nic mnie nie blokuje, a w minionych miesiącach bywało z tym różnie – opowiadał Bartosz Kapustka w Kanale Sportowym. Pomocnik Legii mówił też o celu indywidualnym, Ryoyu Morishicie i odejściu Ernesta Muciego.

– Bartek Slisz występował w Legii przez parę lat, rozwijał się, ostatni czas okazał się dla niego niezwykle udany. Jeśli chodzi o środek pola, to stosujemy identyczne ustawienie, mamy wiele wariantów. Lepiej czuję się grając troszkę wyżej, bardziej ofensywnie, ale trener może korzystać ze mnie i w środkowej strefie boiska, i nawet na "dziesiątce", na której są Josue czy Marc Gual. Sądzę, że będzie się to krystalizowało w trakcie rundy. Sam jestem ciekaw, jak będziemy wyglądać – wierzę, że bardzo dobrze.

– Nie zagrałem wielu meczów od ostatniej operacji, kontuzji. Wprowadzałem się pod koniec poprzedniej rundy. Teraz czuję się bardzo dobrze, przepracowałem cały okres przygotowawczy – nie pamiętam, kiedy wcześniej mi się to udało, co już dużo mówi o tym, jak często i z jakimi problemami przystępowałem do sezonu. Cieszę się, że nie doskwiera nic większego. Widzę po sobie, że obecnie nic mnie nie blokuje, a w minionych miesiącach bywało z tym różnie.

– Ryoya Morishita jest rewelacyjny. Wniósł dużo pozytywnej energii, a na boisku pokazuje jakość, którą będzie prezentował jeszcze w wielu spotkaniach. Widać, że jest bardzo dynamiczny, wybiegany, ruchliwy, krótko prowadzi piłkę przy nodze, nieźle czuje się w małej grze. Najważniejsze jest to, że od pierwszych dni udowadnia, że będzie wzmocnieniem. Nie potrzebował czasu na aklimatyzację. Jestem przekonany, że da Legii sporo dobrego.

– Przychodziłem do Legii przede wszystkim po to, by zdobywać mistrzostwa. Wiemy, że poprzednia runda nie była może aż tak udana w naszym wykonaniu w Ekstraklasie, na pewno lepiej wyglądaliśmy w Europie, ale odpadliśmy z rozgrywek Pucharu Polski. Musimy skupić się na lidze i LKE. Myślę, że mamy na tyle dużo jakości, by grać o tytuł, przy Łazienkowskiej zawsze walczy się o wspomniane trofeum. Dla mnie nie jest to ciążąca presja, tylko coś normalnego, to codzienność w Warszawie. Mocno liczę na to, że uda się to zrealizować.

– Głównym celem trenera Runjaicia było – pół żartem, pół serio – "strzelać więcej goli, tracić mniej". Skupialiśmy się na ataku i defensywie. Mieliśmy trochę zróżnicowanych treningów, jeśli chodzi o formacje. Obrońcy i zawodnicy ofensywni pracowali nad własnymi zadaniami. Zdawaliśmy sobie sprawę, że pierwszy mecz o stawkę w 2024 roku, z Ruchem w Chorzowie, może nie być piękny, co się potwierdziło, ale najważniejsze okazały się trzy punkty.

– Nie ma co ukrywać, że boiska Ekstraklasy wyglądają różnie w lutym – to nie zarzut, po prostu tak jest. Najlepsze zespoły w Europie, które występowałyby na średnich murawach, miałyby problem z grą na 1 – 2 kontakty. Wówczas czasem dłużej zastanawiasz się nad przyjęciem niż zeskanowaniem przestrzeni, spojrzeniem i kolejnym podaniem, co też wpływa na jakość.

– Nie mamy miejsca na błędy, gdyż potraciliśmy trochę punktów. Trzeba gonić czołówkę, a nie myśleć o tym, na jakie pomyłki możemy sobie pozwalać.

– Bardzo zaskoczyło mnie odejście Ernesta Muciego. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego, bo był z nami na zgrupowaniu przed meczem z Ruchem, byliśmy razem w hotelu. Dało się wyczuć, że są jakieś rozmowy, ale Albańczyk normalnie przygotowywał się z nami do spotkania na Stadionie Śląskim. Jeszcze w czwartkowy wieczór pojawiłem się u fizjoterapeuty, "Erni" też przyszedł, porozmawialiśmy. Nic nie wskazywało na to, że rano dowiem się, że jest w drodze do Warszawy, jedzie na lotnisko i nas opuszcza. Takie rzeczy się jednak dzieją, widocznie klub nie mógł nie skorzystać z oferty Besiktasu.

– Od poniedziałku zaczynamy twardą analizę Molde. Rozmawiałem chwilę z Kamilem Grabarą, który grał sparing z naszym najbliższym rywalem i podrzucił mi parę smaczków, trochę się też pośmialiśmy. Jego FC Kopenhaga pokonała 3:1 Norwegów, więc zapamiętał pewne rzeczy.

– Cel indywidualny na drugą część sezonu? Powrót do regularnego grania, to dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że wychodzę na boisko bez większego bólu. Jeśli będę czuł się optymalnie i nic mi nie będzie dolegać, to jestem przekonany, że dam Legii dużo pozytywów.

Bartosz Kapustka wypowiadał się od 33:10 do 42:20 poniższego materiału.

Polecamy

Komentarze (37)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.