Bartosz Slisz
fot. Marcin Szymczyk

Bartosz Slisz: Czuję się gotowy na kadrę

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Studio Ekstraklasa

21.02.2023 10:00

(akt. 22.02.2023 11:03)

Bartosz Slisz był gościem programu Studio Ekstraklasa w Interii. Środkowy pomocnik Legii Warszawa mówił m.in. o meczu z Piastem Gliwice, czerwonej kartce, nieobecności w spotkaniu z Widzewem, Tomasie Pekharcie, Josue, reprezentacji Polski i transferze.

– Myślę, że w Gliwicach do ok. 82. minuty wyglądałem dobrze, ale czerwona kartka mogła nieco zamazać obraz. Kiedyś musiało się to przytrafić, to dopiera moja pierwsza czerwień w krótkiej karierze. Dużej złości chyba nie ma, bo wygraliśmy, chłopaki dowieźli wynik do końca, z czego się cieszymy. Sądzę, że z przebiegu meczu zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Piast miał dwie sytuacje Kamila Wilczka w końcówce, a poza tym jedynie słupek Patryka Dziczka z rożnego. Wiadomo, że ze stałymi fragmentami jest różnie, akurat w niedzielę udało nam się je wybronić i nie straciliśmy bramki. I w końcu wykorzystaliśmy rzut karny, z czym ostatnio bywało różnie.

– Życzyłem Josue, by strzelił gola z rzutu karnego, bo mu się to należało. Spytałem się go po meczu jakie było jego podejście do tej "jedenastki", gdyż bardzo mnie to ciekawiło. Mówił, że nie był zestresowany, a róg wybrał sobie przed uderzeniem, więc fajnie, że tak do tego podszedł. Patrzył do końca, bo Frantisek Plach robił jakieś dziwne ruchy na linii, ale wytrzymał wojnę nerwów i zdobył bramkę.

– Poprzeczka z Piastem? Piłka idealnie "siadła" mi na proste podbicie, ale niestety, nie wpadła do siatki. Była lekka złość, bo w tym sezonie jeszcze nie zdobyłem bramki. Mam nadzieję, że w końcu strzelę gola i będę miał trochę szczęścia.

– Gdy idziemy na bramkę, to czujemy, że możemy ją zdobyć. Nawet jeśli drużyna głęboko się cofnie, to jesteśmy w stanie wykreować sytuacje, czego nie potrafiliśmy w poprzednim sezonie. Myślę, że to spora różnica, po prostu czujemy wiarę w strzelenie gola.

– W meczu z Cracovią dwa razy odwracaliśmy wynik. Tak samo było w minionej rundzie, np. z Górnikiem Zabrze. Mimo że przegrywaliśmy 0:2, to w doliczonym czasie zrobiło się 2:2. Wewnątrz drużyny widzę to, że czuć wiarę, że możemy jeszcze wszystko odwrócić. Nawet jeśli jest zły rezultat.

– Bardzo żałuję, że nie zagram z Widzewem. To najważniejsze, kibicowskie spotkanie w sezonie, atmosfera na stadionie będzie gorąca. Nie chciałem dostać żółtej kartki z Piastem, druga poszła w niepamięć, bo to ta pierwsza spowodowała, że nie wystąpię w piątek. Już wtedy byłem świadomy, że zabraknie mnie w składzie na rywalizację z klubem z Łodzi, pojawiła się wewnętrzna złość, że będę musiał obserwować wszystko z trybun. Nie będzie to łatwe, ale będę wspierał kolegów, musimy zwyciężyć, nie ma innej opcji. Trzeba piąć się w górę.

– Po tym, jak usiadłem na ławce (jesienią – red.), rozpocząłem pracę z psychologiem. Dużo mi to dało, głowa się otworzyła. Myślę, że moja gra wygląda teraz zdecydowanie lepiej. Jestem przygotowany do każdego meczu. Cieszę się, że forma jest taka, a nie inna.

– Nie myślę mocno o reprezentacji. Uważam, że jeśli w każdym meczu będę miał równą formę, to po prostu zasłużę na powołanie. A czy tak będzie, czy nie, to większego wpływu na to nie mam. Sądzę, że czuję się gotowy na kadrę. Gdy w przeszłości dostawałem powołania, to byłem wtedy zupełnie innym zawodnikiem, patrzyłem na to wszystko inaczej.

– Przywitanie z Tomasem Pekhartem po jego powrocie było ciepłe, od razu mógł się czuć jak w domu. Spędził w Legii kawał czasu i wie, że gra w tym klubie to piękne uczucie, zdobywał bramki. Gdy wrócił, to nie zrobił nic innego, jak strzelił gola z Cracovią, w Gliwicach wywalczył rzut karny. Fajnie, że od początku jest z nami w grze i pomaga zdobywać punkty.

– Transfer? Mierzę wysoko i chciałbym spróbować sił jeszcze wyżej, więc na pewno o tym myślę. W tej kwestii może ciążyć mi 1,5 mln euro (tyle Legia zapłaciła za niego Zagłębiu Lubin – red.). Nawet jeśli chciałbym odejść, to dany klub musiałby za mnie zapłacić, co nie jest takie łatwe. Sądzę, że to jedyna sprawa, która może mnie lekko blokować. Przechodziłem na Łazienkowską przed koronawirusem. Wydaje mi się, że wówczas były nieco inne czasy, za piłkarzy się płaciło, potem zrobiło się trudniej. Zobaczymy, co będzie.

Polecamy

Komentarze (62)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.