Bartosz Slisz

Bartosz Slisz: Liczę na drugie mistrzostwo Polski z Legią

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com, Legia Warszawa

07.03.2021 10:30

(akt. 07.03.2021 09:41)

- Zdobyłem z "Wojskowymi" już jedno mistrzostwo Polski, a w tym sezonie liczę na drugie. Musi nam się udać! – mówił w rozmowie z legia.com zawodnik stołecznego klubu, Bartosz Slisz.

- Stawiam sobie zawsze jak najwyższe cele i dążę do ich realizacji. Gdy odchodziłem z Zagłębia wiedziałem, że potrzebuje właśnie takiej zmiany. Awans sportowy pozytywnie mnie nakręcał, co pozwalało mi na wyłączenie jakiejkolwiek presji. Byłem głodny kolejnych wyzwań, a to uczucie towarzyszy mi do teraz. Nie potrzebuje dodatkowej motywacji. Jestem piłkarzem Legii i to mi wystarczy. 

Jesteś zawodnikiem, który zaczynał grać bardziej jako typowa szóstka – odpowiedzialna głównie za destrukcje. Teraz trener Michniewicz chętnie widzi Cię na pozycji numer osiem, przez co możesz częściej uczestniczyć w akcjach ofensywnych. A gdzie na boisku woli występować Bartosz Slisz?

- Myślę, że mogę śmiało to powiedzieć. Osobiście czuje się lepiej na pozycji numer sześć, ale jeżeli wymaga tego sytuacja, to nie mam nic przeciwko grze jako odpowiedzialna również za zadania ofensywne ósemka. Aktualnie gramy takim ustawieniem, że najczęściej w meczach występują dwie szóstki lub też dwie ósemki. Lubię czasami wyjść wyżej i pomóc piłkarzom z formacji ofensywnych. Wiem, że mam wówczas zabezpieczenie z tyłu, a gdy wymaga tego sytuacja, to ja mogę zaasekurować kolegę z zespołu. W obie strony działa to naprawdę dobrze.

Mogę więc wnioskować, że formacji z trójką obrońców mówisz zdecydowanie tak?

- Jak najbardziej. Myślę, że większości zawodników ona odpowiada, ale nie będę wypowiadał się za całą drużynę (śmiech). Osobiście dobrze odnajduje się w tej formacji. Mam trochę mniej pracy w bocznych sektorach boiska. Nie muszę ich tak asekurować, bo oba skrzydła są mocno zagęszczone. Można powiedzieć, że pracuję bardziej na zasadzie „przód-tył”. Mi taka praca zdecydowanie się podoba. Widać, że tworzymy sobie sporo okazji i atakujemy większą ilością zawodników. Na dziś wygląda to naprawdę dobrze. 

Myślisz, że boiskowa niezłomność to twoja najmocniejsza cecha? 

- Taki mam po prostu charakter. Zbudowałem go poprzez długie lata ciężkiej pracy i wysiłku. Lubię czasami wykonywać tą czarną robotę i nie przeszkadza mi występowanie na boisku właśnie w takiej roli. Myślę jednak, że mam czasem więcej do zaoferowania niż myślą niektórzy ludzie. Potrafię dać dużo drużynie jeśli chodzi o ofensywę, zdobywając na przykład bramki. Z charakterystyki jestem zawodnikiem defensywnym, ale chętnie i coraz śmielej biorę udział w akcjach pod bramką naszych rywali. 

Mimo zawziętej i twardej gry, często na pograniczu faulu, w tym sezonie ligowym złapałaś jedynie dwie żółte kartki. To efekt wypracowanej umiejętności znajdywania się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie?

- Na pewno nie zawsze się to udaje, ale staram się być zawsze krok przed przeciwnikiem. Zawsze chcę czytać grę i przewidywać kolejne zagrania. Myślę, że każdego dnia coraz bardziej poprawiam ten aspekt. Jestem jednak impulsywnym piłkarzem i zdarzało mi się złapać kartkę za niepotrzebne dyskusje. Cieszę się, że w obecnym sezonie wyeliminowałem ten element. Mam nadzieję, że zostanie tak już do ostatniego spotkania.

Jesteś zawodnikiem, który jak już wchodzi w dyskusję, to ma w tym jakiś powód. Słyszałem, że boiskowe chamstwo jest czymś, co najbardziej cię denerwuje w futbolu.

- Nie wiem czy denerwuje mnie to najbardziej, ale na pewno mocno frustruje. Jeżeli takie działanie jest podparte ferworem walki, to nie mam z tym żadnego problemu. Chamskiego boiskowego zagrania jednak nie toleruję i nigdy tolerować nie będę. Dobrym przykładem może być tutaj sytuacja Luquinhasa w pucharowym meczu Pucharu Polski z Cracovią. Pamiętam, że Sergiu Hanca zaatakował wtedy Brazylijczyka, a ja natychmiast pobiegłem w jego obronie. Bardzo nie podoba mi się takie zachowanie. 

A co w takim razie, gdy kończy się mecz? 

- Bardzo często rozmyślam długo o meczu i analizuję jakie błędy popełniłem. Myślę również o tym, co w danym spotkaniu zrobiłem dobrze. Po meczu z Górnikiem Zabrze dzielą nas jedynie trzy dni od kolejnego starcia. Czasu na rozmyślanie nie ma więc za dużo i trzeba szybko przestawić głowę. Wiadomo, że po zwycięskich meczach człowiek ma więcej okazji do uśmiechu i radości. Gorzej jest wtedy, gdy doznajemy porażki. Sam po sobie wiem, jak bardzo potrafię być wówczas zły. 

Całą rozmowę z Bartoszem Sliszem można przeczytać w serwisie legia.com.

Z jakiego meczu to zdjęcie?

Jose Kante, Arvydas Novikovas
1/22 Z jakiego meczu to zdjęcie?

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.