News: Byli legioniści w Gdańsku

Byli legioniści w Gdańsku

Bartek Paradowski

Źródło: Legia.Net

19.03.2017 12:05

(akt. 07.12.2018 10:47)

Legioniści rozegrają w niedzielę spotkanie z trzecim zespołem Ekstraklasy, Lechią Gdańsk. Poprzednia konfrontacja zakończyła się zwycięstwem piłkarzy stołecznej drużyny, którzy pokonali przy Łazienkowskiej lechistów 3:0. Dużą siłą gdańszczan są w ostatnich tygodniach gracze mający za sobą piękne chwile spędzone w zespole Legii.

Patrząc na byłych legionistów, nadjłużej w Gdańsku występuje Jakub Wawrzyniak. Lewy obrońca do Gdańska przeniósł się dwa lata temu z rosyjskiego Amkaru Perm, gdzie występował przez rok. Wcześniej reprezentował barwy Legii od 2009 do 2014 roku z roczną przerwą na grecki Panathinaikos Ateny. W barwach warszawskiej drużyny rozegrał 174 spotkania, w których strzelił 11 goli i zanotował 23 asysty. Był pewnym punktem stołecznej drużyny na lewej stronie boiska, co nie umknęło poprzednim selekcjonerom reprezentacji Polski, w której rozegrał do tej pory 49 meczów. Z Legią zdobył sześć trofeów: cztery Puchary Polski, jeden Superpuchar i mistrzostwo kraju.


Prócz wspomnianych trofeów razem z Legią przeżywał fantastyczną przygodę w europejskich pucharach, która zaczęła się od sezonu 2011/12. Pamiętny mecz ze Spartakiem Moskwa, w którym od początku faworytami byli Rosjanie. Mecz przy Łazienkowskiej zakończył się remisem 2:2, a taki wynik stawiał rosyjską drużynę w lepszej sytuacji. W rewanżu na Łużnikach, miejscowi prowadzili przecież 2:0, mało kto wierzył w sukces legionistów. Skończyło się jednak sensacyjnym awansem stołecznego klubu, który wygrał to spotkanie 3:2, a zwycięska bramka padła w ostatniej akcji meczu, po dośrodkowaniu... "Wawrzyna".  To był wspaniały dwumecz, który "Rumiany" może na pewno miło wspominać.


Wawrzyniak wraz z kolegami poradzili sobie rónież w fazie grupowej Ligi Europy i awansowali do 1/16 finału, gdzie czekał na nich portugalski Sporting Lizbona. Pierwszy mecz w Warszawie zakończył się remisem 2:2, a wynik spotkania otworzył właśnie "Wawrzyn". Niestety rewanż w Lizbonie zakończył się porażką i piękna przygoda dobiegła końca.


Nie należy jednak zapominać, że Wawrzyniak był też kilkukrotnie bohaterem w meczach o Puchar Polski. W sezonie 2007/08 Legia mierzyła się w finale tych rozgrywek z Wisłą Kraków. Po bezbramkowym remisie zwycięzcę musiały wyłonić rzuty karne, w których "Wojskowi" pokonali "Białą Gwiazdę" 4:3, a decydującego karnego wykonał właśnie Wawrzyniak. Sytuacja powtórzyła się w 2011 roku, kiedy po remisie 1:1 z Lechem Poznań, również jedenastki wyłaniały zdobywcę Pucharu Polski. Legia wygrała konkurs rzutów karnych 5:4, a gwóźdź do trumny lechitom wbił nie kto inny jak Wawrzyniak.


W Lechii jest czołową postacią. W ciągu dwóch lat rozegrał tam aż 70 spotkań, w których zanotował 8 asyst. Jego występ przeciwko Legii jest pewny.


Kolejną postacią, która wcześniej dała o sobie znać przy Łazienkowskiej jest Rafał Wolski, po którym chyba każdy spodziewał się o wiele więcej. Jednak przez kontuzje i złe wybory nie udało mu się zabłysnąć w Europie. Nie należy go jednak skreślać, ponieważ ma dopiero 24 lata. Legię zna bardzo dobrze. Jego przygoda z „Wojskowymi” rozpoczęła się już od juniorskich drużyn. Do pierwszego zespołu trafił w 2010 roku, a 3 lata później odszedł do włoskiej Fiorentiny. W stołecznym klubie rozegrał 38 spotkań. Strzelił 8 goli i zanotował 4 asysty. Jego bramki nie były przeciętnej urody. Dla przykładu trafienie z meczu przeciwko... Lechii Gdańsk. Tą akcją zachwycali się niemal wszyscy eksperci i komentatorzy. W 56. minucie podbił piłkę "angielką" nad nogą Luki Vucko, a następnie z linii pola karnego potężną "bombą" trafił w sam górny narożnik bramki Małkowskiego. Futbolówka, zanim wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od poprzeczki.


Wolski nie ukrywa, że wciąż jest kibicem Legii, o czym wspomniał w wywiadzie dla „Polska The Times”. „Wciąż mogę powiedzieć o sobie, że jestem jej kibicem. Dorastałem w Głowaczowie, na Mazowszu, 100 kilometrów do Warszawy. Na podwórku wszyscy kibicowali Legii. Siłą rzeczy - ja też. Później jeszcze trenowałem w stolicy, tam ukształtowałem się jako piłkarz. Nie da się ukryć, że mam legijne DNA."


Pomocnik pół roku przed transferem do Fiorentiny był bliski przejścia do Borussii Dortmund. Zadecydowały detale. Włodarze niemieckiego klubu oferowali 4 miliony euro, zaś Legia chciała 4,5. „Ofert nie brakowało. Mogłem grać w Niemczech w Borussii Dortmund albo Moenchengladbach, Werderze Brema. Z Francji chciało mnie Girondins Bordeaux. Bliski byłem podpisania kontraktu z Red Bull Salzburg – wspomina Wolski na łamach "Polski The Times"  Do Włoch trafił nieprzygotowany, przez całą rundę jesienną leczył kontuzje. Ciężko było mu przebić się do składu, musiał rywalizować z takimi piłkarzami jak Borja Valero, Matias Fernandez , David Pizzarro, Alberto Aquilani czy Joaquin. Udało mu się zadebiutować jeszcze w sezonie, w którym został zawodnikiem Fiorentiny.


W następnym sezonie było już lepiej, ponieważ wystąpił w 15 spotkaniach, w których zdobył bramkę i zanotował 2 asysty. To jednak nie wystarczyło by na stałe zaistnieć w Fiorentinie, dlatego w następnym sezonie został wypożyczony do włoskiego Bari, gdzie nie zrobił furory, a następnie do KV Mechelen, w którym w 27. meczach strzelił dwa gole i zaliczył jedno kluczowe podanie. Zimą ubiegłego roku został kolejny raz wypożyczony. Tym razem do krakowskiej Wisły, gdzie zawodnik odżył. W czternastu spotkaniach zdobył 4 bramki i zanotował 9 asyst! Wisła nie miała jednak pieniędzy, by wykupić Wolskiego, dlatego ten wrócił do Fiorentiny, z której odszedł właśnie do Lechii Gdańsk. Do tej pory w 24 meczach dla "Biało-zielonych" strzelił 2 gole i zaliczył cztery kluczowe podania.


Teraz czas na zawodnika, na którym Legia zarobiła już dwukrotnie. Mowa tu o Arielu Borysiuku, który pierwszy raz występował w stołecznej drużynie od 2008 do 2012 roku, zaś drugi raz w ubiegłym roku, w którym w końcu zasmakował mistrzostwa Polski. Ma też na koncie z Legią cztery Puchary Polski i jeden Superpuchar. By osiągnąć to wszystko w warszawskim zespole musiał rozegrać 137 spotkań, w których zdobył 4 bramki i zanotował tyle samo asyst.


Borysiuk pierwsze kroki stawiał w młodzieżowej drużynie TOP 54 Biała Podlaska, czyli klubie, z którego ściągnięto również Sebastiana Szymańskiego. „Vizir” do tej pory jest najmłodszym strzelcem stołecznej drużyny dzięki bramce zdobytej w meczu z Odrą Wodzisław.


Po czteroletniej przygodzie Borysiuk zdecydował się na transfer do niemieckiego FC Kaiserslautern, jednak podobnie jak Wolski, nie zrobił za granicą dużej kariery. W Niemczech rozegrał 47 spotkań, w których zanotował 3 asysty. Dwa lata później został wypożyczony na pół roku do rosyjskiej Wołgy Niżny Nowogród, w której wystąpił tylko w 4 meczach. Później został wypożyczony do Lechii Gdańsk, gdzie udowodnił, że potrafi grać w piłkę. Gdański klub postanowił go wykupić. Dobre występy Borysiuka poskutkowały powrotem do warszawskiej drużyny, jednak tylko na pół roku, ponieważ latem został sprzedany do angielskiego QPR. W tym roku wrócił do Gdańska, gdzie znów jest kluczowym zawodnikiem. Do tej pory zagrał w czterech ligowych spotkaniach i zdobył bramkę przeciwko Cracovii.


Ostatnim zawodnikiem jest Dusan Kuciak, który rok temu odszedł z Legii do angielskiego Hull. Podobnie jak poprzednicy wielkiej kariery za granicą nie zrobił. W stołecznym klubie był pewnym punktem drużyny, rozgrywając 192 spotkania, w których 80 razy zachowywał czyste konto. Legioniści ze Słowakiem w składzie zdobyli 3 mistrzostwa Polski i 4 Superpuchary. Dusan debiutował w Moskwie, przeciwko Spartakowi. Spora część kibiców obawiała się występu Słowaka, ale jak się okazało dał radę, a legioniści pokonali Rosjan 3:2 i awansowali do Ligi Europy. To indywidualista, który w odmienny sposób przeżywa mecz. Sam do siebie mówi, by zachować skupienie, często nerwowo reaguje na sytuacje. Kolegów z klubu traktuje głównie jak współpracowników.


Zimą na skutek podpisania umowy przez Legię z Radosławem Cierzniakiem zdecydował sie na transfer do Hull. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała jednak jego plany, Kuciak przez rok pobytu w Anglii rozegrał tylko jedno spotkanie. Po roku rozwiązał kontrakt z Hull i podpisał półroczny z Lechią. Jak sam jednak twierdzi w rozmowie z portalem „Sportowe Fakty” nie jest to dla niego krok w tył: „W Hull City rozegrałem jeden oficjalny mecz. Z tego względu powrót do Polski nie jest dla mnie krokiem w tył. Lechia jest ambitną drużyną. Po rozmowach z trenerem Nowakiem zdecydowałem, że chcę przyjść do Gdańska i zrobić coś fajnego. Mam swoje ambicje.”


Obecnie w Lechii Kuciak jest pewnym punktem gdańskiej drużyny, którą zdążył już uratować w opresji. Występ Słowaka przeciwko Legii jest pewny, jednak na boisku nie będzie sentymentów. 

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.