Yuri Ribeiro Carlitos

Carlitos: Chętnie wypełnię kontrakt i zostanę tu na trzy lata

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Canal+

26.09.2022 23:59

(akt. 29.09.2022 15:14)

- Czy decyzja o powrocie do Legii była prosta? Biorąc pod uwagę to, jakie miałem opcje, była to najłatwiejsza i najlepsza opcja. Żadnym sekretem nie jest to, że darzę Legię dużym uczuciem i że w Warszawie czuję się świetnie. Gdy pojawiłem się w klubie, wszyscy się ucieszyli na mój widok, pojawiło się mnóstwo pozytywnych haseł ze strony kibiców czy działaczy. Pokazali, że im zależy - opowiada w rozmowie z Canal+ napastnik Legii, Carlitos.

- Rozmowę można obejrzeć w CANAL+ online

- Kiedy doszło do pierwszego kontaktu z Legią, kiedy z ofertą zadzwonił dyrektor sportowy Jacek Zieliński? Byliśmy w kontakcie od dawna, co nie jest żadną tajemnicą. Z dyrektorem byłem w kontakcie w zasadzie od momentu, gdy został nim mianowany... Kłopotem miały być kwestie finansowe? W przypadku transferów pieniądze zawsze są problemem. Tak samo jak i w życiu. Ale mnie nie zależało na kasie i dlatego też udało się wszystko załatwić. Czy musiałem coś poświęcić? Tak, nawet wiele rzeczy. Jestem człowiekiem, który lubi okazywać wdzięczność. Dbam o swoich, a Legię uważam za swoją drużynę, za coś więcej niż klub. Czułem, że powinienem mu pomóc i cieszę się, że mi się to udało. Tak, to prawda, że miałem oferty z innych klubów, lepsze finansowo. Dokładnie z trzech klubów, wszystkie z Polski. Nie chcę ujawniać nazw, bo jestem poważnym człowiekiem, ale były to oferty z trzech konkretnych klubów zarządzanych przez dobrych ludzi. I choć z zewnątrz może się to wydawać skomplikowane, to dla mnie decyzja była prosta. Są w życiu chwile gdy długość czy wysokość kontraktu nie jest najważniejsza. I to był jeden z takich momentów. Przestaję myśleć o innych propozycjach czy liczbach, które są na papierze. W głowie mam tylko chęć przywrócenia klubu na szczyt i powrotu do miejsca, w którym czułem się szczęśliwy. To naprawdę było dla mnie proste, decyzję o powrocie do Legii podjąłem błyskawicznie. I podjąłem ją sam, nie konsultowałem jej z nikim, nawet z najbliższymi. Żonie nic nie mówiłem, ale wiedziałem, że miała znakomite wspomnienia z Warszawy.

- Legia to jeden z największych klubów w Europie. Gdy ktoś mówi, że przesadzam to pytam ile ośrodków treningowych zwiedził, w ilu klubach grał i na ilu stadionach oraz ilu miał trenerów i prezesów. I dalej tłumaczę, że jeśli miałby możliwość porównania ośrodka treningowego Legii z innym, to wtedy zrozumiałby, że nie przesadzam, tylko mówię z sensem. Rozmawiamy w Legia Training Center. Rozejrzyj się. W Hiszpanii ale i w wielu innych krajach, prawie nikt nie ma takiego ośrodka. Jestem gotowy się o to założyć praktycznie o wszystkie pieniądze. Tu mamy wszystko na topowym poziomie. Mamy mnóstwo boisk, także do piłki plażowej. Są restauracje, hotel, miejsce do fizjoterapii, siłownię, basen, jacuzzi, To z zewnątrz wygląda bardziej niż jakiś resort niż ośrodek treningowy.

Carlitos

- Po pierwszym golu po powrocie w Mielcu pocałowałem herb klubu na koszulce. Uważałem, że tak należy zrobić. Od dawna miałem taki zamiar. Identyfikuję się z jej wartościami, które staram się przekazywać na boisku jak i w życiu prywatnym. Czuję się częścią Legii i jestem z tego powodu naprawdę dumny. Potem były dwa gole w Niecieczy, ale ważniejsze od tego, że zdobyłem bramki było to, co one oznaczały dla drużyny. Trzy punkty w Mielcu i awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. To mnie uszczęśliwia. Gole są wyłącznie dodatkiem. Strzelam je codziennie i będę to robić aż do końca kariery. Ale radością napawa mnie to, że mogłem pomóc drużynie w zdobywaniu punktów. Na przestrzeni kariery cele osobiste zdążyłem już spełnić, teraz mają one dla mnie mniejsze znaczenie. Tym co się liczy jest dobro klubu i jego sukcesy.

- Mogę strzelić w tym sezonie 16 czy 36 goli, ale jeśli nie zdobędziemy mistrzostwa Polski, to te gole nie będą miały żadnego znaczenia. To jeden z powodów, dla którego identyfikuję się z Legią. Klub jest ważniejszy od piłkarzy, którzy dla niego grają. Legia ma być wielka, a wielka będzie tylko wtedy, jeśli będzie wygrywać. Czuję się świetnie pod względem fizycznym. Nieco ponad rok temu odmieniłem swoje życie pod kątem diety czy sposobu myślenia. Dzięki temu czuję się młodszy. Nie męczę się tak szybko jak kiedyś i nie musze tego mówić ja. Wystarczy zapytać lekarzy lub spojrzeć na wyniki, które są znacznie lepsze od tych, jakie miałem mając 27 lat. Teraz mam 32 lata, ale w dzisiejszym futbolu wiek nie ma tak wielkiego znaczenia. Gdyby było inaczej, to Robert Lewandowski nie trafiłby do Barcelony. Gadanie o tym jest po prostu głupie. Dziś piłkarze bardzo o siebie dbają. Wokół zawodników jest na tyle dużo lekarzy czy fizjoterapeutów, że spokojnie można kontynuować karierę do czterdziestki.

radość Legii Yuri Ribeiro Josue Pesqueira Carlitos

- Radosław Cierzniak czy Igor Lewczuk przyznawali, że mnie nie lubią lub, że życie ze mną do łatwych nie należy? Rozmawiamy o piłkarzach, którzy gdy byłem w Legii praktycznie nie grali. Dziwię się, że Cierzniak powiedział coś takiego, bo mieliśmy bardzo dobre relacje. Robiliśmy sobie sporo zdjęć. Wiem, że uznał mnie za indywidualistę, ale czasem właśnie indywidualne akcje są w stanie zdecydować o wyniku meczu. W tej kwestii nie mam sobie nic do zarzucenia. Radek trenował z nami cały czas, ale praktycznie nie grał. Rozumiem, że z jego punktu widzenia sytuacja mogła wyglądać inaczej. Igor natomiast był stoperem, też nie grał regularnie. Nie mieliśmy wiele kontaktu, bo on zajmował się przede wszystkim swoimi dwoma, trzema kumplami i nie rozmawiał z zagranicznymi piłkarzami. Gdyby było inaczej, to zaprosiłbym go do domu, byśmy razem spędzili czas, zjedli kolacje i pogadali. Tak jak zapraszałem innych zawodników. Tak czy inaczej Radek i Igor to dwaj fajni chłopacy. Tyle, nie mam nic do dodania w tej kwestii, bo każdy może mieć swoją opinię.

- Czy czuję się gwiazdą i oczekuję przywilejów? Przywilejów nie. Bycie gwiazdą wiąże się z odpowiedzialnością. A w piłce odpowiedzialność to strzelanie goli, asystowanie czy pomaganie drużynie w wygrywaniu. W zespole każdy ma do odegrania swoją rolę. Mamy ludzi, którzy się nie odzywają i takich, którzy bezustannie gadają. Mamy ludzi przebojowych i mniej przebojowych. Jesteśmy mieszanką charakterów, które trzeba połączyć by klub trafił w miejsce, na które zasługuje. Opinie Radka i Igora szanuje, ale ich nie podzielam. Ale też rozumiem, że pracując w telewizji porusza się różne tematy, w tym również mój.

- Dlaczego w 2019 roku zdecydowałem się odejść z Legii? Nie mogę wiele na ten temat powiedzieć, bo to też temat w którym uczestniczył klub. Prawdę mówiąc, początkowo nie chciałem odejść. Odrzucałem oferty, które przychodziły. Ale później wydarzyły się pewne rzeczy i w ówczesnych okolicznościach trzeba było działać. Szczególnie, że działacze Al Wehdy naciskali i podwyższali stawkę. Miałem dwuletni kontrakt, a Legia nie zdobyła mistrzostwa i nie zagrała w pucharach. Pojawiła się presja ekonomiczna, a ten temat jest niezwykle ważny. Klub zarobił na moim transferze prawie dwa miliony euro i nie musiał wypłacać mojej pensji. Z tego punktu widzenia chęć sprzedaży mnie była zrozumiała. Zaakceptowałem propozycję z Emiratów i odszedłem. Chodziło bardziej o sprawy finansowe, ale nigdy nie chciałem odejść z Legii. Jakie są moje relacje z trenerem Aleksandarem Vukoviciem? Nie umiem odpowiedzieć co się wtedy stało – naprawdę. Nie mam żadnego problemu z Vuko. Gdyby wszedł teraz do pokoju, normalnie byśmy się przywitali i pogadali. Nie ma między nami żadnego konfliktu. Jasne, nie podobało mi się to, że nie wpuścił mnie nawet na 10 czy 15 minut gry w starciu rewanżowym z Rangersami. Uważałem, że pod koniec dwumeczu mógł mnie wykorzystać, że mogłem wówczas pomóc drużynie awansować do Ligi Europy, co byłoby czymś wielkim. To mnie zasmuciło, ale podkreślam – nie mam żadnego problemu z Vukoviciem jako trenerem czy człowiekiem. To nie moja wina, że wytworzyła się jakaś absurdalna narracja. Powtórzę – nie podobała mi się jego decyzja sportowa, skupił się na trzymaniu mnie poza składem, choć uważam, że najlepszym rozwiązaniem dla klubu byłoby wpuszczenie mnie na boisko. Boli mnie to, bo potrzebowaliśmy tylko jednego gola. Myślę, że gdyby wówczas myślał o dobrze zespołu i przestał skupiać się na swojej filozofii, mógłby pomóc drużynie. Ale to tyle z problemów z Vuko, zwykła decyzja sportowa. Nie ma mowy o żadnej debacie czy hasłach o tym, że się pokłóciliśmy. Dwa tygodnie wcześniej strzelałem gole w lidze czy pucharach – np. w meczach z Europą. Było wszystko OK, ale później mnie odstawił. To jego prawo i decyzja, ale nigdy się nie pokłóciliśmy. Mieliśmy normalne relacje i nie mam nic przeciwko niemu. Vuković nie lubił mnie jako piłkarza, nie pasowałem mu do filozofii z jakiegoś powodu – sportowego lub innego. To już nie mnie oceniać. Ma do tego prawo, jest trenerem. Nie walczyłem z nim, nie byliśmy skłóceni. Ale gdyby ktoś inny prowadził Legię, pewnie zostałbym w klubie. Nie tłumaczył mi dlaczego nie gram i nie musiał tego robić. Kiedy grałem, też mi niczego nie tłumaczył. On jest szefem i ma swoje zadania. Z trenerami już tak jest. Kiedy idzie im dobrze, pracują w klubie przez długie lata, kiedy nie osiągają wyników, to tracą pracę. Ale powtarzam, nie mam żadnego problemu z Vukoviciem jako trenerem. Jedyny problem jaki z nim miałem, to ten sportowy. Ani ja, ani kibice czy inni eksperci nie rozumieli, dlaczego odstawił mnie w momencie, gdy walczyliśmy o Ligę Mistrzów. Gdybym miał problem z Vuko jako człowiekiem, to zapukałbym do jego drzwi i bym mu o tym powiedział.

- Jakiego meczu spodziewam się z Lechem w Poznaniu? Podobnego do tych z przeszłości. Starcia trudnego, wyrównanego, w którym na początku nic się nie dzieje. Miałem przyjemność ogrania Lecha i to zwycięstwo smakuje świetnie. Ale stadion w Poznaniu to trudny teren, kibice też tam mocno napierają. Musimy pokazać kim jesteśmy i wyjść na boisko z myślą, że mamy wygrać to spotkanie. Strzeliłem dwa gole Lechowi w przeszłości, oba w barwach Wisły. Przede mną wyzwanie, ale takie w kontekście zdobycia punktów przybliżających do mistrzostwa. Interesuje mnie tylko to, co pomoże drużynie w osiągnięciu celu. Liczy się tylko klub. Niedawno przegraliśmy z Rakowem 0:4, ale nie jest tak, że w jednym tygodniu jesteś faworytem do mistrzostwa Polski, a w drugim walczysz o utrzymanie. To trudny, długi wyścig. Ten, kto będzie na szczycie najdłużej, sięgnie po mistrzostwo. Z Lechem nie zagra Josue, to dla nas kluczowy piłkarz, który wiele wnosi do drużyny. Szkoda, że go nie będzie. Dobrze się dogadujemy, razem jemy posiłki. To mój najbliższy kolega w szatni, mówi w tym samym języku. Podobnie jak Yuri, ale dogaduje się ze wszystkimi w szatni – i z Polakami i piłkarzami zagranicznymi. Mamy doskonałą atmosferę. Ja i Josue mamy charakter, jeśli rozdzieli się dwóch takich zawodników, wszyscy przegrywają. Ale jeśli umiesz ich zjednoczyć, to wszyscy wygrywają.

- Podpisałem z Legią kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia. Jeśli będzie to zależało ode mnie, zostaną tu na trzy lata. Jest mi tu naprawdę dobrze. Jeśli czujesz się świetnie poza boiskiem, to widać to również na murawie Dlatego nie chcę odchodzić.

- Rozmowę można obejrzeć w CANAL+ online

Polecamy

Komentarze (94)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.