Cezary Miszta

Cezary Miszta: Nie sądzę bym zatrzymał się w rozwoju

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: TVP Sport, sport.tvp.pl

02.02.2022 13:00

(akt. 02.02.2022 13:18)

– Dobrze, że runda jesienna już się skończyła. Mogliśmy zresetować głowy, a w Dubaju intensywnie pracowaliśmy. Jestem przekonany, że przygotowania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie pójdą na marne. Wiosna musi być znacznie lepsza – mówił w rozmowie z TVP Sport bramkarz Legii Warszawa, Cezary Miszta.

– Bolały mnie słowa, że wybieramy sobie mecze. Jesteśmy profesjonalistami i naprawdę nie da się zrobić tak, że wychodzisz na boisko i nie chcesz wygrać. Kiedy zaczyna się mecz, to każdy chce dać z siebie maksimum, a na koniec cieszyć się ze zwycięstwa. Dla mnie teoretycznie zaczynało się obiecująco, ale w meczu o Superpuchar złamałem nos. Doznałem kontuzji, musiałem pauzować, a potem wracać do dyspozycji. Inaczej jest, gdy zacznie się dobrze i potem dokonuje się tylko progresu. Gorzej, gdy start będzie słaby i trzeba rozpocząć gonitwę z formą. Były też mecze, w których cały zespół prezentował się słabo. W innym momencie zapewne nie mówiłoby się o najgorszym Miszcie... Ale jestem bramkarzem, a ta pozycja ma to do siebie, że łatwo znaleźć się na świeczniku.

– Były piękne momenty, jak mecz z Leicester City. Spotkanie, które każdy kibic zapamięta na długo. Ale pamiętam też rywalizację z Rakowem Częstochowa, kiedy zostałem skrytykowany tak mocno, jak tylko da się to zrobić na świecie. Mam za sobą rundę pełną emocji i różnych uczuć. To jednocześnie czas, który załatwił mi pełen bagaż doświadczeń. Rollercoaster… to dobre słowo. Ale jestem pewien, że cała jesień przyniesie pozytywne skutki w przyszłości. Wystarczy sobie wyobrażać młodego bramkarza z moimi doświadczeniami z ostatnich miesięcy, a golkipera, który nie ma za sobą takich przeżyć. Na pewno wzmocni mnie to psychicznie i sprawi, że będę odporniejszy na podobne rzeczy.

- Mecz z Leicester... Piłka uderza w kolano, potem wpada w ręce... Wszystkie mecze w Lidze Europy były gigantycznym doświadczeniem, to kapitał. W tych rozgrywkach cały zespół miał większy luz pod względem psychicznym. Nie byliśmy faworytami, uciekaliśmy od nagonki i potrafiliśmy prezentować się z dobrej strony. Strasznie żałuję, że nie udało nam się wyjść z grupy, bo początek był fantastyczny. Nikt nie uwierzyłby przed startem rozgrywek, że po dwóch spotkaniach będziemy mieli na koncie sześć punktów.

- Mój rozwój mogła mocno przyhamować kontuzja, której doznałem trafiając na wypożyczenie do Zagłębia Sosnowiec. Musiałem pauzować przez około cztery miesiące. Czułem się dobrze, miałem regularnie grać w pierwszej lidze, a ostatecznie pozostało mi mierzenie się z rehabilitacją barku. Sądzę, że potem znów miałem dobre momenty. Czy zatrzymałem się w rozwoju? Nie wiem, ale chyba nie sądzę, że tak jest... Wydaje mi się, że wykonywałem kolejne kroczki, które sprawiały, że notowałem progres umiejętności. Nie wiem co będzie dalej. Miałem indywidualną rozmowę z trenerem Vukoviciem. Wiem czego ode mnie oczekuje i jakie ma do mnie podejście. Znam wymagania, zadania i cele. Skupiam się przede wszystkim na pracy i wierzę, że to droga do występów.

– Co się zmieniło po pojawieniu się trenera Vukovicia? Sytuacja się ustabilizowała. Na pewno trener robi wszystko, żebyśmy byli grupą, która chce ze sobą przebywać i mieć ze sobą kontakt. Nie jest ważne, czy kogoś się lubi czy nie, ale mamy się wzajemnie szanować i chcieć spędzać ze sobą czas. To wszystko się udaje. Nie powiem, że atmosfera była wcześniej zła, niech to tak nie brzmi, ale przywracane jest to, co znaliśmy z przeszłości. To, że Legia jest jedną i wielką rodziną. Trener Vuković chce, by poza treningiem i ciężką pracą, inne rzeczy nie zajmowały naszych głów. Tak było w Dubaju, gdzie kluczową rzeczą było zbudowanie formy na rundę wiosenną.

– W Dubaju bardzo mocno pracowaliśmy pod względem motorycznym. Nie da się wszystkiego zobaczyć w trakcie okresu przygotowawczego. Trener Vuković przywiązuje dużą uwagę do gry defensywnej, zależy mu na odpowiedzialności w obronie. Doskonale pamiętam poprzednią kadencję szkoleniowca i Legia nie traciła wtedy wielu bramek. Sądzę, że teraz będzie podobnie. Wydaje mi się, że tamten czas będzie w pewien sposób wpływał na obecny zespół.

Całą rozmowę z Cezarym Misztą można przeczytać w serwisie sport.tvp.pl.

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.