Chwaleni Furman i Wawrzyniak
19.11.2012 08:59
- Dominik dobijał się do składu i mówiłem mu, że ma umiejętności, by grać na wysokim poziomie. Chciałem się tylko przekonać, czy poradzi sobie z presją i odpowiedzialnością. Nie było lepszego momentu, by dać mu szansę. Był najlepszy na boisku - mówił Urban. I dodał, że nawet gdyby Ivica Vrdoljak zdążył wyzdrowieć, Furman i tak zagrałby w podstawowej jedenastce. Furman rozbijał akcje poznaniaków znakomicie. Odbiór piłki w jego wykonaniu nie polegał wyłącznie na faulu, kopnięciu w aut albo kilkunastometrowym wślizgu. Natarcia lechitów przerywał tak inteligentnie, że Legia natychmiast ruszała z kontratakiem. I zanim poznaniacy zorganizowali się w defensywie, goście mieli okazję do zdobycia bramki.
- Skąd miałem tyle sił biegać? Przyznam się szczerze, że sam się dziwiłem, skąd te siły. Chyba nazwa rywala i jego stadion sprawiły, że mogłem dać z siebie więcej. Ta publika motywowała do jeszcze cięższej pracy. Lech Poznań wywołuje u mnie wielkie emocje. Od wieku juniorskiego te mecze były dla mnie priorytetem. Trzeba było pokazać Lechowi miejsce w szeregu. Zagrałem dobry mecz, ale muszę tę formę potwierdzać w kolejnych. Życzyłbym sobie, aby tylu kibiców przychodziło na każde spotkanie, szczególnie tak wrogo nastawionych, bo w takich warunkach aż chce się grać - komentował swoją grę sam Dominik Furman.
Jakub Wawrzyniak w piątek trenował po raz pierwszy od tygodnia. Gdyby Legii nie czekał mecz z Lechem, nie ryzykowałby pogłębienia się urazu kolana. Jednak "Rumiany", najmocniej eksploatowany z piłkarzy Legii w ostatnich sezonach, zacisnął zęby i zagrał. Dwoma zagraniami zapewnił swojej drużynie spokój. Najpierw świetnie asystował przy bramce Jakuba Koseckiego. 40-metrowe podanie było tak dokładne, że 22-letni skrzydłowy tylko trącił piłkę i jego zespół prowadził. Na 2:0 podwyższył już sam Wawrzyniak, włączając się do akcji ofensywnej. W końcu odzyskał świeżość. Uraz kolana nie był jego jedynym problemem, przede wszystkim lewy obrońca był przemęczony. Badania wykazywały przeciążenie organizmu, tygodniowy odpoczynek zdecydowanie mu pomógł.
- Powiedziałem po meczu, że jak mamy tak grać, a ja strzelać i asystować, to niech to kolano mnie boli. W szatni zrobiłem sobie przed spotkaniem próbę. Kolano bolało, ale przed takimi meczami o takich rzeczach się zapomina. Najbardziej podoba mi się to, że spotkanie było transmitowane w trzech telewizjach, trybuny były pełne, drużyny stworzyły wiele sytuacji, to świetna promocja polskiej ekstraklasy - ocenił "Wawrzyn".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.