Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz: Legia ma być uporządkowana, nie może być na boisku chaosu

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: sport.tvp.pl

21.12.2020 08:55

(akt. 21.12.2020 08:58)

- W sobotę na spotkaniu z prezesem i dyrektorem sportowym omawialiśmy każdego zawodnika indywidualnie: co zrobił i może dalej zrobić dla Legii Warszawa. Rozmawialiśmy o przyszłości, piłkarzach, którym kończą się kontrakty. W związku z tym dyskutowaliśmy też o tych, z którymi możemy się rozstać. Od razu zaznaczam, że nie było to coś, co będzie w pełni wiążące. Raczej ogólne wnioski, które zostaną spisane i usystematyzowane. Nie zostało jeszcze ustalone, kto odejdzie, a kto ma trafić na Łazienkowską - opowiadał trener Legii Czesław Michniewicz, na spotkaniu z dziennikarzami, cytowany przez TVP Sport.

- Za pół roku dwunastu graczom wygasną kontrakty. To łatwy i trudny moment dla klubu. Nie musisz płacić odpraw, zawodnicy odchodzą. Trudność wynika z tego, że trzeba mieć innych, którzy będą gotowi na te miejsca. Nie jest tak, że dwunastu odejdzie i przyjdzie. Teraz zostaje ustalenie, kogo najbardziej z tej grupy chcemy.

Ostatnio na ustach wszystkich jest Joel Valencia i jego rozczarowująca forma.

– Wszyscy musimy się zastanowić, co dalej. To trudny temat. Valencia może grać na kilku pozycjach i nawet na nich grał. Problem w tym, nie ma co tego ukrywać, że na wszystkich wypadł co najwyżej średnio. Przy założeniu, że zdrowi będą Kapustka, Karbownik, Slisz, Martins i Gwilia, Valencii może być trudno o grę w środku pola. Do tego dochodzi perspektywa, że nie możemy go wykupić. Na skrzydłach są choćby Luquinhas czy Wszołek, a ten drugi będzie mocno walczył, bo kończy się jego kontrakt. Żadne decyzje jeszcze nie zapadły, ale naprawdę musimy się dobrze zastanowić, co będzie najlepsze z punktu widzenia interesu klubu, ale też samego Valencii. Może gdyby strzelił 10 goli, człowiek w ogóle teraz by o tym nie myślał. Tak jednak nie było, choć powtarzam: żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Spójrzmy na to z punktu widzenia Brentford, które oddaje zawodnika na wypożyczenie, gdzie ten mało gra, a zaraz może grać jeszcze mniej. Jaki ma w tym interes? Żaden. Anglicy mogą się uprzeć i powiedzieć, że ma zostać do końca. Tylko nikt na tym nie skorzysta: ani kluby, ani piłkarz.

Artur Boruc zawsze budzi zainteresowanie, a jego umowa wygasa z końcem sezonu.

– Rozmawiałem z nim ostatnio i pytałem, jakie ma plany co do swojej kariery. Czy chce już ją skończyć po sezonie? Boruc odpowiedział mi jasno: "trenerze, wszystko tak naprawdę zależy od zdrowia. Jeśli ono dopisze i ktoś będzie mnie chciał, to będę grał dłużej". Po trzech miesiącach wspólnej pracy jestem bardzo zadowolony. Cieszy mnie jego podejście, zaangażowanie, ale też, a może przede wszystkim, forma sportowa. Potrafię sobie wyobrazić, że Artur dla Legii będzie kimś takim, kim Gianluigi Buffon jest dla Juventusu, że wciąż będzie grał po czterdziestym roku życia. Nie wiem, czy w każdym meczu, bo przecież mamy w zespole też młodego Cezarego Misztę, który jest szykowany do zastąpienia Artura. Nie znaczy to, że miałoby go już z nami nie być. Miszta wciąż może się od niego wiele nauczyć. Sam Boruc może wiele pomóc w trudniejszym momencie, a i takie pewnie będą.

Jak liczna kadra potrzebna jest w rundzie wiosennej?

– Mamy 31 zawodników, a w ostatnim meczu nie mogliśmy skorzystać z ponad piętnastu piłkarzy. Moim zdaniem na rundę wiosenną powinien nam wystarczyć skład złożony z 24 graczy. Kadra przy okazji walki o europejskie puchary musi być szersza, ale to kosztuje. Nie ma przy tym sensu myśleć zbyt mocno o odległej przyszłości, bo nigdy nie wiadomo co jeszcze zdarzy się wcześniej.

Kogo potrzeba Legii? Jakie pozycje chciałby pan wzmocnić?

– Mamy wielu obrońców. Są w klubie Lewczuk, Wieteska, Jędrzejczyk, Astiz, Macenko i Mosór. Mamy sześciu graczy, których utrzymujemy na kontraktach. Ze skrzydłowymi jest większy problem. Przydałby nam się dodatkowy gracz na boku. Podobnie jest z atakiem, gdzie mógłby nas wspomóc gracz o innej charakterystyce niż Pekhart. Nie chodzi mi o Jakuba Świerczoka, ale o zawodnika podobnego typu. Taki, który sam wypracuje sobie sytuację, będzie mógł rywalizować o prostopadłą piłkę, a także pokaże dynamikę i umiejętność dobrego wykończenia. Trudno znaleźć takiego piłkarza. W odwodzie są młodzi gracze: Włodarczyk, Rosołek czy Kostorz.

Wśród kandydatów do transferu padły nazwiska Bartosza Salamona czy Jakuba Kiwiora.

– Nie znam osobiście Salamona i nie wiem, skąd wypłynęła taka informacja. Widziałem jego mecze we Włoszech i jest doświadczonym zawodnikiem z ligi, w której futbol jest uporządkowany. Wiem także, że w czerwcu kończy się jego kontrakt ze SPAL. Jest ciekawym graczem, może nawet łakomym kąskiem. Kilka dni temu powiedziano mi, że chciałby wrócić do Polski, ale nie oznacza to, że wcześniej rozmawialiśmy na jego temat. Nasz dział skauting nie prowadził obserwacji Salamona. Natomiast Jakub Kiwior to piłkarz, którego nie jesteśmy w stanie wyciągnąć ze Słowacji. Wiem, że plan na niego to sprzedaż gracza do zachodniej ligi. Żylina chce drogo sprzedawać zawodników.

Problem ze skrzydłowymi uwidocznia się jeszcze mocniej.

– Na dobrą sprawę mamy tylko Wszołka i Cholewiaka. Dodatkowo trenuje z nami Skibicki. Mogą tam też zagrać Luquinhas czy Kapustka. Nie mamy wielu piłkarzy na zmianę, choć najwięcej się tam biega. Paweł to zawodnik, który potrzebuje wiele energii w trakcie spotkania. Widziałem momentami, że brakowało mu oddechu. Dodatkowo był po koronawirusie…

Wiadomo, że to już nierealne, ale w październiku polował pan na Mateusza Bogusza. Czym aż tak urzekał?

– Chcieliśmy Mateusza Bogusza z Leeds. Do ostatnich chwil decydowało się, czy do nas trafi. Ostatecznie klub wybrał wypożyczenie do Hiszpanii. To typ zawodnika, który idealnie by do nas pasował. Cały czas jest w ruchu, Bielsa nauczył go, by wbiegać w wolne korytarze. Daje bardzo wiele opcji. Tak też gra Kapustka, tak próbuje grać Karbownik. I o to mi chodzi. Nie chcemy grać piłki tylko do nogi, bo w taki sposób zagrywają hokeiści.

Kto byłby idealnym odwzorowaniem potrzebnego napastnika?

– Fernando Torresa. Szybki, potrafiący grać głową i wychodzący do prostopadłych podań. Hiszpan potrafił też uderzać obiema nogami.

Dużo emocji wokół młodzieży budzi kwestia Ariela Mosóra. Ma kontrakt do końca sezonu, potrzeba kilkudziesięciu minut do przedłużenia, ale… nie widać na razie, by był dla was dobrym wyborem.

– Jest ciśnienie, dużo mówi się o Mosórze. To fajny chłopak, zdolny, do tego kadrowicz. Bardzo chwalił go Marcin Dorna, w którego kadrze przerastał wszystkich konkurentów. Miał do tego mocny skok, który mocno mu pomagał. Nie odbieram mu szans, bo Pazdan nie był wysokim graczem, ale występował w kadrze. Ale czy na koniec dnia sprzedano go za wielkie pieniądze? Przedstawiciele poważnych lig uważali go za zbyt małego. Dorna przyznawał, że testował Mosóra w roli defensywnego pomocnika, ale nie wyglądało to najlepiej. Chcemy, by Ariel rozwijał się w Legii i nauczył się wielu istotnych nawyków. Zrobimy wszystko, by czynił progres przy Łazienkowskiej, ale w pewnym momencie pojawiają się także ambicje. Do tego jest ojciec, który zna futbol i chce, by jego syn grał regularnie.

W polskiej lidze jest tak, że nie stawia się często na młodych stoperów. W Ekstraklasie Mosór może pobić rekord liczby występów, zagrać ze 400 meczów. Nie wiem jednak, czy będzie zawodnikiem, którego sprzeda się za miliony. W tle jest też Macenko, który ma fantastyczne parametry. Do tego dochodzi Jakub Kisiel, który jest fantastycznym chłopakiem. Chcemy trzymać młodzież pod kloszem, pozwolić im na spokojny wzrost. Który zagra? Nie wiem. Może pojawić się moment, w którym Mosór będzie potrzebny i świetnie się spisze.

Nie było pana na meczu o Superpuchar, gdy kibice zorganizowali pewnego rodzaju protest przeciwko Michniewiczowi.

– Nic sobie wtedy nie myślałem, bo nie oglądałem meczu. O wszystkim dowiedziałem się dostając wiadomości ze zdjęciami, gdy byliśmy w drodze na lotnisko w Serbii. Nie wiedziałem, że będą problemy, ale mogę obronić się tylko pracą. Jestem od tego, by pomagać zespołom w osiąganiu jak najlepszych wyników. Będą wygrane, wszyscy będą zadowoleni.

Jaka ma być pana Legia?

- Przykleiła się się do mnie łatka, że moje drużyny grają defensywnie. W Legii jest inaczej. Moje zespoły przede wszystkim stawiają na uporządkowany sposób gry. Potrafią wygrać z zespołami silniejszymi od siebie, co się polskim zespołom klubowym czy reprezentacjom za często nie udaje. Żeby funkcjonować w Europie, a taki jest nasz cel, musimy pokonać mocniejszych od siebie. Można to zrobić, grając w sposób taki, w jaki graliśmy w reprezentacji młodzieżowej. Nie mówię o defensywnym stylu, ale o tym, by umieć zachować się na boisku, by nie było na nim chaosu.

Zapis całej rozmowy z trenerem Legii, Czesławem Michniewiczem można przeczytać na TVP Sport.

Wkrótce opublikujemy szczegółowe podsumowanie rundy jesiennej ze szkoleniowcem Legii.

Polecamy

Komentarze (179)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.