Dariusz Mioduski, Radosław Kucharski

Dariusz Mioduski: Kucharski zostaje dyrektorem sportowym Legii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

07.12.2021 21:32

(akt. 08.12.2021 13:26)

Dariusz Mioduski był gościem w pokoju LegiaTalk, na Twitterze. Właściciel i prezes stołecznego klubu wypowiedział się m.in. na temat Radosława Kucharskiego, który pozostanie dyrektorem sportowym.

- Radek Kucharski ma ileś bardzo dobrych cech, które powodują, że jest dyrektorem sportowym Legii. Cechy podstawowe są dwie. Pierwsza, to jego wiedza i umiejętność oceny zawodników, wyszukania ich i doprowadzenia do transferów, które chcemy sfinalizować. I tę wiedzę bardzo cenię. Większość transferów, postrzeganych jako udane, były jego.  Oczywiście, był szereg transferów, które można powiedzieć, okazały się nieudane. Nie znam jednak żadnego klubu, w którym wszystkie transfery są udane. Wydaje mi się, że nasz procent transferów, które są raczej udane albo bardzo udane, jest dosyć duża, razem z młodymi zawodnikami. Druga cecha, która jest dla mnie równie ważna, to jest tzw. uczciwość. Nigdy nie spotkałem się w całym życiu biznesowym z takim środowiskiem, jakie jest środowisko piłkarskie, które jest, w jakiś sposób, wypaczone. Uczciwość, poczucie, że ktoś nie robi czegoś bokiem, są bardzo rzadko spotykane. Radek Kucharski, w moim czteroletnim doświadczeniu, nie dał mi żadnego powodu, żeby myśleć, że tę uczciwość mógłbym podważać. I to jest coś, co bardzo cenię, to jest bardzo rzadkie i niełatwe, żeby coś takiego mieć.

- Radek Kucharski ma również sporo wad. I muszę przyznać, że - użyję mocnego słowa – opierd….  go od czasu do czasu za to, bo sam się wkur…., jako człowiek, jak to się dzieje. Jedną z tych wad są jego umiejętności komunikacyjne. Przyrzekam, że to nie jest tylko w stosunku do ludzi z zewnątrz. Tylko że nie mogę mu zarzucić, że robi to dlatego, że kogoś olewa. On po prostu pracuje non stop, cały czas jest na telefonie. Liczba agentów, którzy podsyłają pomysły i później się wkurzają, że ich nie realizuje, że nie bierze ich piłkarzy, jest tak duża, że się jedzie po nim równo, bo nie jest podatny na tego typu rzeczy. Dlatego jest też średnio lubiany w tym środowisku, nie daje się kontrolować przez różnego rodzaju osoby. Musi pracować nad kwestiami komunikacyjnymi. Jeśli chce być dyrektorem sportowym z najwyższej półki, a ma ku temu potencjał, to będzie musiał nieźle zapierniczać, żeby tam dojść i się zmienić w tym aspekcie. Bo te narzekania, w dużej mierze, również są prawdą - i to są jego wady.

Mówiło się o tym, że trener Michniewicz był pierwszym przypadkiem, gdzie nie było komunikacji i powstał konflikt z dyrektorem sportowym. Ale mówił też o tym Aleksandar Vuković, że zaczęło się od tego, iż dyrektor sportowy obiecał mu, że zostaną przedłużone kontrakty z Domagojem Antoliciem i Arturem Jędrzejczykiem. Z Antolą tego nie było, pojawiło się tłumaczenie, że nie ma pieniędzy, jednocześnie dochodzili nowi zawodnicy. W końcu Vuko postawił sprawę na ostrzu tak, że najpierw kontrakt z Antoliciem, a potem nowe transfery. Była wtedy sytuacja z Joelem Valencią, który nie zagra ani minuty, do momentu, kiedy nie zostanie przedłużona umowa z Antoliciem.

– I to był duży błąd Vuko, takie jest moje zdanie. Wszyscy wiedzieliśmy, włącznie ze mną, że nie chcemy przedłużać Antolicia, bo grał w tym klubie przez 3,5 roku i ani razu nie dowiózł gry w pucharach. Zawsze, jak graliśmy w pucharach z silniejszymi przeciwnikami, którzy dominowali środek pola, to jego wtedy nie było. Upieranie się Vuko, że musi mieć Antolicia, bo on jest kluczowy, było nieracjonalne. Tutaj dochodzimy do drugiego aspektu, czyli pracy i konfliktu pomiędzy dyrektorem sportowym a trenerem, który jest w to trochę wpisany. Chcemy tego unikać, ale to jest tak: trener patrzy na swój interes. Zrozumiałem to i akceptuję, że szkoleniowiec chce mieć takich piłkarzy, którzy dadzą mu wynik tu i teraz. Rozumiem to, bo trener jest rozliczany ze zwycięstw, trofeów. Natomiast dyrektor sportowy musi patrzeć na klub nie w perspektywie tego sezonu, a następnych paru lat. Musi patrzeć na konstrukcję drużyny, od strony sprzedaży potencjalnych zawodników, ich rozwoju. I dokonywać decyzji, które czasami nie są po myśli trenera, który wolałby mieć doświadczonego, 30-letniego zawodnika, dającego mu więcej dziś. A nie myśli o tym, że jak zapłacimy za niego 1 mln euro, to czy kiedykolwiek odzyskamy te pieniądze, jeszcze płacąc mu pensje wynoszącą następne półtora miliona. To jest konflikt, który jest normalny, to wpisane w tę pracę. Komunikacja pomiędzy trenerem a dyrektorem sportowym jest bardzo ważna. Ale też trenerem, który rozumie, jaka jest filozofia klubu i jak będzie budowana drużyna. Te role muszą się, w jakiś sposób, uzupełniać. Czasami działa to lepiej, czasami gorzej.

- Tak, Radek Kucharski pozostaje dyrektorem sportowym Legii. Nie ma powodu, żeby cokolwiek teraz zmieniać. Uzupełniając to – pion sportowy będzie pewnie jakoś dostosowywany. Musimy wykorzystać tę sytuację, którą mamy, żeby pewne rzeczy naprawić. To nie jest tak, że wszystko działa cudownie i że jestem zadowolony. I to jest również m.in. ściągnięcie Pawła Tomczyka, który ma trochę doświadczenia jako dyrektor sportowy w Rakowie. Posiada cechy i umiejętności uzupełniające się, w pewnym sensie, z tymi, które ma Radek. To jest takie dołożenie pewnego rodzaju umiejętności, któremu Radkowi czasami brakuje. Oni się też dobrze dogadują, myślą o piłce w podobny sposób. Wydaje mi się, że ta kombinacja zadziała.

Polecamy

Komentarze (402)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.