Dariusz Mioduski

Dariusz Mioduski: Nie zamierzam rezygnować z funkcji prezesa

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: sportowefakty.wp.pl

07.11.2020 11:50

(akt. 07.11.2020 12:07)

- Zastanawiałem się długo nad tym, co ja jeszcze mogłem zrobić, żeby te puchary w tym roku były. Trudno znaleźć na to dobrą odpowiedź. Zapewniamy piłkarzom warunki na najlepszym europejskim poziomie - mówi w rozmowie ze "Sportowymi Faktami" prezes i właściciel Legii, Dariusz Mioduski.

- Problemem jednak nie był mecz z Omonią czy Karabachem. To już była tylko konsekwencja. Problem pojawił się w maju. Teraz uważam, że powinienem był wymagać od Vuko więcej. On koncentrował się na tym, żeby dowieźć mistrzostwo, a ja powinienem był być wściekły, że nie wygrywamy go z 10 punktami przewagi. Mówiąc wprost: w drużynie powinno być więcej ognia, rywalizacji o miejsce w składzie. Tymczasem zaczęło to trochę wyglądać tak, że zespół może i jest razem, ale w jakimś sensie w swojej strefie komfortu, zbyt dużej. Jeśli w drużynie nie ma wystarczającej rywalizacji, jeśli nie ma agresji na treningach, to potem brakuje charakteru w meczach. Dlatego myślę, że już wtedy powinniśmy z Radkiem Kucharskim mocniej tym wstrząsnąć. 

Vuko, w wywiadzie powiedział, że niesłusznie został zwolniony, że ogarnąłby kryzys...

- Nie ogarnąłby... Widać było przecież, jak wyglądaliśmy z Górnikiem Zabrze. Nie dałby rady. Vuković do dziś nie rozumie tego, że sytuacja nie była, z różnych względów, pod jego kontrolą. Pandemia też tu nie pomogła, trochę się wtedy zadziało i to wymagało zupełnie innego zarządzania drużyną. Przechodziliśmy przez trudny okres czasowego redukowania wynagrodzeń, musieliśmy sobie radzić z trudami reżimu i indywidualnymi obawami związanymi z wirusem. W tej sytuacji coś, co wcześniej było siłą Vuko, czyli bardzo mocne scalanie drużyny, przestało być atutem, bo wtedy zamiast myśleć o komforcie trzeba się było skupić na taktyce i lepszych przygotowaniach do meczu.

Skoro jednak rozmawiamy o trenerach. To chyba pana największy błąd? Ta ciągła trenerska karuzela...

- Mój największy błąd to fakt, że nie zacząłem tego projektu sam, od początku.

Wielu kibiców Legii widzi w roli prezesa kogoś innego, choćby Mariusza Piekarskiego.

- Mariusza Piekarskiego dobrze znam i często słucham tego, co mówi. Bo mądrych ludzi warto słuchać. Natomiast odpowiadając: nie, w najbliższym czasie nie zamierzam rezygnować z tej funkcji. Dla mnie funkcja operacyjna jest obciążeniem, ale muszę być pewny, że klub będzie szedł w takim kierunku, w jakim chcę. Doskonale wiem, że teraz kibice oceniają wiele rzeczy przez pryzmat pucharów, ale nie zapominajmy, że jesteśmy mistrzem Polski, w ostatnich ośmiu latach tylko dwa razy byliśmy na drugim miejscu w lidze, a to wcale nie jest takie proste. Kibice każdego innego klubu, oddaliby wszystko by być na naszym miejscu. W ostatnich latach brakuje pucharów, ale to się zmieni, nie ma innego scenariusza. Teraz sytuacja finansowa klube jest stabilna. Oczywiście dopóki liga gra. Bo gdyby stanęła, to wszyscy mamy problem.

Wiele osób zastanawiało się czyje głowy polecą po wpadce z Karabachem. Dyrektor Kucharski z "transferowego boga" szybko został uznany za jednego z winnych całej sytuacji. Jego pozycja jest zagrożona?

- Nie. Radek będzie pracował dalej. Z każdym rokiem zdobywa cenne doświadczenie, a jego praca ma charakter długoterminowy i tak jest oceniana. Nie będę podejmował decyzji na podstawie emocji i zewnętrznej presji. 

Zapis całej rozmowy z Dariuszem Mioduskim można przeczytać w "Sportowych Faktach" 

Polecamy

Komentarze (291)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.