Dariusz Radko

Dariusz Radko: Chcemy rozwijać się krok po kroku

Redaktor Jan Szurek

Jan Szurek

Źródło: Legia.Net

28.12.2021 10:30

(akt. 28.12.2021 11:03)

– Jako trenerzy nie narzucamy im określonych rzeczy, ale proponujemy pewne rozwiązania. Pokazujemy, że tak się teraz gra, np. wysokim pressingiem. Świetnie zagraliśmy np. w drugiej połowie meczu z Polonią. To była taka wizytówka naszego stylu gry – tak o zespole Legia Ladies mówi ich trener Dariusz Radko. Kobiecy zespół Legii miesiąc temu zakończył bardzo intensywną rundę jesienną. O minionych miesiącach oraz planach na rundę wiosenną porozmawialiśmy z trenerem Legia Soccer Schools. Zapraszamy do lektury.

Zacznijmy od tematu pierwszego zespołu Legii – tej męskiej. Jak się ogląda te mecze będąc wewnątrz klubu? Czy masz jakąś opinię na ten temat problemów, które tam są?

– Będąc „wewnątrz klubu” te mecze ogląda się tak samo jak i z „zewnątrz”. Niestety, wygląda to fatalnie.  Trudno mi jest powiedzieć co tam tak naprawdę dzieje się. Wygląda na to, że wszystko co wydarzy się negatywnego w trakcie meczu ciągnie zespół w dół. Było to widać choćby w meczu z Cracovią. Po golu było już właściwie po meczu. Podobnie wyglądało to w spotkaniu z Radomiakiem. Trudno jest wyjść z takiego „dołka”. Może nie ma w grze Legii super jakości, ale też nie jest tak, że zespół nic nie gra. To nie jest słaba drużyna, są nieźli zawodnicy, ale razem to jednak nie funkcjonuje. 

Skupmy się na zespole, który jest ci najbliższy. Jak oceniasz rundę jesienną w wykonaniu Legia Ladies?

– Przede wszystko udało nam się osiągnąć to, czego nie udało nam się w pierwszym sezonie –   ułożyliśmy zespół. W zeszłych rozgrywkach było za dużo rotacji, nie mieliśmy stałego składu. Mieliśmy również pewne problemy w szatni, wynikające z tego, że była to młoda drużyna i debiutancki sezon. Przed pierwszym oficjalnym meczem doszło do nas sporo nowych dziewczyn, które musiały wkomponować się w zespół. To spowodowało, że nie wszystko działało tak, jak powinno i stąd brak awansu. Teraz mamy zespół poukładany. Mam wrażenie, że także mocniejszy, bardziej doświadczony i lepiej rozumiejący to, co chcemy grać. Jesteśmy dobrej myśli, ale oczywiście wzmocnienia są nam potrzebne.

Dziewczyny grały na dwóch frontach. Rozegrały 17 spotkań w 3 miesiące to bardzo dużo jak na ten poziom i wiek zawodniczek. Poradziły sobie naprawdę dobrze.

– Końcówka rundy była już trudna. Dziewczyny może nie tyle były fizycznie zmęczone, ale nieco mentalnie. Ten mecz z AZS UJ Kraków w Pucharze Polski, który miał być czymś w rodzaju nagrody, zupełnie nam nie wyszedł. Już na rozgrzewce widzieliśmy, że dziewczyny są zmęczone i dla nich jest już „po sezonie”. Chcieliśmy z tego spotkania wycisnąć więcej. Niestety, nie zagraliśmy dobrze. Ale wcześniej, przez całą niemal rundę graliśmy naprawdę bardzo dobrze. Szkoda tych trzech zremisowanych spotkań. Szczególnie meczu z rezerwami Raszyna. To my prowadziliśmy grę, przeważaliśmy i graliśmy lepiej. W pierwszej połowie mogliśmy zamknąć wynik.. Prowadziliśmy 3:1 i należało dowieźć ten wynik do końca. Mielibyśmy zdecydowanie lepszą sytuację przed startem rundy wiosennej. Z kolei w meczu z FUKSem wyszliśmy na boisko zbyt pewni siebie i nie spodziewaliśmy się, że rywalki będą w stanie się nam skutecznie przeciwstawić. Zbyt duża pewność siebie zgubiła nas, a wzięła się stąd, że graliśmy z nimi wcześniej w PP i w tamtym starciu byliśmy stroną wyraźnie lepszą, zresztą w meczu ligowym też. Natomiast Gosirki Piaseczno postawiły nam naprawdę twarde warunki. Zaskoczyły nas i nie potrafiliśmy ich pokonać. Mieliśmy też w tym meczu problem z obsadą bramki i to też rzutowało na naszą postawę w obronie, która czuje się pewniej gdy za plecami ma kogoś, z kim gra na co dzień. Marta [Rapacz – przyp. red] musiała zagrać z marszu i było widać brak zrozumienia i mniejszą pewność drużyny w obronie.

Dariusz Radko

W niektórych meczach widać było przewagę Ladies, chęć zdobycia bramki, ale brakowało pomysłu na sforsowanie zasieków obronnych. Czy Legia Ladies ma określony styl, sposób w jaki chce grać?

– To jest bardzo dobre pytanie. Pracujemy mocno nad tym jak chcemy grać, ale mamy dosyć rzadko spotykane w seniorskiej piłce podejście. Dajemy dziewczynom dużo swobody w grze. Jako trenerzy nie narzucamy im określonych rzeczy, ale proponujemy pewne rozwiązania. Pokazujemy, że tak się teraz gra, np. wysokim pressingiem. Świetnie zagraliśmy np. w drugiej połowie meczu z Polonią. To jest taki przykład jak chcielibyśmy, aby nasza gra wyglądała. To była taka wizytówka naszego stylu gry. Wiele odbiorów piłki, dużo strzałów na bramkę. Zależy nam na jak największej liczbie akcji zakończonych strzałem na bramkę. Wysoki pressing jest sposobem do realizacji celu. Elementem stylu jaki byśmy sobie życzyli. Pod koniec rundy zabrakło nam jednak nieco sił. A do gry wysokim pressingiem trzeba być świetnie przygotowanym fizycznie. Ale po tej liczbie spotkań już nie byliśmy w stanie tego udźwignąć. Druga sprawa to przeciwnicy, którzy rzadko grają z nami otwarty futbol. Raczej stosują  tzw. obronę Częstochowy. Poświęcamy dużo czasu na treningach aby radzić sobie z tak grającym przeciwnikiem. FUKS, AZS UW i jeszcze parę innych zespołów zagrało z nami niemal jedenastką w polu karnym. Ciężko wtedy strzelić dużo goli takim zespołom. Mamy chyba dużo trudniejsze zadanie niż inni. Legia nie może grać w taki sposób, mimo iż ten przyniósł by nam pewnie więcej korzyści w tej lidze.

Mamy dużo młodych dziewczyn, które w każdym meczu mogą zagrać inaczej, raz lepiej, a raz słabiej, czasem średnio. Taka jest specyfika młodego zawodnika, wchodzącego w seniorski futbol. Nie będzie równo grać przez cały sezon. Dlatego mimo założeń gry stałym składem, pojawiło się więcej rotacji. Z drugiej strony mamy dużo dziewczyn, które niestety nie mają gdzie grać. Nie mamy w tej chwili takich możliwości, aby grały wszystkie. Mimo wszystko chcemy grać stałym składem, aby ten zespół zgrywał się i wygrywał najważniejsze spotkania. 

Czy któraś z zawodniczek zanotowała spory progres w ostatnich miesiącach?

– Wszystkie dziewczyny, które są z nami od zeszłego roku, zrobiły progres. Natomiast mogę wyróżnić te młode dziewczyny, które do nas dopiero dołączyły. Nie jest łatwo wejść do zespołu grającego o awans. Musimy wygrywać każdy mecz! W minionym sezonie przykład Jantaru pokazał, że liczba trzech remisów jest maksymalna. Na więcej nie można sobie pozwolić, jeśli chce się awansować. W tym sezonie będzie podobnie. My po rundzie jesiennej mamy trzy remisy i już czujemy, że jest to o jeden za dużo. Musimy to nadrobić w rundzie rewanżowej i wygrać wszystkie mecze do końca. Dla tych dziewczyn, które wchodzą do zespołu, to dodatkowe obciążenie, ale sobie radzą. Aleksandra Żmijewska, Rozalia Pietrzak czy pozostałe młode dziewczyny, nie przestraszyły się i sprostały zadaniu. Często inni trenerzy nam zarzucają, że młode dziewczyny u nas grają w seniorkach, ale my z nimi pracujemy i wiemy na co je stać i gdzie jest ich rozwój.

Magdalena Zduńczyk w kilku meczach wzięła na siebie odpowiedzialność. W meczu finałowym z Ząbkovią w Pucharze Polski, czy wspomnianym starciu z Polonią, było widać, że ciągnie zespół do przodu. I tego odczekujemy w meczach od bardziej doświadczonych zawodniczek. Chcielibyśmy więcej takiej postawy od doświadczonych zawodniczek.

No właśnie, Magdalena Zduńczyk jesienią grała na środku obrony, prezentowała się świetnie, ale czy nie daje więcej zespołowi gdy gra w ofensywie?

– Tu jest bardzo duży dylemat. W porównaniu z poprzednim sezonem chcieliśmy zdecydowanie poprawić grę w obronie. Mimo, iż graliśmy dobrze w ofensywie, zdobywaliśmy sporo bramek – duża w tym zasługa Amelii Przybylskiej, to kulała gra w defensywie. Nie chcemy mieć drużyny, która posyła długie piłki z defensywy do przodu, a tam „niech się dzieje”. Chcemy kreować akcje przez wszystkie strefy, przez wszystkie formacje. Po to mamy na przykład na bramce Klaudię Kowalską, która świetnie gra nogami i chcemy żeby od niej zaczynały się wszystkie akcje. Dlatego też rolą Magdy Zduńczyk i Aleksandry Żmijewskiej jest rozgrywanie akcji od tyłu. To świetnie się sprawdzało. Dzięki temu jesteśmy w stanie dominować. Rzeczywiście Magda więcej daje drużynie w środku boiska. Ma rewelacyjną antycypację, świetnie przewiduje co się wydarzy na boisku i to wykorzystuje do częstego odzyskiwania piłki. Jak gra w środku, to jest to wielka pomoc dla drużyny, ale wtedy nie mamy kim załatać dziur w obronie. I też z konieczności w obronie pojawiała się Julia Biesiada. Ona niechętnie tam gra, lepiej się czuje w grze ofensywnej. Ale nie mamy w tej chwili nikogo innego na środek obrony. Być może ta sytuacja się zmieni, będziemy szukać wzmocnień. Mamy też Patrycję Marciniak, która jeśli przepracuje okres przygotowawczy to będzie fajną alternatywą. Od Magdy oraz doświadczonych dziewczyn często oczekujemy zejścia ze swojego ego na rzecz drużyny i stąd czasem gra na pozycjach gdzie drużyna ma problem. To dzięki Magdzie na obronie udało się poukładać defensywę i wejść dobrze w sezon. Nie było to łatwe bo Magda woli grać w z przodu, ale to był klucz do sukcesu z początku sezonu.

Radiusz Radko, Jacek Grześkowiak

Były w zespole Milena Połosa i Patrycja Marciniak, które mogłyby występować na tej pozycji, ale nie grały zbyt wiele. Czy one zostaną w Legia Ladies?

– Patrycja zdecydowała się, że z nami zostanie na następną rundę. Jest doświadczoną zawodniczką i chciałaby grać mecze od początku do końca, ale ominęła cały okres przygotowawczy i nie była w pełni przygotowana do sezonu. Z różnych powodów. Wiadomo, że jako starsza zawodniczka, ma już swoje życie i trudno wymagać na poziomie IV ligi takiego stu procentowego poświęcenia. Natomiast nieprzepracowany okres przygotowawczy nie pozwolił jej grać całych spotkań. Przed sezonem ustaliliśmy, że grać będą te zawodniczki, które będą regularnie trenować. W poprzednich rozgrywkach było tak, że czasem występowały zawodniczki, które nie trenowały cały tydzień i potem było widać na boisku brak zrozumienia. Dlatego teraz postawiliśmy na dziewczyny, które trenują z nami trzy razy w tygodniu. Patrycji nie było przez jakiś czas i straciła część sezonu, ale jest  alternatywą na środku obrony i będziemy to sprawdzać. 

Jeśli chodzi o Milenę, to nie trenuje z nami i niestety odpadła po kilku pierwszych meczach, w których prezentowała się mocno przeciętnie. W meczach nie wyglądała dobrze i w tej chwili po prostu przegrała rywalizację. W zeszłym sezonie długi czas zabiegaliśmy o to aby Milena była z nami, ale ona studiuje w Białej Podlaskiej. Nie udało się przenieść do Warszawy. Nie jest w stanie trenować z nami systematycznie i to jest główny powód braku gry. Nie rozmawialiśmy z nią jeszcze o przyszłości. 

A jaki jest status dwóch kolejnych bardziej doświadczonych zawodniczek, Klaudia Grodzka i Paulina Rozbicka będą grać wiosną? Obie gdzieś w połowie rundy przestały pojawiać się na boisku. 

– Klaudia przez koniec rundy była chora. Szkoda, bo jej doświadczenie w środku boiska było nieocenione. Nie rozmawialiśmy z nią jeszcze o przyszłości. 
Mamy taki zwyczaj, że między rundami rozmawiamy indywidualnie z każdą naszą piłkarką. Dyskutujemy o wszystkim, co dotyczy każdej zawodniczki indywidualnie, ale też roli w zespole i pracy drużynowej. Myślę, że Klaudia będzie chciała z nami zostać. Jej celem była gra w Legii, więc raczej nas nie odpuści. Jeśli chodzi o te bardziej doświadczone zawodniczki, to już nie mamy takiej sytuacji, że nie trenują a grają. Młodszym zawodniczkom jest nieco łatwiej być trzy razy w tygodniu na treningu. Tym starszym, które mają już swoje życie, jest trochę trudniej, ale nie odpuszczamy ze sztabem w tym temacie. Nie chcemy mieć drużyny z łapanki, bo potem to przekłada się na wydarzenia na boisku. 

Jeśli chodzi o Paulinę to odnowiła jej się kontuzja. Może nie aż tak poważna jak w zeszłym sezonie, ale też dosyć mocna. Myślę, że jest bliższa zakończenia gry w piłkę niż jej kontynuowania. Ona jednak kocha piłkę, jest twardą zawodniczką więc może jeszcze zmienić zdanie i jeszcze raz spróbować. 

Rozumiem, że odnośnie bramkarek nic się nie zmieni, zostają Klaudia Kowalska i Natasza Koper? 

– Nawet okazało się, że jest to trochę za mało ponieważ pod koniec rundy obie nie mogły grać.  Pierwszą bramkarką jest Klaudia, a Natasza gra jak Klaudia nie może. Jak gra Klaudia to bezdyskusyjnie mamy jakość między słupkami, same dziewczyny czują się wtedy mocniejsze. Jak ona stoi w bramce, to w naszej grze panuje większy spokój. Niestety nie jest w stanie z nami zawsze trenować. Wiemy, że ona ma dużo swoich spraw zawodowych. Z drugiej strony Natasza też pokazała, że jest godną zmienniczką i ani razu nie zawaliła nam spotkania. To bardzo młoda dziewczyna więc jeszcze uczy się. W Pucharowym meczu z Ząbkovią w pierwszej połowie zagrała mniej pewnie niż zwykle, ale dziewczyny w przerwie zmobilizowały się wzajemnie. W pozostałych meczach zagrała na bardzo dobrym poziomie i jest taką zawodniczką, którą chcemy mieć u siebie. Dobrze gra nogami, jest pewna siebie i jest wychowanką, więc ma nasze DNA.

Dariusz Radko

W rundzie jesiennej mniej na boisku pojawiała się również Martyna Syperek, która w pierwszym sezonie grała dosyć często…

– To niestety też z powodu kontuzji i niedotrenowania. Martyna jest w klasie sportowej i ogólnie trenuje sporo, ale tak jak wspomniałem postawiliśmy na dziewczyny które są na naszych treningach. Wszystkie dziewczyny, które mniej trenują również mniej grają. Ale liczymy na Martynę w rewanżach, ma duży potencjał, którego jeszcze nie pokazała. Do tego jest potrzebny trening.

A co ze wzmocnieniami, które są potrzebne? Jak przekonać bardziej doświadczone zawodniczki, które grały w wyższych ligach, do gry w Legii na poziomie IV ligi? 

– Może to trochę zaskakujące, ale nie tak będziemy budować zespół. Raczej szukamy młodych dziewczyn niż doświadczonych. Z jednej strony potrzebujemy awansu, ale z drugiej mamy też duży spokój w budowie drużyny. Cały czas nie odchodzimy od modelu jaki obraliśmy podczas tworzenia zespołu seniorek. Chcemy rozwijać się krok po kroku. Naszym celem jest stawianie na młode dziewczyny, na te które chcą grać i rozwijać się. Wiadomo, że te bardziej doświadczone też chcą grać w Legii i wcale nie jest trudno namówić je do gry tutaj, ale często nie mają możliwości trenować regularnie. Widzimy to też po tych starszych dziewczynach, które mamy już w zespole. Czasami, którejś nie ma treningu i to potem bardzo widać podczas meczu. Szukamy młodych dziewczyn grających na poziomie zespołów CLJ. Amelia Przybylska namawiana była przez kilka zespołów do gry w CLJ, ale  cieszę się, że nie zgodziła się do nich dołączyć. Uważamy, że w IV lidze ma większe szanse na rozwój niż w CLJ U-17. Mimo, że gra tam sporo dobrych dziewcząt, ale naszym zdaniem powinny jak najszybciej wchodzić do piłki seniorskiej. Mamy na oku kilka dziewczyn, które od razu byśmy wzięli, gdyby tylko chciały, ale przez to, że na Mazowszu jest takie myślenie, że CLJ jest lepsza od IV ligi, to niestety nie jest łatwo je przekonać do gry przy Łazienkowskiej. W Legii stawiamy na młode dziewczyny co widać było w poprzedniej rundzie. Chcemy mieć najlepsze juniorki na Mazowszu u siebie i z nimi piąć się jak najwyżej. Dlatego zapraszamy do Legii dziewczyny szczególnie z roczników 2005-2007.

Jakie to dziewczyny? Chociażby dwie z Ząbkovii, które od dawna obserwowaliśmy, ale wybrały grę w CLJ, a one podniosłyby nasz poziom i są odpowiednie do tego stylu gry, o którym wspominałem czyli m.in. gra wysokim pressingiem. 

Cel na sezon jest jasny, awans do III ligi, ale czy jest jakiś plan B? Co będzie jeśli ta sztuka nie uda się?

– Cały czas rozmawiamy z różnymi klubami na temat współpracy jako partnerzy Legii Warszawa. Chcemy zbudować silny ośrodek, nie tylko w oparciu o samą Legię, bo to jest za mało. Chcemy rozwijać szkolenie dziewczyn na całym Mazowszu. Ponieważ widzimy taką tendencję, że dziewczyny nie przyjeżdżają na Mazowsze trenować, a często wyjeżdżają z Mazowsza aby trenować i grać w piłkę w innych województwach. W tym momencie najsilniejszym zespołem jest Ząbkovia, która ma selekcję w młodszych rocznikach, to w Ząbkach grają najlepsze zawodniczki. Jednak nadal jest to za mało aby grać na poziomie I ligi. Cały czas walczą o utrzymanie na tym poziomie. Legia w tej chwili jest już gotowa aby zaproponować dziewczynom grę na poziomie I ligi lub nawet Ekstraligi. Bierzemy pod uwagę różne scenariusze. Prowadzimy luźne rozmowy z różnymi klubami z regionu, a wcześniej rozmawialiśmy także z Piastovią, której chcieliśmy pomóc utrzymać się w I  lidze. Dla nas właściwie celem nie jest gra w III lidze a posiadanie dwóch drużyn. Mamy dużo dziewczyn, które nie grają, a dzięki grze mogłyby nabierać doświadczenia i dzięki temu moglibyśmy mieć silniejszą pierwszą drużynę. Po to chcemy awansować do III ligi aby w drugim zespole mogły ogrywać się najmłodsze dziewczyny. Już w tej chwili mamy drużynę na czołówkę III ligi. Uważam tak na podstawie wszystkich naszych meczów sparingowych, spotkań w Pucharze Polski czy wynikach Jantara, który w zeszłym sezonie awansował z IV ligi a teraz jest w czołówce III ligi. 

Dariusz Radko

A jak wyglądają bliższe plany, jak będziecie przygotowywać się do rundy wiosennej?

–  Zmienimy nieco plany względem tego co zrobiliśmy w zeszłym roku. Wtedy ostro zaczęliśmy od początku stycznia, a dodatkowo dziewczyny na zimową przerwę otrzymały zestaw ćwiczeń do wykonywania, aby nie przyszły zupełnie nieprzygotowane. Natomiast zobaczyliśmy, że okres przygotowawczy rok temu był za długi. Potem jeszcze ze względu na pandemię pierwsze mecze zostały przełożone. Formę fizyczną i mentalną do gry mieliśmy na początku marca, a powinniśmy przygotować się na kwiecień. Dziewczyny też zauważyły, że zbyt długo czekały na rozegranie pierwszego wiosennego meczu i to potem wytrąciło je z wejścia w odpowiedni rytm. 
W tym roku zaczynamy też styczniu, ale dopiero dziesiątego. Przez pierwsze dwa tygodnie będziemy przygotowywać się do wyjazdu na obóz, aby nie jechać na niego zupełnie na „świeżaka”. Potem udamy się na obóz do Hiszpanii, gdzie chcemy ostro trenować i zagrać dwa sparingi. Mamy już tam pewne kontakty po poprzednim obozie. Wtedy graliśmy jeszcze jako zespół juniorski z seniorkami. Nie mieliśmy większych szans, głównie goniliśmy piłkę, a teraz mamy już zespół, który może z nimi pograć i myślę, że będą to wartościowe sparingi. 

Po powrocie nie planujemy wielu gier u nas pod balonem, ponieważ chcemy zagrać na innych boiskach.  Lubimy nasze boisko, ale na innych mamy problemy. Zagramy mecze sparingowe z Lechią Gdańsk i Lechem Poznań, więc będą to mecze również atrakcyjne PRowo. Oba zespoły to czołówka III ligi. Planujemy też grę z drugoligowymi - Loczkami Wyszków. Zdecydowanie chcemy grać z zespołami z wyższych lig. Mecz z AZS UJ pokazał, że musimy cały czas mocno pracować nad tym co dzieje się na boisku i trenować kreowanie akcji z mocnymi rywalami a nie ze słabymi. To nas trochę zgubiło w trudniejszych meczach, czyli z FUKSem czy Gosirkami. W większości spotkań dominujemy na boisku i wiemy, że prędzej czy później strzelimy bramkę. Potrafimy wyjść z opresji nawet, gdy ktoś nam strzeli bramkę. Jak rywalki strzelą nam jedną, my zdobędziemy pięć, ale tylko gdy gramy ze słabszym rywalem. Teraz musimy popracować nad tym na wyższym poziomie. Dlatego dla nas atrakcyjna jest już tylko gra z zespołami na poziomie II ligi lub wyższym. Ponieważ poziom III ligi jest zbliżony do naszej IV ligi. My potrzebujemy grać z lepszymi od siebie.

Nad czym w szczególności będziecie pracować zimą? 

– Chcemy dobrze przygotować się kondycyjnie aby móc grać wysokim pressingiem i szybko odbierać piłkę. To jest nasz cel. Widzieliśmy w tym braki w minionej rundzie.  Nie byliśmy przygotowani aby cały czas grać wysokim pressingiem. Musieliśmy czasem stanąć, złapać nieco oddech i dopiero zaatakować ponownie. Gra z mocniejszymi rywalami ma też ważny aspekt mentalny. Mecze rozstrzygają się w ułamkach sekund tak jak np. w meczu z Gosirkami, które zaskoczyły nas na początku meczu i na początku drugiej połowy. Cały czas musieliśmy gonić wynik. 

Chcemy też pracować nad jakością podań, grać szybszymi, mocniejszymi podaniami. Robić to samo co teraz, ale z większą intensywnością. Będziemy też pracować nad ustawieniem. Chcemy być mobilni i mieć możliwość szybkiego przestawiania się między dwoma lub trzema systemami gry. Naszym podstawowym jest 4-2-3-1 z dwójką defensywnych pomocniczek i w tym systemie gra nam się najlepiej, ale czasem sytuacja boiskowa sprawia, że musimy coś zmienić, np. wstawić drugą napastniczkę. 
Mamy w zespole jedną kadrowiczkę Rozalię Pietrzak, to duże wyróżnienie dla niej i dla zespołu, ale w kadrach wojewódzkich powołania dla Legia Ladies to rzadkość.

Aleksandra Żmijewska, Dariusz Radko

Zdecydowanie więcej jest zawodniczek z Diamonds, Piaseczna, Ursusa nie wspominając o MUKSie i Ząbkovii. To nie ma znaczenia czy źle o nas świadczy? 

– Odnośnie kadr Mazowsza, to mamy znowu nieco odmienne podejście. Może teraz to trochę zmienia się, bo do tej pory kadry wojewódzkie to były dziewczyny z Pragi i Ząbkovii. Bardziej wyglądało to jak nabór do tych zespołów. Teraz trochę to się zmienia, zobaczymy jak to dalej będzie wyglądało. 

Odnośnie Rozalii, Reprezentacja Polski to na pewno jest cel i duże wyróżnienie. Natomiast odnośnie kadr Mazowsza, to już zależy od tego jaki jest cel takiego powoływania. Będziemy zawsze zastanawiać się czy w danej kadrze jest szansa na rozwój, ale nie mamy z tym problemu, że nasze dziewczyny nie grają w nich. Wiemy, że niektóre świetnie dałyby sobie radę. Kadry wojewódzkie nie będą naszym celem przynajmniej dopóki nie będzie lepszej współpracy z klubami, np. nie będą sprawdzane obciążenia treningowe. Nie jesteśmy ich przeciwnikami, ale też nie jesteśmy wielkimi zwolennikami. 

Odnośnie Rozalii, ale także i innych utalentowanych dziewczyn. Czy nie ma zagrożenia, że odejdą z zespołu np. już tej zimy?

– Na dziś nie mamy takich sygnałów, ani żadnych oficjalnych zapytań. Rozalia świetnie się u nas rozwija i myślę, że może dalej tutaj się rozwijać. Amelia Przybylska mogła od nas odejść latem. Zabiegały o nią wszystkie zespoły z regionu, a nawet Sportis Bydgoszcz, który nagabywał ją gdzieś zakulisowo bez porozumienia z nami.  Myślę, że dobrze wybrała zostając w Legii. Obie są młodymi zawodniczkami. Wiem, że niektóre dziewczyny w tym wieku grają już na poziomie Ekstraligi, ale taki nagły przeskok kilka klas wyżej niekoniecznie byłby dla nich dobry. Moim zdaniem najlepiej jest rozwijać się krok po kroku, tak jak my rozwijać się stopniowo. Myślę, że nie ma tutaj potrzeby takich dużych kroków. Jeśli zobaczymy, że np. Amelia przerasta nasz zespół, to pierwsi ją gdzieś poślemy. Myślę jednak, że mają tutaj jeszcze dużo pracy nad sobą. 

Na koniec wracam do kwestii organizacyjnych. Czy coś się zmieni w najbliższej przyszłości? Legia Ladies nadal będą pod skrzydłami Legia Soccer Schools? 

– Tutaj jest już wszystko jasne. Plan był taki, że na najniższym poziomie rozgrywek jesteśmy Legia Soccer Schools, też dlatego, że my wyrośliśmy z LSS i to było dla nas na tym etapie bardzo dobre. Natomiast gdy awansujemy na wyższym poziom rozgrywkowy, będziemy już występować jako Legia Warszawa. Takie są plany. Chcemy też być uczciwi względem środowiska. Wszystkie zespoły IV ligi borykają się z problemami finansowymi i nie miałyby szans wskoczyć na ten poziom co Legia.  Zawsze też powtarzamy dziewczynom w szatni, wejdźmy sportowo na wyższy poziom, a wtedy dostaniemy od klubu wyższy poziom organizacyjny. Nie chcemy „zepsuć” tej drużyny, to są młode dziewczyny, które nie od razu muszą mieć stypendia. Sama gra w piłkę i rozwój ma ich cieszyć. Jak już wejdziemy na ten wyższy poziom sportowy, to wejdziemy też organizacyjnie na inny poziom. Legia jest już gotowa na grę w Ekstralidze, ale chcemy rozwijać się stopniowo. 

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.