Domink Furman: Takie mecze wygrywa sie chłodną głową
16.11.2012 18:09
Co smakuje ci bardziej: zwycięstwo z Niemcami czy ewentualny triumf w Poznaniu?
- Nie codziennie Polacy - i to w jakiejkolwiek dziedzinie - wygrywają z Niemcami, więc dobry wynik to ogromny sukces. Co więcej, w dwumeczu z nimi zdobyliśmy aż 4 punkty. Ale nie, nie ma o czym gadać. Starcie w Poznaniu to dla mnie mecz rundy. Absolutny priorytet. Tak już mam, od kilku lat, że lubię na nich grać. Teraz - wreszcie na poziomie ekstraklasy - dlatego motywować mnie nie trzeba. Dycha w dziesięciostoponiowej skali.
Myślałem, że przynajmniej jedenaście.
- Nie zapominaj, że nie jedziemy tam, żeby się bić, tylko żeby zdominować ich piłkarsko. Nie chcemy ograniczyć się do pompowania, bo później taki balon pęknie i może być ciężko. Od pierwszych chwil lechici muszą kopać piłkę przed siebie i żyć w przekonaniu, że gol dla nas jest kwestią minut. I nie interesuje mnie, czy mają dobrą obronę. Każda popełnia błędy. Takie mecze, jak ten niedzielny, wygrywa się głową. Chłodną głową.
Ze względu na kontuzję Ivicy Vrdoljaka, masz realną szansę na występ w pierwszym składzie. Jan Urban stoi przed prostym wyborem: albo ty, albo krytykowany od dłuższego czasu Janusz Gol.
- Wiem, zdaję sobie z tego sprawę. Jestem w formie, a za mną dobry mecz w kadrze. Na trybunach siedział dyrektor Mazurek, więc może szepnie dobre słowo trenerowi (śmiech). Marzę o wyjściu w pierwszym składzie. Jestem gotowy i fizycznie, i mentalnie. Liczę, że zostanie to dostrzeżone.
Zagracie bez Inakiego Astiza, Ivicy Vrdoljaka i Marka Saganowskiego. Ich absencja to coś wiecej niż tylko osłabienie...
- Szkoda, że ich zabraknie. Po pierwsze - to ważni zawodnicy, a po drugie - w takim meczu na pewno bardzo chcieliby wziąć udział. Dlatego fajnie będzie zadedykować im zwycięstwo, zwłaszcza "Saganowi".
Sporą część ostatniego tygodnia spędziłeś na zgrupowaniu reprezentacji. Lechitów tam nie brakowało. Nie wierzę, że zrezygnowaliście z podgrzewania przedmeczowej atmosfery.
- Nie no, szyderka była, bo musiała być. Ich trzech - Marcin Kamiński, Bartek Bereszyński i Szymon Drewniak, nas też trzech - oprócz mnie przecież jeszcze Czarek Michalak plus Kuba Szumski. Tylko oni jeszcze nie wiedzą, że w niedzielę to my będziemy się cieszyć (śmiech).
Stadion pełny, tracą mało bramek, no i Legia przyjeżdża mocno osłabiona. Chyba mieli więc jakieś argumenty.
- Dobrze, jakieś mieli. My też mamy. Zapewniali, że kibice ciepło nas nie przyjmą, ale to nie znaczy, że nas nie zapamiętają. Koniecznie trzeba ich uciszyć.
Wpominałeś o chłopakach z Lecha. Oni, podobnie jak wy w Warszawie, też dobijają się do składu. Można więc powiedzieć, że prowadzicie między sobą taki korespondencyjny pojedynek. Rafał Wolski i Kamiński pojechali na Euro, ty i Drewniak trafiliście w lidze. Mógłbym zestawić jeszcze kilka takich porównań.
- Rywalizujemy z nimi od czasu Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych. Wtedy przegraliśmy z nimi 0:1, po dramatycznym meczu, w którym o główną rolę pokusił się jednak sędzia. Wspomniałeś o "Wolaku" i "Kamyku". Rafał tak nawinął go w polu karnym, że Marcin zgłupiał i zagarnął piłkę ręką, czego pan z gwizdkiem nie zobaczył, albo zobaczyć nie chciał. Po zakończeniu tego spotkania chłopaki z Poznania trochę przesadzili z radością. Była zresztą jakaś gonitwa, przepychanki... A, był też TVN 24! (śmiech)
Lecha prowadził wtedy Mariusz Rumak.
- Bardziej niż z tego, że wygrali, cieszył się, że my przegraliśmy. Nie zrozum mnie źle - każdy trener przeżywa na ławce to, co dzieje sie na boisku. Ale są granice ekspresji, które on wtedy przekroczył.
Sprawia wrażenie przemądrzałego, zbyt pewnego siebie.
- Mógłbym się z tym zgodzić. Wolę jednak odpowiedzieć na boisku, najlepiej bramką i zwycięstwem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.