News: Dzieci na trybunach inwestycją na przyszłość

Dzieci na trybunach inwestycją na przyszłość

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

22.11.2012 08:28

(akt. 10.12.2018 11:13)

Na meczach Legii na trybunach jest coraz więcej dzieci. W ten sposób włodarze naszego klubu chcą wychować sobie nowych kibiców. - Liczymy, że to w przyszłości przyniesie efekt - mówi Dariusz Pućka, dyrektor ds. marketingu w klubie. Na stadionie jest 1800 miejsc w sektorze rodzinnym, kolejne nawet kilka tysięcy dzieci może oglądać mecze w ramach akcji "Kibicuj z klasą". Legia nie ogranicza się do zapraszania na mecze grup ze szkół, przedszkoli, domów dziecka itp. Klub organizuje też okolicznościowe imprezy, obozy piłkarskie, a co tydzień piłkarze odwiedzają jedną z warszawskich lub podwarszawskich szkół. Po siedzibie klubu i stadionie wycieczki oprowadza spiker Wojciech Hadaj - obiekt zwiedziło już 18 tys. dzieci. W sumie projektów dla dzieci i programów do nich skierowanych jest kilkanaście.

- Jesteśmy zasypani prośbami o zaproszenie np. do szkoły. Podobnie jeśli chodzi o "Kibicuj z klasą". Liczba dzieci na konkretnym meczu zależy od tego, jak jest atrakcyjny i o której jest godzinie, bo przecież małe dzieci mogą mieć kłopot, jeśli spotkanie zaczyna się późnym wieczorem. Ale odzew jest fajny - mówi Pućka.


Na meczu z Piastem było 4 tys. dzieci. Legia na nich nie zarobiła, ale traktuje to jak inwestycję. - Liczymy, że jak będą starsi, to wrócą. Niektórzy - z rodzicami. Ale zdajemy sobie sprawę, że aby tak się stało, muszą na komfortowym stadionie obejrzeć dobre widowisko - dodaje.


Piłkarze robią, co mogą. W ostatnią niedzielę na wyjeździe (przy 41,5 tys. osób na trybunach) ograli Lecha Poznań 3:1. Prowadzą w tabeli. Jutro zmierzą się z Widzewem, czyli na kibiców czeka rywalizacja, która kiedyś elektryzowała cały kraj. Co będzie jednak, jeśli na trybunach największego klubu w blisko dwumilionowym mieście znów zasiądzie ledwie 10 tys. ludzi? - Warszawa jest specyficzna. Tu klient jest wymagający. Często na koncertach nie można wypełnić sali, choć połowa z tych, którzy przyszli, i tak przyjechała z innych części Polski - próbuje wyjaśnić Pućka. - Poza tym oferuje wiele sposobów spędzania wolnego czasu. Trochę jest tak, że konkurujemy z kinem i galerią handlową - dodaje.

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.