Dziewięć lat Michała Kucharczyka w Legii
28.05.2019 22:00
Przychodził do Legii jako napastnik, młody i utalentowany. Był królem strzelców w barwach Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Piłkarz miał oferty z Lecha Poznań, Wisły Kraków ale wybrał Legię Warszawa. Podpisał umowę z naszym klubem i od razu został wypożyczony do Świtu – by mógł w spokoju skończyć naukę, zdać maturę. Gdy tak się stało zameldował się przy Łazienkowskiej. - Dobrze, że klub się wzmacnia. Miałem rok na oswojenie się z myślą, że przychodzę do Legii, ale nawet, gdybym trafił na Łazienkowską od razu, to nie miałbym strachu. Po prostu trzeba być sobą. W każdej sytuacji – rzucił po pierwszym treningu z zespołem. I słowa dotrzymał, Michał zawsze był sobą, nie zmienił się przez wszystkie lata pobytu w naszym klubie.
Zadebiutował w Warszawie w meczu z GKSem Bełchatów przegranym 0:2 – wszedł na boisko na pół godziny zmieniając Takesure’a Chinyamę. - Chciałbym na początek powalczyć o meczową osiemnastkę, jak to mi się uda zrealizować, wyznaczę sobie kolejny cel, będę chciał zrobić następny krok – mówił Kucharczyk. Później było 45 minut z Ruchem Chorzów i debiut w podstawowej jedenastce z Zagłębiem Lubin. W czwartym swoim występie z „eLką” na piersi zdobył pierwszą bramkę. Był to od razy gol zwycięski - na 1:0 w Szczecinie w starciu z Pogonią strzelony w 88 minucie meczu. – Dostałem podanie od Ivicy, wydawało mi się, że za mocno mi podał. Na szczęście boisko było śliskie i udało mi się wślizgiem posłać piłkę do bramki. Pierwszy gol za mną, teraz już pójdzie z górki – mówił „Kuchy”.
Tak przygodę z Legią i strzelanie goli w ekstraklasie rozpoczął „Kuchy”. Na drugą bramkę nie trzeba było długo czekać. W pamiętnym meczu z Lechem Poznań legioniści przegrywali 0:1. Jeszcze przed przerwą wyrównał Kucharczyk. „Wojskowi” całą drugą połowę grali w osłabieniu, czerwoną kartkę zobaczył Maciej Rybus. Dzięki niesamowitej ambicji, fantastycznej grze Ivicy Vrdoljaka i trafieniu Bruno Mezengi, Legia wygrała 2:1.
Potem były bramki z Koroną Kielce oraz Cracovią i… trener Maciej Skorża postanowił przestawić młodego piłkarza na skrzydło. Na zgrupowaniu w Ayia Napie występował po prawej stronie boiska i tak już zostało do końca. Nie licząc epizodów w poszczególnych meczach, napastnika już nie grał. - Dobrze czuję się w grze do przodu, staram się współpracować, jak potrafię z kolegami. Grałem już niejeden raz na prawej stronie pomocy i tam także się dobrze czuję. Choć pewnych nawyków, zachowań muszę się dopiero nauczyć. Podglądam skrzydłowych w Europie, patrzę na Jakuba Błaszczykowskiego i staram się pewne rzeczy powtarzać na treningach i w meczach – mówił w rozmowie z Legia.Net Kucharczyk.
Na kolejne trafienia trzeba było chwilę poczekać, Kucharczyk potrzebował chwili by odnaleźć się na nowej pozycji. Gol Michała dał nam zwycięstwo w Gdańsku w starciu z Lechią w Pucharze Polski, Kucharczyk strzelił też gola Lechii w Warszawie, w meczu rewanżowym i dwa gole Arce w Gdyni. Pierwszy sezon Kucharczyk skończył z ośmioma bramkami na koncie.
Po grze w reprezentacjach młodzieżowych U-19 u trenera Michała Globisza przyszło powołanie do pierwszej reprezentacji Polski od trenera Franciszka Smudy i debiut w wygranym 1:0 meczu z Mołdawią.
Początek drugiego sezonu to kontuzja. W rewanżowym meczu z Gaziantesporem zasiadł wraz z najzagorzalszymi kibicami warszawskiej drużyny na "Żylecie", gdzie przez chwilę prowadził doping. Wcześniej takim przywilejem mogli pochwalić się jedynie Artur Boruc oraz Tomasz Jarzębowski. Jak widać Kucharczyk znalazł się więc w doborowym gronie, co świadczy o tym, że pomimo młodego wieku cieszył się poważaniem wśród warszawskich kibiców.
Strzelanie goli w kolejnym sezonie Michał Kucharczyk rozpoczął w najlepszym z możliwych momentów – od rewanżowego meczu ze Spartakiem w Moskwie. Jego gol na 1:2 dał nadzieję na pozytywny rezultat. Potem był cudowny gol Rybusa strzelony prawą nogą i fenomenalna bramka Janusza Gola na 2:3. – Dostałem podanie od Ivicy Vrdoljaka, rywale myśleli, że jestem na spalonym. Uczucie jest nie do opisania. Dopiero za godzinę to poczuję i będę cieszył się jeszcze bardziej niż teraz. Początek spotkania nie ułożył się po naszej myśli, stracone dwie bramki nas podłamały, ale po golu kontaktowym uwierzyliśmy w siebie. I udało się! – mówił po spotkaniu Kucharczyk.
Później jednak sezon nie był tak dobry jak się zapowiadał. Był gol z Rapidem Bukareszt w Lidze Europy, oraz bramki w meczach z ŁKS-em, Ruchem i Widzewem. W sumie było pięć goli. - Najpierw naderwałem mięsień, potem oberwałem mocno w nogę w spotkaniu z Podbeskidziem, ale nie można wszystkiego na nie zwalać. Urazy mają to do siebie, że da się je wyleczyć. I potem trzeba zrobić wszystko, by dojść do formy. W moim przypadku tak się jednak nie stało. Miałem złe nastawienie, wychodziłem na boisko i widać mnie było dopiero w ostatnim kwadransie, gdy rywal był zmęczony. Dodatkowo doznałem kolejnej kontuzji, tym razem... głowy – opowiadał potem Kucharczyk.
W swoim trzecim sezonie w Legii „Kuchy” grał w reprezentacji Polski do lat 21, a z Legią sięgnął po pierwsze mistrzostwo Polski. Był gol z Metalurgsem Lipawa w Lidze Europy, bramki z Piastem, Jagiellonią i Śląskiem w końcówce sezonu. Był też pierwszy jubileusz – setny mecz w barwach Legii z Lechem Poznań 1:0. - Przychodząc do Warszawy grałem jako napastnik i dobrze się czułem w tej roli. Po przestawieniu na bok boiska długo nie mogłem się odnaleźć. W ostatnich meczach sezonu 2012/13 widać było jednak, że najgorsze już za mną – mówił
Czwarty sezon w Warszawie Kucharczyk rozpoczął od gola z The News Saints. Później był pierwszy hat-trick w barwach „Wojskowych” z Cracovią. Jak się później okazało również ostatni. – Trzy gole strzeliłem po dograniach Ojamy, zaliczyłem też asystę przy trafieniu Helio Pinto. Nie udawało się w poprzednich latach, udało się w czwartym sezonie – podsumował swój występ „Kuchy”. Były dwa gole z Widzewem, po jednym z Koroną, Wisłą Kraków, Górnikiem Zabrze i Pogonią. W sumie sezon udało się zakończyć z dziesięcioma trafieniami. Najładniejszą bramkę zdobył z Pogonią, ktoś w euforii przyrównał te trafienie z golem, jakiego strzelił na Mundialu Diego Maradona. - Nie przesadzajmy. Każdy potrafi biec z piłką od połowy boiska i minąć jednego rywala. Udało mi się akurat idealnie przejść obrońcę Pogoni, a potem oddałem strzał i piłka zatrzepotała w siatce. Maradona okiwał pięciu czy sześciu rywali, a nie tylko jednego – opowiadał w swoim stylu Kucharczyk. Sezon zakończony został mistrzostwem Polski.
Swój piąty sezon w Legii Michał Kucharczyk rozpoczął od strzelenia gola w meczu z Celtikiem w Glasgow na 2:0. Co to była za akcja!
Niestety radość po fenomenalnym dwumeczu ze Szkotami, jednym z najlepszych w historii klubu w europejskich pucharach, nie trwała zbyt długo. Przez błąd proceduralny i nieuprawniony występ Bartosza Bereszyńskiego, legioniści zostali ukarani walkowerem.
Michał Kucharczyk, podobnie jak cała drużyna, nie załamał się jednak tym przykrym zdarzeniem i zanotował bardzo udany sezon. W Lidze Europy trafiał do bramki rywala z starciach z Aktobe i Trabzonsporem. Gol w Turcji dał Legii niezwykle ważne zwycięstwo. Na krajowym podwórku „Kuchy” strzelał Jagiellonii, Śląskowi, Lechowi, Podbeskidziu, Piastowi, Zawiszy i Górnikowi Zabrze. Sezon Kucharczyk skończył z 10 golami. Drużyna świetnie spisała się w Lidze Europy wychodząc z pierwszego miejsca w grupie. Niestety w lidze skończyło się drugim miejsce. Michałowi zaś wypominano długo wypowiedź po spotkaniu z Ajaksem w 1/16 finału Ligi Europy. Kiedy na „pytanie - stwierdzenie” dziennikarza, że wygląda fatalnie, odpowiedział „Fatalny to ty jesteś, następne pytanie proszę”. Indywidualnie dla „Kuchego” sezon z pewnością fatalny nie był.
W sezonie 2015/16 Michał Kucharczyk nie strzelał wiele, ale jego bramki były niezwykle ważne. Bramka dająca zwycięstwo i trzy punkty w starciu z FK Kukesi 1:0, gol na wagę trzech punktów i wygranej z Zorią Ługańsk 1:0, trafienie na wagę remisu z Club Brugge 1:1. W Polsce były bramki z Ruchem, Podbeskidziem, Koroną, Jagiellonią, Zagłębiem i Cracovią. Gol w Chorzowie był uczczeniem jubileuszu – dwusetnego meczu w barwach Legii. Sezon udało się zakończyć z 9 golami, mistrzostwem Polski i Pucharem Polski.
W swoim siódmym sezonie w Legii golem z Dundalk w Warszawie przypieczętował awans Legii do Ligi Mistrzów.
W elitarnych rozgrywkach Kucharczyk popisał się jednym trafieniem w starciu z Borussią w Dortmundzie. W lidze zakończyło się mistrzostwem Polski, a Kucharczyk strzelił kilka goli, które do końcowego triumfu się przyczyniły. W pamięć najbardziej zapadł mecz w Gdańsku z Lechią. Gracze Jacka Magiery przegrywali 0:1, ale dwie bramki „Kuchego” dały zwycięstwo Legii. Były też gole z Jagiellonią, Pogonią czy Lechem. Skończyło się 8 golach i mistrzostwie Polski.
Przedostatni sezon zaczął się od dwóch goli z IFK Mariehamn w eliminacjach do Ligi Mistrzów, kilka dni później gol Kucharczyka dał Legii remis w meczu z Koroną Kielce. „Kuchy” trafił do siatki w starciach z Sandecją, Arką i Lechem. W tym ostatnim starciu nie bał się odpowiedzialności i w końcówce meczu podszedł do rzutu karnego. „Jedenastkę” zamienił na gola. W jubileuszowym starciu numer 300. z Lechią Gdańsk strzelił gola, a „Wojskowi” wygrali 3:1. Gol „Kuchego” w meczu z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski przy stanie 0:1 dał nadzieję na wygraną, skończyło się 2:1. Istotne było też ligowe trafienie w rywalizacji z Wisłą Płock 3:2, a gol w Poznaniu z Lechem zakończył sezon. Fani Lecha wbiegli na murawę, spotkanie zakończyło się walkowerem, a piłkarze długo cieszyli się z kibicami Legii.
Ostatni jak się później okazało sezon Michała Kucharczyka w Legii rozpoczął się od kapitalnej bramki w meczu z Cork City 1:0.
Były gole z Miedzią, Arką na wagę remisu, Koroną Kielce, Chrobrym Głogów i Rakowem Częstochowa. Ten w Pucharze Polski był tym ostatnim z "eLką" na piersi. Licznik Michała Kucharczyka zatrzymał się na 349 meczach i 71 bramkach. Legia z Michałem Kucharczykiem w składzie zdobyła pięć mistrzostw Polski (2013, 2014, 2016, 2017, 2018) oraz zdobyła sześć Pucharów Polski (2011, 2012, 2013, 2015, 2016, 2018), zagrała w Lidze Mistrzów i Lidze Europy.
Prywatnie Michał Kucharczyk zawsze jest sobą, nie zmieniły go sukcesy czy pieniądze. Nie chodzi w drogich ciuchach, nie szpanuje samochodami. Jego największym szczęściem jest syn Oskar. „Kuchy” był zawsze uczciwy, a w grę w Legii włożył kawał serducha. Tym bardziej szkoda, że w klubie nie zawsze był doceniany. Kiedy Romeo Jozak wymyślił sobie, że on wynosi dziennikarzom informacje z szatni i przesunął piłkarza do rezerw – nikt nie zareagował. Kucharczyk bardzo całą sytuację przeżył, zacisnął jednak zęby, pracował w rezerwach i wrócił na boiska ekstraklasowe strzelając gola. Teraz był przekonany, że zostanie w Legii. Kontrakt był już dopięty od dawna, brakowało jedynie podpisu. Gdyby dwa miesiące temu dopełnił wszelkich formalności, założył sobie w porę działalność gospodarczą i podpisał kontrakt, byłby przy Łazienkowskiej przez kolejne sezony. A tak z jego usług zrezygnował trener Aleksandar Vuković. Szkoda. Na „Kuchym Kingu” wychowało się już pewne pokolenie kibiców Legii. Na zawsze zapamiętamy jego ważne bramki, zaangażowanie i szczerość. Na zgrupowaniach dbał o atmosferę, był tym, który lubił żartować, śmiać się, również z samego siebie. Lubił też narzekać - co często normalne, a czasem też śmieszne.
Kibicom Michał Kucharczyk nie pozostawał obojętny. Jedni go szanowali, uwielbiali, a przez innych był wyszydzany. Na złość swoim krytykom w pokonanym polu pozostawiał kolejnych rywali, którzy mieli być od niego lepsi, którzy mieli go zastąpić - Manu, Henrika Ojamę, Michaiła Aleksandrowa, Ivana Trickovskiego, Hildeberto czy ostatnio Salvadora Agrę.
Teraz nadszedł czas pożegnania. Nie mówimy żegnaj, ale do zobaczenia. Dziękujemy za wszystkie emocje i życzymy powodzenia w dalszej karierze. Kuchy King!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.