Dziewięć wygranych i jedna porażka przy Ł3 z Koroną
16.04.2017 09:05
Kielczanie po raz pierwszy do najwyższej klasy rozgrywkowej awansowali w 2005 roku. Pomimo małego doświadczenia, Korona od początku potrafiła uprzykrzać życie najlepszym zespołom w naszym kraju. Przekonała się o tym chociażby nasza drużyna podczas meczów rozgrywanych w Kielcach. Legioniści z początku słabo sobie radzili na kieleckiej arenie, zazwyczaj to gospodarze niespodziewanie sięgali po trzy punkty. Inaczej jednak było w spotkaniach, które odbywały się w stolicy.
Odkąd Korona gra w ekstraklasie, obydwa te zespoły na boisku przy Łazienkowskiej spotkały się ze sobą dziesięć razy. „Złocisto-Krwiści” nie potrafili z Warszawy wywieźć choćby jednego punktu. Początkowo naszym poniedziałkowym rywalom było nawet trudno strzelić gola na naszym stadionie, po raz pierwszy udała im się ta sztuka dopiero w sezonie 2009/10. Historyczną bramkę zdobył Krzysztof Gajtkowski, a jeszcze w tym samym meczu kolejnego gola dla kielczan dołożył Paweł Sobolewski. Oba trafienia nie pomogły jednak Koronie zdobyć punktów, ponieważ legioniści odpowiedzieli wtedy aż pięcioma bramkami.
Wcześniejsze spotkania kończyły się wynikami w kolejności – 1:0, 3:0, 2:0. Trzeba przyznać, że w tych meczach patent na rywala miał Piotr Włodarczyk, który uzbierał w nich łącznie trzy trafienia. Jedną z bramek zdobył także Aleksandar Vuković, obecnie pełniący funkcję asystenta w naszym klubie.
Po czterech porażkach doznanych na starym stadionie Legii, w sezonie 2010/11 Korona miała okazję po raz pierwszy odwiedzić nową arenę. „Koroniarze” mogli wierzyć, że fatum starego stadionu przestanie działać i uda im się w końcu przerwać złą passę. Wiarę w to jeszcze bardziej umocniła pierwsza bramka w tym meczu, której autorem był piłkarz tej drużyny, Grzegorz Lech. Złudzeń pozbawili ich jednak dwaj piłkarze Legii, którzy odwrócili losy tego spotkania – Miroslav Radović strzelił dwa gole, a Alejandro Cabral jednego. Dzięki temu nasza drużyna wygrała 3:1.
Kolejne spotkanie odbywało się w dość ponurej dla nas atmosferze. Była to ostatnia kolejka sezonu 2011/12, legioniści po wcześniejszej porażce w Gdańsku nie mieli większych szans na mistrzostwo. Kibice zgromadzeni na stadionie przez większą część spotkania skupieni byli bardziej na szydzeniu, niż dopingowaniu piłkarzy. Większej euforii nie wzbudziła nawet jedyna bramka w tym meczu, której autorem był Rafał Wolski. Legioniści po tym zwycięstwie 1:0 mogli „cieszyć się” tylko brązowym medalem.
Dość szybko jednak nadszedł mecz, który wlewał w nas więcej optymizmu. W następnym sezonie oba te zespoły spotkały się ze sobą już w pierwszej kolejce. Nasza drużyna naładowana energią pokonała gości z Kielc aż 4:0, a hat-trickiem mógł pochwalić się Danijel Ljuboja. Czwarta bramka padła po samobójczym trafieniu Pavola Stano. Czterobramkowa wygrana była dobrym prognostykiem, ponieważ w tym samym sezonie nasz klub w końcu zdobył mistrzostwo kraju.
Następnie przyszły kolejne dwa spotkania, i kolejne dwa zwycięstwa. W sezonach 2013/14 i 2014/15 nasza drużyna wygrywała kolejno 1:0 i 2:0. W pierwszych z tych meczów bramkę na wagę trzech punktów z rzutu karnego zdobył Ivica Vrdoljak, a w drugim gole strzelali Orlando Sa i Marek Saganowski. Gdyby w tym momencie historia rywalizacji tych zespołów w Warszawie się zakończyła, moglibyśmy z wielkim optymizmem podchodzić do poniedziałkowego spotkania. Łyżką dziegciu w beczce miodu jest poprzedni sezon…
Nasi piłkarze, jeszcze pod wodzą Henninga Berga, w rozgrywkach 2015/16 podejmowali Koronę u siebie w szóstej kolejce. Patrząc na poprzednie spotkania tych zespołów w stolicy, wydawało się, że nasza drużyna powinna łatwo sobie dopisać kolejne trzy punkty w ligowej tabeli. Ten obraz zakłócił jednak dość szybko Przemysław Trytko, który już w 2. minucie zdobył bramkę dla gości. „Złocisto-Krwiści” z tego prowadzenia mogli cieszyć się do 58. minuty, kiedy to stan rywalizacji z rzutu karnego wyrównał Nemanja Nikolić. Z każdą upływającą minutą coraz realniejszy stawał się fakt, że kielczanie po raz pierwszy z Warszawy wywiozą punkt. Legionistom zależało, aby to spotkanie zakończyło się jednak dla nas korzystnie, stąd też Jakub Rzeźniczak w doliczonym czasie nie chciał wybijać piłki, tylko ją rozegrać. Skończyło się to fatalną stratą na rzecz Michała Przybyły, który w dalszej fazie akcji zaskoczył Dusana Kuciaka i zapewnił gościom historyczne zwycięstwo.
W poniedziałek nasi piłkarze będą mieli szanse, abyśmy tamto złe spotkanie mogli wymazać już całkowicie z pamięci. Jeśli uda się legionistom pokonać rywala, będzie to dziesiąte domowe zwycięstwo z Koroną na jedenaście rozegranych spotkań. Trzymajmy kciuki, wygrana pozwoli awansować Legii na pierwsze miejsce w tabeli.
Bilans Legii w ligowych meczach z Koroną rozgrywanych w Warszawie:
Mecze: 10
Zwycięstwa: 9
Remisy: 0
Porażki: 1
Stosunek bramek: 23-5
Najlepsi strzelcy w tych spotkaniach dla naszej drużyny:
3 – Ljuboja, Włodarczyk
2 – Radović, Mięciel
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.