Domyślne zdjęcie Legia.Net

Flaga na Konwiktorskiej

Jan Szurek

Źródło: Legia.Net

07.12.2009 09:34

(akt. 16.12.2018 19:29)

Podczas wczorajszego meczu pomiędzy Polonią Warszawa a Koroną Kielce, na stadionie przy ul. Konwiktorskiej na trybunie Kamiennej pośród różnych flag zawisło również płótno z podobizną Kazimierza Deyny oraz napisem "Stop pijanym kierowcom". Trudno o jakikolwiek komentarz do tego przekazu, który mógłby trafić do autorów tej flagi. Ocenę pozostawiamy Wam, czytelnikom.

Kariera Deyny to pasmo sukcesów. Brązowy medal MŚ-74 w Niemczech, wybrany do najlepszej jedenastki turnieju, 3 piłkarz Europy w plebiscycie "France Football" w 1974 roku (za Cruyffem i Beckenbauerem), uczestnik finałów MŚ w Argentynie (1978). Złoty (1972) oraz srebrny (1976) medalista Igrzysk Olimpijskich, w tym pierwszym turnieju król strzelców (9 goli). Dwukrotny mistrz Polski (1969, 1970), zdobywca Pucharu Polski (1973), półfinalista (sezon 1969/70) oraz ćwierćfinalista (1970/71) klubowego Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, halowy mistrz USA w lidze MSL (1983, 85, 86). W plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna" wybrany najlepszym polskim piłkarzem XX wieku.

Kazimierz Deyna był kimś więcej niż piłkarzem. Dla niego przychodziły na stadion przy ul. Łazienkowskiej tłumy, On był idolem warszawskiej młodzieży, On porywał publiczność na stadionach Europy i Świata, On prowadził naszą reprezentację do największych sukcesów w historii. Niestety, poza stadionem Legii, Deyna był traktowany najmniej wybrednymi epitetami. Kibice innych drużyn nienawidzili go. Dlaczego? Do tej pory nie wiadomo. 

- Pięknie żył. Umiał z tego życia korzystać. Był dobrym i lubianym człowiekiem. Stał się jednak mimowolnym bohaterem dramatu, z jakim często mają do czynienia ludzie powszechnie znani, otaczani mnóstwem pochlebców i fałszywych przyjaciół. Kiedy naprawdę był w trudnej sytuacji zostawał sam. - tak napisał w swojej znakomitej książce o Kazimierzu Deynie jeden z największych futbolowych ekspertów, znany dziennikarz Stefan Szczepłek.

Może się wydawać, że jego życie przedstawiało jedno wielkie pasmo sukcesów. Nic bardziej mylnego. Po wyjeździe do USA, jego małżeństwo zaczęło przeżywać kryzys, w wyniku oszustwa wspólnika stracił setki tysiecy dolarów. Załamany, zaczął pić. Zginął w wypadku samochodowym na autostradzie w San Diego, 1 września 1989 roku.  Jego biały Dodge Colt z 1974 roku z całej siły uderzył w samochód ciężarowy Ford F-600 prawidłowo zatrzymany na pasie awaryjnym autostrady. Policja nie stwierdziła śladów hamowania. Deyna zginął na miejscu.

Koroner w raporcie po sekcji zwłok stwierdził, że przyczyną śmierci były liczne obrażenia głowy, klatki piersiowej, a w ślad za nimi także i wewnętrzne. Zidentyfikowano go na podstawie prawa jazdy oraz okolicznościowego sygnetu, który otrzymał od prezydenta San Diego Sockers po zdobyciu kolejnego halowego tytułu mistrza Stanów Zjednoczonych. Najbardziej prawdopodobną przyczyną zdarzenia wydaje się zaśnięcie. 

Polecamy

Komentarze (60)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.