
Goncalo Feio: Mam trzecią najtrudniejszą pracę w Polsce
11.04.2025 15:09
(akt. 11.04.2025 15:17)
Czytaj też
– Pamiętam moje pierwsze słowa skierowane do zawodników pierwszego dnia okresu przygotowawczego, kiedy mówiłem o tym, jak będziemy pracować. Przede wszystkim musieliśmy być drużyną, a nie tylko grupą facetów w tej samej koszulce. Było kilka kluczowych zdań, kiedy powiedziałem, że to może być wyjątkowy sezon, musimy po prostu wierzyć w to każdego dnia.
– W większości meczów jesteśmy pod ogromną presją. Jest ona dobra, piłkarska, zwycięska, ale czujemy odpowiedzialność. Piąte miejsce w Ekstraklasie? Okropne uczucie. To boli, przynosi frustrację.
– Piłka nożna to zdecydowanie coś więcej niż praca, to znacząca część mojego życia. To pasja. Chęć odniesienia sukcesu i pozostawienia po sobie spuścizny w klubach, które reprezentuję, przy wszystkich emocjach związanych z futbolem, może prowadzić do błędów.
– Wyeliminowanie Brondby, bardzo trudnego przeciwnika, było dla nas ogromnym momentem. Popełniłem błąd dla siebie i drużyny (pokazał środkowe palce w kierunku kibiców duńskiego klubu – red.). Nie mam problemu z zaakceptowaniem tego i żałuję tego, bo to jedyny sposób, by się uczyć. Znalezienie równowagi między życiem piłkarskim a kontrolowaniem moich emocji to świetny moment nauki. To bagaż, który ze sobą noszę, ale żałowanie rzeczy jest w porządku, jeśli wyciągniesz z nich wnioski i nigdy ich nie powtórzysz.
– Ćwierćfinał Ligi Konferencji z Chelsea? To piękne, że dotarliśmy do tego etapu i zapisaliśmy się w historii naszego życia, w historii klubu i polskiej piłki nożnej. To wspaniałe miejsce, w którym jedynymi rzeczami, które nami kierują, mogą być ambicja i marzenia.
– Chcę być pozytywnym trenerem. Lubię intensywny futbol, w którym robimy wszystko, by grać bliżej pola karnego przeciwnika niż swojego, w którym dominujemy z piłką, wywieramy dużą presję. Jeśli stracisz futbolówkę, odzyskaj ją tak szybko, jak to możliwe. W Europie nasza filozofia się nie zmienia, ale czasami musimy być bardziej pragmatyczni.
– W przeciwieństwie do niektórych moich szkolnych przyjaciół, zawsze miałem jasność co do mojej przyszłości: uniwersytet, nauki o sporcie, zostanie trenerem piłki nożnej. A potem rywalizacja – zawsze ją miałem. Nigdy nie powiedziałem "nie" żadnej rywalizacji, zawsze chciałem wygrać i zawsze byłem zły, nawet trochę za bardzo, gdy mi się nie udało. Ale też wtedy, gdy ktoś czegoś potrzebował, starałem się być obecny. Gdy coś było niesprawiedliwe, starałem się to zmienić, czasami w dobry sposób, czasami w zły.
– Pierwszy przyjazd do Warszawy? Plan zakładał, że będę tu przez pół roku, może rok. Przyszedłem do akademii Legii i powiedziałem: "Nie chcę pieniędzy, po prostu pozwól mi być blisko i zobaczyć, jak trenujesz". Po trzech miesiącach był kontrakt i mówiłem: "Jesteś szalony, wracam do Lizbony". Potem było: "OK, jeszcze rok", potem jeszcze rok, jeszcze rok, jeszcze rok…
– Szczerze mówiąc, jestem bardzo wdzięczny za pracę, którą mam. To największy klub w kraju, najgorętsza praca w polskiej piłce nożnej. To coś wielkiego, że mogę reprezentować tak wiele osób i chcę więcej takich wyjątkowych europejskich wieczorów.
– Angielska piłka nożna jest punktem odniesienia, ale można tam dotrzeć tylko poprzez pracę i pomaganie ludziom w osiąganiu ich celów.
Cały tekst The Athletic można przeczytać TUTAJ.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.