Piłki
fot. Marcin Szymczyk

Grano dzisiaj, czyli mecze Legii z 12 września – Debiut w europejskich pucharach

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

12.09.2020 08:00

(akt. 12.09.2020 01:10)

Dwunastego września piłkarze Legii rozegrali 13 meczów. Tego dnia rywalizowali m.in. ze Slovanem Bratysława w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych.

CWKS gromił rywali, ale jeszcze przed meczem w Poznaniu sam także znalazł srogiego pogromcę. Jako mistrz Polski i lider I ligi stołeczny zespół został zgłoszony do drugiej edycji Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, zwanego krócej Pucharem Europy. W tamtym czasie kontakty międzynarodowe były bardzo sporadyczne, w Warszawie jednak uważano legionistów za drużynę bardzo silną – potrafiła przecież pokonać późniejszego finalistę Pucharu Europy oraz pogromcę Gwardii z pierwszej edycji, szwedzki Djurgarden. Po wylosowaniu w rundzie wstępnej mistrza Czechosłowacji Slovana Bratysława liczono więc na sukces i awans do 1/8 finału. Dla Legii był to debiut w europejskich pucharach.

W środę, 12 września, 1956 roku wszystkich spotkał jednak szok – CWKS przegrał na wyjeździe aż 0:4, tracąc 3 bramki w pierwszej połowie. W 23. min dał się zaskoczyć rywalom, w 30. min padł gol z rzutu karnego, a w 40. min błąd popełniła warszawska obrona. To samo przytrafiło się jej w 68. min, w efekcie czego klęska stała się jeszcze bardziej dotkliwa. - Mistrz Polski był tylko cieniem dobrej drużyny. Wszyscy jego gracze ustępowali wyraźnie Słowakom, szczególnie w walce o piłkę: grali niedokładnie, chaotycznie, absolutnie nie potrafili znaleźć lekarstwa na twardą obronę przeciwnika, im bliżej byli bramki Slovana, tym bardziej zwalniali grę, tracili piłkę albo wreszcie od czasu do czasu strzelali niecelnie. Poza tym wojskowi przegrywali prawie wszystkie pojedynki główkowe – relacjonował „Przegląd Sportowy” (110/1956).

Nieco inne światło na to spotkanie rzucił Zientara, który tak opowiadał: - Przez zawodników Slovana byliśmy brutalnie atakowani, popychani i kopani czy nawet opluwani. Było takie zdarzenie, że naszego bramkarza Edwarda Szymkowiaka gonił… trzymając nożyce do cięcia trawy, jeden z facetów opiekujących się stanem boiska. Gość ten czynił to z taką zaciekłością, że w pewnym momencie nasz bramkarz… uciekł z bramki („Nasza Legia”, 11/2004).

W trakcie gry zdarzyła się także inna niecodzienna sytuacja. Znany z potężnego strzału Marceli Strzykalski trafił piłką w głowę arbitra prowadzącego spotkanie, który padł nieprzytomny na murawę. Zanim doszedł do siebie, minęło kilkanaście minut. To spotęgowało nerwowy nastrój, którego zawodnicy CWKS nie wytrzymali. Sprowokowani, zaczęli się odgryzać, co zostało im wypomniane na łamach krajowej prasy. Niemniej nauczeni przykrym doświadczeniem piłkarze CWKS, przygotowując się do rewanżu, obok różnych schematów taktycznych przerabiali także… opluwanie przeciwnika.

Mecz

Sezon

Strzelcy

Ruch Chorzów – Legia Warszawa (1:0)

2010/2011

 

Śląsk Wrocław – Legia Warszawa (0:0)

2009/2010

 

Górnik Polkowice – Legia Warszawa (0:0)

2003/2004

 

Ruch Chorzów – Legia Warszawa (2:0)

1992/1993

 

Legia Warszawa – Ruch Chorzów (2:0)

1990/1991

Kosecki, Świetlik

Pogoń Szczecin – Legia Warszawa (1:1)

1987/1988

Dziekanowski

Legia Warszawa – Widzew Łódź (4:2)

1982/1983

Załężny, Buncol II, Turowski

Stal Mielec – Legia Warszawa (2:0)

1981/1982

 

Szombierki Bytom – Legia Warszawa (3:2)

1980/1981

Adamczyk II

Zagłębie Sosnowiec – Legia Warszawa (0:1)

1973/1974

Dąbrowski

Legia Warszawa – Lech Poznań (3:0)

1962/1963

Żmijewski, Piechniczek, Gmoch

Slovan Bratysława – Legia Warszawa (4:0)

1956

 

Ruch Chorzów – Legia Warszawa (1:0)

1954

 

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.