Grzegorz Tomasiewicz

Grzegorz Tomasiewicz: Odejście z Legii to była pochopna decyzja

Redaktor Piotr Gawroński

Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

18.12.2020 13:55

(akt. 18.12.2020 18:01)

- Bardzo dobrze jest wrócić na Łazienkowską. Byłem tutaj 3,5 roku. Jest to ważne wydarzenie w moim życiu i postaram się zagrać jak najlepiej, przede wszystkim odważnie, walczyć i robić swoje - mówi w rozmowie z Legia.Net były piłkarz Legii i obecny zawodnik Stali Mielec, Grzegorz Tomasiewicz.

Jest pozytywny stres, czy nogi się uginają? Będzie to twój pierwszy mecz przeciwko Legii przy Łazienkowskiej.

- Dokładnie, ale jest pewność siebie. Chcemy wyjść odważnie i robić swoje. Nie chcę zdradzać jak zagramy, ale przede wszystkim będziemy walczyć. Musimy podejść do tego spotkania podobnie jak przeciwko Lechowi. Byłem w Legii 3,5 roku. Jest to ważne wydarzenie w moim życiu i postaram się zagrać jak najlepiej, przede wszystkim odważnie, walczyć i robić swoje. Przyjechaliśmy do Warszawy zdobyć punkty. Nie ma co się bać. Wiadomo, z szacunkiem, bo to mistrz Polski, ale trzeba zagrać odważnie.

Wasza gra ostatnio się poprawiła. To zasługa trenera Ojrzyńskiego?

- Idziemy do przodu, więc jest to zmiana na plus. Musimy walczyć w każdym meczu o punkty i być skoncentrowani do końca, co pokazało też ostatnie spotkanie. Jesteśmy od grania, a nie spraw trenerskich. Skupiamy się tylko na tym, aby jak najlepiej przygotować się do każdego meczu.

Nad czym musiałeś najmocniej popracować po odejściu z Legii?

- Musiałem się wzmocnić fizycznie. Nie jestem wysokim zawodnikiem, czasem tego wzrostu brakowało. Być może nie byłem gotowy, aby grać regularnie w Arce, czy Legii. Potrzebowałem więcej czasu, byłem cierpliwy i wywalczyłem sobie Ekstraklasę ze Stalą. To może też pokazać młodszym zawodnikom, aby nigdy się nie poddawali i dążyli do celu.

Wspominałeś ostatnio, że żałujesz odejścia z Legii.

- Myślę, że to była pochopna decyzja. Mogłem pozostać w drugiej drużynie i czekać na swoją szansę. Jakbym dalej ciężko pracował, może inaczej by to się potoczyło, ale najwidoczniej tak miało być. Po obozie u trenera Berga, moja przygoda z Legią zaczynała się wypalać. Może powinienem poczekać, aż ktoś inny obejmie stery. Byłem młody i chciałem mieć treningi z seniorami, a w Legii to nie było możliwe.

Jak wspominasz treningi z pierwszą drużyną? Miroslav Radović mocno Cię wspierał.

- Miro Radović pomagał mi, gdy trenowałem jeszcze za trenera Jana Urbana z pierwszą drużyną, potem na obozie za trenera Berga. Starał się, abym dobrze się czuł w drużynie. Mieliśmy bardzo dobry kontakt, jest to dobry człowiek i zawodnik. Cieszę się, że wziął mnie pod swoje skrzydła, dzięki czemu czułem się pewniej.

Masz żal do Legii?

- Nie mam do Legii żadnego urazu. Uważam, że po dobrym sezonie należała mi się przynajmniej szansa trenowania z pierwszą drużyną, nie dostałem tego. Wydawało mi się, że po dobrej grze u trenera Banasika i Magiery, szanse dostali Ci, którzy mniej zasługiwali na to ode mnie.

Jaki mecz z czasów legijnych wspominasz najchętniej?

- Za trenera Magiery wygraliśmy 2:1 na Widzewie w Łodzi. Zdobyłem bramkę w 92. minucie, dostałem prostopadłe podanie od Mateusza Wieteski, wyszedłem sam na sam i strzeliłem Mielcarzowi. Zagrało też kilku zawodników z pierwszej drużyny Widzewa, to było fajne przetarcie. Wygraliśmy, ta bramka była bardzo ważna. To był mój największy bodziec w Legii.

Ostatnio też zdobyłeś bramkę, ale swoją pierwszą w Ekstraklasie. Byłeś bardzo uradowany, pamiętasz cokolwiek z tej akcji?

- Pamiętam, widziałem później na filmiku swoją euforię. Potrzebowałem tej bramki. Długo czekałem na debiut w Ekstraklasie, a później na pierwszego gola. Fajne przeżycie, życzę tego każdemu, ale nie ma co już wspominać, trzeba iść do przodu.

Czujesz przeskok między pierwszą ligą a Ekstraklasą?

- Ekstraklasa jest bardziej dynamiczna, trzeba szybciej operować piłką, skanować przestrzeń, bo od razu masz przeciwników na plecach. Niewykorzystane sytuacje szybko się mszczą, każdy błąd jest bardziej widoczny. W pierwszej lidze są mniejsze umiejętności. Nie każdy większy błąd kończył się utratą gola, a teraz musimy być zawsze skoncentrowani do końca.

Wracając do odległych czasów. Miałeś wybór, mogłeś przejść do Legii, Lecha albo wyjechać z Polski. Dzisiaj nie żałujesz tego wyboru?

- Trudno powiedzieć, ale gdybym mógł cofnąć czas to wyjazd byłby odpowiednią opcją. Gdy wyjeżdżasz za małolata, a potem wracasz do Polski to Ekstraklasę dostajesz za darmo. Z perspektywy czasu bym teraz wyjechał.

Jakiego trenera wspominasz najlepiej i czemu nie Henninga Berga?

- Od każdego trenera się wiele nauczyłem. Trener Sokołowski, trener Kapuściński, trener Kobierecki, trener Banasik i trener Magiera, przez chwilę też od trenera Urbana. Jeśli chodzi o trenera Berga, nie było tej szansy, nie chciałbym o tym zbytnio rozmawiać. Uważałem, że zasługiwałem na minimalną szansę. Byłem najskuteczniejszym zawodnikiem w dwójce, no ale, jak widać tak miało być.

Gdybyś dostał ofertę od Legii, bądź wyjazdu za granicę, co byś wybrał?

- Zależy do jakiego klubu za granicę.

Załóżmy, że do Mainz. Tymoteusz Puchacz taką ofertę odrzucił. Jednak jest to drużyna z ligi niemieckiej.

- Myślę, że wybrałbym Legię. Nie bałbym się, jestem odważnym człowiekiem, znam swoje umiejętności. Jeśli podjąłbym taką decyzję, to szedłbym pewny siebie, ale i z szacunkiem do kolegów. Każdy chcę grać i walczyć o swoje.

Pięć lat temu wspominałeś, że Twoim celem jest liga hiszpańska. Zostały jeszcze dwa lata, cel aktualny?

- Każdy ma cele, każdy chce wyjechać za granicę. Staram się robić swoje, nikt nie zabroni mi marzyć. Dalej mam swój cel i robię wszystko, aby go spełnić.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.