Grzegorz Tomasiewicz

Grzegorz Tomasiewicz: Wiemy o co gramy, chcemy wygrać z Legią

Redaktor Piotr Gawroński

Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

09.05.2021 10:00

(akt. 09.05.2021 17:10)

- Wiemy o co gramy, jesteśmy tego świadomi. Zdajemy sobie sprawę, że przy takiej samej liczbie punktów, w lidze utrzyma się Podbeskidzie, ze względu na to, że bilans bramkowy w bezpośrednich spotkaniach jest remisowy, ale rywal ma gola strzelonego na wyjeździe. Dobrze się złożyło, że Wisła też walczy o pozostanie w lidze, to może nam pomóc – mówił przed meczem z Legią piłkarz Stali Mielec, Grzegorz Tomasiewicz. Pomocnik w przeszłości był związany z Łazienkowską.

W środowym meczu z Rakowem (0:1) przegraliście po golu z rzutu karnego, którego sprokurowałeś. Była to kontrowersyjna sytuacja? Widać było twoje zdziwienie.

- Trudno powiedzieć. Sytuacja sprawdzana na VAR-ze, więc rzut karny chyba był. Chcę odciąć się od tego, nawet nie oglądałem powtórki zdarzenia. Chciałem wyrzucić to z głowy, skoncentrować się na następnym meczu.

Czyli jest pozytywna złość? Na Twitterze przyznałeś, że bierzesz to na klatę.

- Mogłem się inaczej zachować, ale też nie chciałem stanąć na murawie i powiedzieć przeciwnikowi: „Masz, wykorzystaj to, Piątkowski”. Wydaję mi się, że to nie był stuprocentowy karny, lecz nie ma co już gdybać. Jest we mnie złość, ale taka pozytywna.

Jaki nastrój panuje w drużynie, przegrana z Rakowem pogorszyła morale?

- Morale jest bojowe. Jeden mecz nie może przekreślić niezłej końcówki sezonu w naszym wykonaniu. Może zagraliśmy gorzej w ofensywie, ale za to dobrze w obronie. Raków nie miał zbyt wielu sytuacji. Organizacja gry w defensywie była na odpowiednim poziomie. Wiemy o co gramy, teraz chcemy wygrać z Legią.

Dobre wejście do drużyny ma nowy trener, Włodzimierz Gąsior. To właściwie legenda klubu z Mielca. Co takiego szkoleniowiec zdołał zmienić w waszym zespole? W tym momencie, pod jego wodzą, dwukrotnie wygraliście i przegraliście, a także raz zremisowaliście.

- Każdy szkoleniowiec ma własną filozofię gry. Trener Gąsior zwraca uwagę na komunikację, grę defensywną całego zespołu. Nie może być tak, że ktoś nie broni, jesteśmy jedną rodziną. Szkoleniowiec przekazał nam swoje schematy i staramy się je realizować. Jak widać, na razie wygląda to dobrze. Przed nami jeszcze dwa spotkania i chcemy się po nich cieszyć z utrzymania.

Było ci szkoda zwolnienia trenera Leszka Ojrzyńskiego?

- Każdego trenera szkoda. My też jesteśmy odpowiedzialni za wyniki, my gramy na boisku, od nas zależą rezultaty. Doszło jednak do takiej sytuacji, jaką była zmiana trenera. Musieliśmy pokazać charakter, robić swoje, niezależnie od tego, kto był szkoleniowcem.

Zagracie z Legią, która od półtora tygodnia jest mistrzem Polski. Przeciwko wam nie zagrają czołowi piłkarze, m.in. Luquinhas i Tomas Pekhart. Macie sposób na stołeczny klub?

- Przygotujemy się do tego meczu jak najlepiej. Kto by nie grał w Legii, w jej podstawowym składzie… Tam są tak wartościowi zawodnicy, że zespół nie straci na nieobecności kilku graczy. Wiemy czego się możemy spodziewać, zrobimy wszystko, aby punkty zostały w Mielcu.

Można powiedzieć, że macie nad Legią przewagę psychiczną? Gracie bowiem o coś.

- Gdybym ja zdobył mistrzostwo, to chciałbym wygrać pozostałe mecze, a następnie udać się na urlop. Każdy ma inną mentalność, nie wiem jak wygląda to w Legii.

Spoglądacie na wyniki Podbeskidzia? Klub z Bielska-Białej zagra z Legią w ostatniej kolejce ligowej.

- Patrzymy na Podbeskidzie. Nie ma co się oszukiwać, że skupiamy się tylko na sobie. Widzimy jaka jest sytuacja w tabeli, oglądamy mecze. Liczymy, że Podbeskidzie nie wygra, a jeśli wygra (ostatecznie, zremisowało 1:1 z Wisłą Płock – red.)? Byliśmy w podobnej sytuacji przed spotkaniem z Pogonią Szczecin i zwyciężyliśmy, więc zobaczymy.

Pokazaliście siłę przeciwko Pogoni i szaloną końcówkę z Lechem. Utrzymacie się w lidze, dzięki walce?

- Trzeba było pokazać charakter. Jak było źle, to pokazaliśmy, że jesteśmy jednością. Nikt się nie obrażał, jak nie grał, udawało się zdobywać punkty. Pod względem piłkarskim – mamy dobry zespół. Tabela tego nie odzwierciedla, ale jesteśmy w takim miejscu nie innym. Musimy punktować i zagrać jak najlepiej z Legią, a potem ze Śląskiem.

W ostatniej kolejce zmierzycie się ze Śląskiem, który walczy o puchary z dobrze ci znanym trenerem  - Jackiem Magierą.

- Zawsze to jakieś dodatkowe emocje. Znam też paru chłopaków: Rafała Makowskiego, Mateusza Praszelika, Michała Szromnika. A przede wszystkim trenera Magierę, który prowadził mnie w drugiej drużynie Legii. Myślę, że będzie to fajne spotkanie.

Rozmawiałeś z kimś z Legii, przed niedzielną rywalizacją?

- Nie rozmawiałem jeszcze z żadnym z zawodników Legii. Pewnie pogadam sobie na boisku, przed rozpoczęciem spotkania, z Mateuszem Wieteską.

Który gracz "Wojskowych" robi na tobie największe wrażenie?

- „Wietes” zawsze był bardzo dobrym zawodnikiem, niezależnie od tego czy grał na środku pomocy, czy obrony. W kadrze województwa grał z przodu, więc może i tam by dał radę. Oczywiście, Luquinhas oraz Bartosz Kapustka przewyższają ligę. Każdy zawodnik Legii jest wartościowy.

Rozegrałeś najwięcej minut w tym sezonie w lidze w barwach Stali. A w całej ekstraklasie zajmujesz pod tym względem ok. 15. miejsca. Czujesz zmęczenie, odpowiedzialność?

- Nawet o tym nie wiedziałem. To na pewno napędza. Jestem ważną postacią drużyny, zawsze daję z siebie wszystko. Wierzę w swoje umiejętności. Myślałem że Krystiana Getingera nie przegonię, a jednak.

Grudniowy mecz z Legią w Warszawie ułożył się dla wasz dobrze. Strzeliłeś gola na wagę zwycięstwa. Czułeś stres przy podejściu do rzutu karnego?

- Był dreszczyk emocji, dodatkowo przede mną stał nie byle kto, bo Artur Boruc. Zachowałem spokój, ćwiczę rzuty karne i byłem pewny, że trafię. Satysfakcja była duża. Wygraliśmy z Legią w stolicy. Był to ostatni mecz w rundzie, końcówkę jesieni mieliśmy udaną. Obyśmy wracali tak z Wrocławia, jak po grudniowym meczu w Warszawie.

Czułeś satysfakcję, że strzeliłeś gola przeciwko Legii, w grudniowym meczu? Były gratulacje?

- Dostałem dużo gratulacji, chciałem pokazać dobry futbol, myślę, że się udało. Przede wszystkim wygraliśmy i zdobyliśmy trzy punkty, które są teraz ważne w końcówce sezonu.

Za rok kończy ci się kontrakt ze Stalą. Masz oferty z innych klubów, np. z ekstraklasy?

- Do mnie nikt w tej sprawie nie dzwonił, do menedżerów - nie wiem. Skupiam się na tym co jest tutaj. Chcę wypełnić kontrakt, a przede wszystkim - utrzymać się. A potem zobaczymy. Jeśli się utrzymamy, to pewnie zostanę,  bo czuję się tu dobrze, jak w domu. Na razie nie chcę snuć planów, życie potrafi zaskakiwać. Na razie walczymy o utrzymanie, a potem zobaczymy.

Quiz. Rekordowe transfery z Legii

1/15 Najwyższym transferem z klubu legionistów jest przejście Radosława Majeckiego do AS Monaco, który kosztował 7 mln euro, plus bonusy. Do jakiego klubu Majecki był wypożyczony z Legii, aby się ogrywać?

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.