Hiszpański zaciąg w Wiśle Kraków
11.03.2017 10:25
fot. Michał Stawowiak / 400mm.pl
Manuel Junco nieformalnie pomagał Wiśle już w zeszłym sezonie, jednak dopiero od obecnych rozgrywek oficjalnie związał się z krakowianami. Hiszpan jest bardzo zadowolony ze swojego nowego miejsca pracy. - Dla mnie to wyjątkowo moment. Bardzo się cieszę, że znów jestem w Wiśle. Chcę podziękować pani prezes i zarządowi za zaufanie i możliwość pracy – powiedział wiceprezes do spraw sportowych krakowskiego klubu tuż po objęciu stanowiska.
Gdy z Wisłą rozstał się Dariusz Wdowczyk, tymczasowo jego obowiązki przejął Radosław Sobolewski. Oficjalnie trenerem był Kazimierz Kmiecik, lecz to „Sobol” prowadził zespół. W przerwie zimowej jednak Junco sięgnął po osobę, o której trudno powiedzieć, iż posiada ogromne doświadczenie. Nowym szkoleniowcem „Białej Gwiazdy” został Kiko Ramirez. - Pierwszy raz z Kiko rozmawialiśmy ponad miesiąc temu. Szukałem odpowiedniej osoby w Polsce i za granicą. To był długi proces, kilku trenerów było u mnie na rozmowach. Pytałem wielu ludzi w Hiszpanii i Portugalii, kto mógłby być najlepszym kandydatem na naszego szkoleniowca. Tak dowiedziałem się o nim – powiedział na konferencji prasowej Junco. - Jeśli przeanalizujecie, jak grały zespoły Kiko, zobaczycie, że wszystkie miały określoną charakterystykę. Były bardzo dobrze zorganizowane, a to jest element, którego nam brakuje. Gdy Wdowczyk zrezygnował, poprosiłem dwóch trenerów z czołowych zespołów Primera Division, by spojrzeli na nasz zespół tak, jakby mieli z nami zaraz zagrać w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. I jednym ze słabych punktów była właśnie organizacja i taktyka. Dlatego zatrudniliśmy Ramireza też po to, by rozwiązał ten problem – kontynuował wiceprezes do spraw sportowych i na końcu dodał. - Kiko nie ma wielkiego nazwiska, ale jest pracowity. Zostawia rodzinę w Hiszpanii, bo jest tutaj, by skupić się na pracy. Ma głód sukcesów.
Ramirez jako piłkarz również nie miał dużych osiągnięć. Przez rok grał w Maladze, która nie występowała wtedy w Primera Division. Jako trener prowadził dwa zespoły w Segunda Division B. Jego ostatnim miejscem pracy przed objęciem Wisły był czwartoligowy CD Castellon. Hiszpan rozstał się z klubem w nieprzyjemnych okolicznościach. Gdy chciał na pożegnanie zorganizować konferencję prasową na stadionie, nie dostał zgody od właścicieli. 46-latek spotkał się więc z dziennikarzami na ulicy pod piłkarskim obiektem. - Nie było to pożegnanie ani jakiego bym sobie życzył ja, ani jakiego życzyliby sobie tego kibice czy zawodnicy. Darzę ich olbrzymim szacunkiem, oni mnie również. Problem polega na tym, że dziś kluby są spółkami akcyjnymi. Jeden człowiek może sobie kupić klub i zarządzać nim, jak mu się podoba. A potem przez tę osobę dzieją się takie rzeczy. Nie dostałem pozwolenia na zorganizowanie konferencji prasowej na stadionie więc zwołałem ją na ulicy. No bo dlaczego nie? Zrobiłem to z szacunku dla mediów i kibiców, którzy chcieli mnie pożegnać. Jestem kochany w Castellonie i wiem, że prędzej czy później tam wrócę. Mam tam jeszcze coś do zrobienia – tłumaczył portalowi weszlo.com obecny opiekun „Białej Gwiazdy”.
Ramirez dla piłkarzy stara się być jak ojciec. Chce mieć dobry kontakt z zawodnikami, ale zachowuje odpowiedni dystans. Dla Hiszpana bardzo ważna w pracy jest odpowiednia atmosfera. Gdy w Castelonie pojawiły się doniesienia, iż jego zespół brał udział w ustawionym meczu, zorganizował dla drużyny bal przebierańców na stadionie. 46-latek zawsze ze swoimi drużynami ustala hymn szatni. Przyznaje, iż w Wiśle jeszcze nie wybrali odpowiedniej piosenki, lecz zrobią to w niedługim czasie - Trener Kiko jest osobą bardzo ekspresywną. Ma dobry kontakt z piłkarzami. Często nie potrzebuje pomocy, by z nimi porozmawiać bądź przekazać im swoje uwagi. Oczywiście, są momenty kiedy jestem obecny przy niektórych rozmowach i pomagam w przetłumaczeniu danych słów, ale komunikacja między szkoleniowcem a piłkarzami nie jest tylko werbalna – mówił nam Goncalo Feio, były pracownik Legii Warszawa, a obecnie asystent trenera „Białej Gwiazdy”.
Wisła w zimowym okienku transferowym ściągnęła wielu zawodników, a wśród nich pojawiło się czterech hiszpańskojęzycznych piłkarzy: Ivan Gonzalez,Pol Llonch, Ever Valencia oraz Cristian Echavarria. Dwaj pierwsi wymienieni panowie są Hiszpanami, pozostali pochodzą z Kolumbii. Ramirezowi szczególnie zależało na Llonchu, z którym pracował w trzecioligowym L’Hospitalet. Hiszpański pomocnik po telefonach Junco oraz trenera „Białej Gwiazdy” nie zastanawiał się długo i zaakceptował warunki zaoferowane przez krakowski klub. Gonzalez natomiast twierdzi, iż do Polski mógł trafić już w 2014 roku. Obrońca podobno był bliski podpisania umowy z Legią. Stoper miał związać się z „Wojskowymi” trzyletnim kontraktem, ale cała transakcja nie wypaliła, ponieważ pojawiła się dla niego możliwość gry w Primera Division. Zapytaliśmy o tę sytuację prezesa legionistów, lecz Bogusław Leśnodorski szybko odparł, że nie było takiego tematu.
Krakowianie pod wodzą Ramireza wygrali trzy spotkania i raz przegrali. Od samego początku w podstawowym składzie występuje Gonzalez. Hiszpański stoper, który ma za sobą występy w Primera Division i w rezerwach Realu Madryt grał w każdym meczu. W konfrontacji z Jagiellonią Białystok otrzymał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę, ale w kolejnym starciu i tak zagrał od pierwszej minuty. Llonch w pojedynku z Koroną Kielce wszedł z ławki rezerwowych, później już wychodził w podstawowym składzie. Natomiast Valencia oraz Echavarria nie zadebiutowali jeszcze w barwach Wisły.
Krakowska drużyna jest obecnie bardzo chwalona przez ekspertów. Jest to zespół grający do końca. Często narzuca swój styl gry i potrafi tworzyć sytuacje bramkowe i je wykorzystywać. W dotychczasowych meczach strzeliła siedem goli, a cztery bramki straciła - Dobra gra w obronie jest podstawą w dzisiejszym futbolu, żeby rywalizować na wysokim poziomie. Dlatego bardzo zwracamy uwagę na ten element. Trener od początku skupił się na pracy w defensywie. Z tym się wiąże również wyjście z kontry. Staramy się wykorzystać zawodników, których mamy w składzie, by szybko przejść z bloku obronnego do ataku. Dodatkowo chcemy być zespołem, który operuje piłką. Pragniemy kontrolować mecze mając futbolówkę przy nodze. Próbujemy stwarzać sobie sytuacje bramkowe grając atakiem pozycyjnym – opisywał styl gry wiślaków Feio.
Spotkanie Legii z Wisłą odbędzie się w niedzielę o godzinie 18:00 przy ulicy Łazienkowskiej 3. Zapowiada się ciekawe widowisko, co podkreśla również nasz rozmówca. - Historia pokazała, że mecze Legii z Wisłą zazwyczaj są otwarte. Nie spodziewam się piłkarskich szachów. Obie drużyny od lat posiadają zawodników z najwyższej półki na polskim rynku. Patrząc na poprzednie spotkania tych drużyn, w niedzielę możemy się spodziewać wielu bramek – powiedział Portugalczyk.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.