Inaki Astiz

Inaki Astiz: To był najgorszy sezon odkąd jestem w Legii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.06.2019 16:50

(akt. 26.06.2019 19:07)

- Bolał też drugi sezon za czasów trenera Macieja Skorży. Wtedy mieliśmy wszystko w swoich rękach, a z siedmiu ostatnich meczów wygraliśmy jeden i mistrzostwa Polski nie było. Ale wtedy wcześniej pograliśmy fajnie w europejskich pucharach. Teraz tego nie było, więc to był chyba najgorszy sezon odkąd trafiłem do Warszawy - opowiada w rozmowie z Legia.Net Inaki Astiz.

12 lat w Legii z małą przerwą na grę na Cyprze. Kawał czasu. Najmilsze wspomnienia?

- Każde trofea jakie zdobyliśmy, ale największy sentyment mam do pierwszego Pucharu Polski jaki zdobyliśmy po serii rzutów karnych w meczu z Wisłą Kraków. Krakowianie mieli wtedy bardzo silną drużynę, w lidze rzadko kiedy przegrywali. Udało nam się zremisować 0:0 i po karnych wygrać 4:3. Radość była ogromna. Było to pierwsze moje trofeum.

Od tego momentu sporo się w Legii zmieniło.

- Oj tak. Bardzo dużo się zmieniło. Drużyna jest inna, stadion jest nowy, funkcjonowanie klubu jest na zupełnie innym poziomie. Wydaje mi się, że zmieniło się niemal wszystko. Legia zrobiła ogromny postęp.

Nie zmieniło się tylko to, że w kadrze pierwszego zespołu wciąż jest Inaki Astiz.

- Miałem być tylko na rok wypożyczony do Legii Warszawa z Osasuny Pampeluna. Wróciłem nawet planowo do Hiszpanii. Byłem zadowolony z okresu gry w Polsce, nabrałem doświadczenia, stałem się lepszym piłkarzem. Dużo grałem, dobrze się czułem z drużyną. W moim klubie w Osasunie nie było jednak dla mnie miejsca. Dlatego zdecydowałem się wrócić na Łazienkowską. Zostałem do dziś z dwoma latami przerwy na Cypr. Jestem zadowolony z kariery jaką udało mi się zrobić. Zawsze starałem się robić swoją robotę i patrzeć na drużynę, a nie na siebie. To było na drugim miejscu. Najważniejsze by zespół osiągał swoje cele.

A jak bardzo przez te wszystkie lata zmieniała się gra środkowego obrońcy, zadania dla stopera?

- W Legii było tak, odkąd tu trafiłem, mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki. Rywale zwykle cofali się na swoją połowę, czasem niemal stali pod swoją bramką i oczekiwali na jakiś błąd i kontratak. Teraz sporo się to zmieniło, dziś piłka w ekstraklasie ma bardziej wyrównany poziom. Przez to i gra środkowego obrońcy uległa zmianie. Do przodu poszedł poziom taktyczny innych drużyn, są też lepsi szkoleniowcy, którzy potrafią zaskoczyć ustawieniem czy dobraną taktyką.

Pytałem o najlepsze wspomnienie. Tym najgorszym będzie miniony sezon, gdy przegraliście wszystko co było do przegrania?

- Chyba tak, choć bolał też drugi sezon za czasów trenera Macieja Skorży. Wtedy mieliśmy wszystko w swoich rękach, a z siedmiu ostatnich meczów wygraliśmy jeden i mistrzostwa Polski nie było. Ale wtedy wcześniej pograliśmy fajnie w europejskich pucharach. Teraz tego nie było, więc to był chyba najgorszy sezon. Zawsze wkurza gdy wszystko zależy od nas, mamy spory zapas, margines błędu, a mimo to nie osiągamy wyznaczonego celu. To nie są łatwe momenty.

Ty zawsze dobrze wypadałeś w testach sprawnościowych i wydolnościowych, lubisz solidnie potrenować i możesz dużo znieść. Ale pytanie czy trenowałeś kiedyś tak ciężko jak u trenera Ricardo Sa Pinto?

- Nie (śmiech). U Portugalczyka praca na zgrupowaniach i treningach była zupełnie inna niż do tej pory. Nie da się tego porównać do żadnego innego trenera z jakim do tej pory pracowałem. Tak intensywnie nigdy nie pracowałem. Od strony fizycznej i ciężkości treningu, był to dla mnie z pewnością najtrudniejszy rok. Myślałem, że im bliżej końca kariery to będzie lżej, że będzie jakaś taryfa ulgowa. A było na odwrót (śmiech).

Gdy w zeszłym sezonie drużynę przejął trener Aleksandar Vuković, wydawało się że wszyscy złapali oddech. Wygraliście kilka meczów, w tym z Lechią w Gdańsku i … po przegranym meczu z Piastem wszystko padło. W dodatku po porażce w naprawdę dobrym spotkaniu. Co się wtedy stało? Jakby uleciała wiara w końcowy sukces.

- Z Piastem zagraliśmy bardzo dobry mecz. Przegraliśmy 0:1, ale mieliśmy mnóstwo sytuacji, nikt nie może powiedzieć, że graliśmy słabo. Mieliśmy 7-8 sytuacji bramkowych, ale nic nie chciało wpaść do siatki. Dobrze bronił bramkarz, mieliśmy trochę pecha. Czasem są takie mecze i to był właśnie jeden z nich. Problemem było to, że mieliśmy potem cztery mecze, trzy na własnym stadionie, a nie wygraliśmy żadnego. W takim wypadku nie można spodziewać się niczego szczególnego i dlatego nie mogliśmy sięgnąć po tytuł mistrza Polski. Czego brakowało? Na pewno skuteczności. Były mecze, gdzie mieliśmy sporo sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać i gubiliśmy punkty. W pewnym momencie zabrakło też chyba trochę determinacji. Jak się nie wygrywa, to się szuka przyczyn takiego stanu rzeczy. Może za dużo było zmian, może to miało przełożenie na końcówkę sezonu? Trudno powiedzieć.

- Wydaje mi się, że takie analizy robi się tylko w przypadku braku wyniku. A dwa lata temu też graliśmy słabo, ale mistrzostwo zdobyliśmy. I wtedy nikt już nie szukał przyczyn słabej gry, sukces przykrył wszelkie niedociągnięcia. Nikt nie szukał błędów i nie starał się ich wyeliminować. Ale teraz jest początek nowego sezonu i jest świadomość, że aby się poprawić trzeba wykonać solidną pracę od samego początku.

To jeszcze spytam co się działo z Wami na początkach meczów. Co spotkanie to w pierwszych minutach traciliście gola i trzeba było gonić wynik.

- Z boku trudno ocenić, ale realia były takie, że w pierwszych minutach chyba nie byliśmy wystarczająco skoncentrowani albo gotowi do gry na najwyższych obrotach. Czegoś brakowało. Traciliśmy bramkę i trzeba było odrabiać straty. A wiadomo, że czasem uda się taka sztuka, a czasem się nie uda. Mieliśmy niestety takie mecze, że mimo sytuacji pod bramką rywala, spotkanie kończyło się remisem lub porażką. Zbyt wiele razy, praktycznie co mecz, dawaliśmy taki prezent przeciwnikom. To też pewnie miało jakiś wpływ na brak mistrzowskiego tytułu. Niestety nie znam dokładnej przyczyny. Siedziałem na ławce rezerwowych. Z boiska czasem widać lepiej dlaczego coś nie funkcjonuje jak powinno. Nie zawsze, ale czasem wystarczy kilka sekund by się zorientować. Dlatego pomocne są przerwy, można wtedy o tym porozmawiać. Mnie naprawdę trudno jest powiedzieć dlaczego tak słabo wyglądaliśmy na początkach meczów.

Spróbujmy odejść od tego ostatniego sezonu. Przed Legią kolejny. Udało się odpocząć, przede wszystkim psychicznie?

- Tak. Mieliśmy trzy tygodnie wypoczynku, czyli dłużej niż zwykle. Telefon odłożyłem na bok, zerkałem na ekran tylko wieczorami. Starałem się czas spędzać z rodziną i przyjaciółmi. Mam nadzieję, że to pomoże w lepszym przygotowaniu do sezonu.

Zanim ruszyły przygotowania do sezonu przedłużyłeś kontrakt z Legią. Na czym będzie polegała twoja nowa rola w klubie?

- Na razie wiele się nie zmieniło. Na stoperze jest obecnie pięciu zawodników, a może grać dwóch. Ja będę się starał normalnie przygotować do sezonu. Potem może się okazać, że z tych pięciu stoperów, dwóch jest poza kadrą meczową. Pomysł jest taki bym był łącznikiem między pierwszym i drugim zespołem. Zawsze będę tych chłopaków wspierał, czasem też z nimi grał. Będę przekazywał zawodnikom z drugiego zespołu swoje wskazówki, dzielił się boiskowym doświadczeniem. Najbardziej chciałbym pomóc w tym, by każdy był gotowy do wejścia do pierwszego zespołu, co przecież w każdej chwili może nastąpić. Traktuję to jako przygotowanie do przyszłości. Jestem przecież bliżej końca kariery, niż początku.

Ty zawsze chciałeś być trenerem.

- Powiem tak – nigdy nie byłem na nie, a takie progresywne przejście z roli zawodnika do roli trenera, jest dla mnie fajną sprawą. Nie muszę się żegnać z boiskiem z dnia na dzień.

Czyli jest szansa, że będziesz na dłużej związany z Warszawą. To kiedy założysz hiszpańską restaurację w stolicy?

- Powoli będę się zastanawiał (śmiech). W wakacje byłem w kilku świetnych knajpach, było moje ulubione pinchos, wysyłałem ci zdjęcia. Zobaczymy, ale poważnie o tym pomyślę. Mam wątpliwości. Moja mama potrafi przyjechać z Hiszpanii i przygotować to samo, co robi na co dzień. Ale wszystko smakuje jednak inaczej. Produkty na miejscu nie są takie same. Ale zobaczymy, nie mówię nie.

Polecamy

Komentarze (182)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.