Jacek Magiera
fot. Marcin Szymczyk

Jacek Magiera: Legia musi zagrać odważnie

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

01.04.2023 11:25

(akt. 01.04.2023 12:54)

- Powinni wyjść odważnie, mocno podejść pressingiem i walczyć o przedłużenie nadziei o mistrzostwo - mówi Jacek Magiera przed meczem Legii z Rakowem Częstochowa. Wygrana owe nadzieje przedłuży, każdy inny wynik sprawi, że Raków będzie mógł powoli mrozić szampany.

Raków od dłuższego czasu gra swoje mecze w ustawieniu 3 – 4 – 2 – 1. Akcje buduje krótkimi podaniami od swojej bramki, której strzeże Vladan Kovacević. Bośniak to jeden z najlepszych fachowców na swojej pozycji w lidze. Broni dobrze, momentami wręcz fenomenalnie, a do tego nieźle gra nogami. Nic więc dziwnego, że Vladanem interesowała się  Benfica, a zimą jego agent spróbował załatwić mu angaż w samym Bayernie Monachium. Bawarczycy wybrali jednak Yanna Sommera, co w pewnym stopniu mogło ucieszyć Marka Papszuna, gdyż dalej może korzystać z usług swojej gwiazdy.

Jak pisaliśmy wyżej, w momencie inicjowania akcji Kovacević najczęściej oddaję piłkę swoim obrońcom. Futbolówkę drugiej linii w większości przypadków dostarcza Stratos Svarnas. Ma ułatwione zadanie, gdyż do gry pokazuje mu się Janis Papanikolau lub też Ben Lederman. Pierwszy z nich porusza się praktycznie cały czas w okolicach pola środkowego, gdyż jego głównym zadaniem jest asekuracja kolegów. Podobne rolę na boisku spełnia Bartosz Slisz, stąd też można by się zastanowić, jak bardzo podobni są obaj gracze oraz czy któryś z nich prezentuje na ten moment wyższą jakość piłkarską. Zdaniem Jacka Magiery zrównywanie Greka i Polaka mija się z celem: - Są to inni piłkarze. Skuteczność w odbiorach jest może podobna, jednak styl poruszania się i model biegu są różne. Niemniej obydwu bardzo cenię.

Niezależnie od tego, czy w swojej drużynie wolelibyśmy mieć Slisza czy Papanikolau, przyznać musimy, że żaden z nich nie będzie raczej pierwszoplanową postacią sobotniego spotkania. Płynność gry, efektywność i efektowność akcji w drużynie Papszuna w dużej mierze zależeć będą od dwójki Władyslaw KoczerhinIvi Lopez. Krępy Ukrainiec jest dość szybki, nieźle drybluje, a do tego dysponuje dobrej jakości uderzeniem z dystansu, o czym przekonał się chociażby Dante Stipica z Pogoni Szczecin. Lopez z kolei to jedna z największych gwiazd ligi. Drybling, uderzenie z akcji, jak i ze stojącej piłki, świetne podanie, przegląd pola – Hiszpan wszystko to ma. Nie gorzej na jego tle wypada inny iberyjski pomocnik, grający jednak dla rywali częstochowian, mianowicie Josue.

- Josue i Ivi Lopez to piłkarze zupełnie różni, choć obaj odznaczają się dużą jakością. Portugalczyk jest typem piłkarza, który prowokuje, który zwraca na siebie uwagę, nie zawsze elementami piłkarskimi. Dużo potrafi, wiele od niego zależy, jednak Ivi Lopez jest piłkarzem, który gra szybciej. Hiszpan daje drużynie inne rzeczy niż jego przeciwnik. Zarówno Josue jak i Lopez są bardzo ważnymi postaciami w zespole, jednak żaden z nich nie jest niezastępowalny. Trudniej jednak byłoby wypełnić lukę po Hiszpanie niż Portugalczyku - uważa Magiera.

Koczerhin i Lopez mogą pojawić się zarówno na skrzydle jak i w centralnej strefie, w zależności od tego, czy ich wahadłowi oderwą się od linii bocznej, czy jednak powędrują do środka. Wahadła to bardzo mocna broń szkoleniowca Rakowa. Jean Carlos Silva zaskoczył swą formą chyba wszystkich obserwatorów rodzimej ligi. Niechciany w Pogoni, z marszu wszedł do pierwszej „jedenastki” częstochowian, i to wszedł razem z drzwiami i futryną. Gol z wspomnianym klubem ze Szczecina, gol z Jagiellonią (oba z dystansu), do tego świetny występ z Cracovią, gdzie wygrał prawie wszystkie pojedynki z Cornelem Rapą. Brazylijczyk jest więc na fali wznoszącej, a i tak nie znaczy dla drużyny jeszcze tyle co Fran Tudor: - Chorwat jest bardzo wszechstronnym piłkarzem, potrafi grać na wielu pozycjach. Jego atutem jest przebojowość, do tego to bardzo pracowity zawodnik, który wygrywa mnóstwo pojedynków, zarówno w obronie jak i w ataku - ocenia "Magik".

Jeżeli wahadłowi Rakowa mają choć trochę wolnego miejsca, to świetnie potrafią to wykorzystać. Grę z pewnością ułatwia im duża ruchliwość kolegów z drużyny. Kiedy któryś z zawodników ma piłkę, kolejny atakuje wolną przestrzeń, by stworzyć partnerowi opcję do zagrania. W momencie dośrodkowania w polu karnym potrafi znaleźć się aż czterech piłkarzy, a nawet jeżeli żaden z nich nie dojdzie do piłki, bo ta przykładowo zostanie wybita, to za „szesnastką” czeka kolejna dwójka gotowa postraszyć uderzeniem z dystansu. Duża ruchliwość podopiecznych Papszuna daje wymierne efekty w postaci wielu stworzonych sytuacji, które jednak dość często są marnowane. Prym w marnotrawieniu okazji wiedzie Vladislaw Gutkovskis. Choć od napastnika wymaga się głównie strzelania goli, to Jacek Magiera zwraca uwagę na liczne zalety Łotysza, których nie powinna przesłonić duża nieskuteczność. - Atutem Gutkovskisa jest z pewnością to, że potrafi znaleźć się w sytuacji. Do tego umie wygrać pojedynek, ustawić sobie obrońcę. Bardzo dużo zależy od jego fizycznych pojedynków. To on jest tym piłkarzem, który po tych starciach zgrywa piłkę do Nowaka, Ivi Lopeza czy Papanikolau.

Aktualny lider PKO BP Ekstraklasy jest więc świetnie poukładany w ataku pozycyjnym, a do tego potrafi również boleśnie ukłuć z kontrataku. Czy zatem Legia Warszawa ma jakiekolwiek szanse z budowaną z mozołem przez siedem lat maszyną. Zdaniem naszego rozmówcy tak. - Kluczowe dla przebiegu meczu będą fazy przejściowe. Drużyna, która sprawniej zorganizuje się po odbiorze piłki, może wyjść zwycięsko z sobotniego starcia. Raków może grać swoją grę tylko wtedy, gdy zawodnicy wszystkich formacji operują blisko siebie - mówi Magiera. 

Skracanie do minimum odległości między poszczególnymi liniami powoduje, że obrońcy muszą stać bardzo wysoko i zostawić za sobą olbrzymie pałacie wolnej przestrzeni. Taka sytuacja jest wręcz idealna dla kwartetu Josue, Filip Mladenović, Paweł Wszołek, Ernest Muci (lub też Maciej Rosołek). Pierwszy będzie mógł grać długie, mocne piłki, a robi to doskonale, pozostała trójka dostanie świetną okazję do pościgania się z częstochowskimi defensorami. Legioniści nie stoją więc na straconej pozycji. - Powinni wyjść odważnie, mocno podejść pressingiem i walczyć o przedłużenie nadziei o mistrzostwo. Drużyna, która zebrała na jesień srogi łomot 0:4, już nie istnieje - ocenił Magiera.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.